Jeśli ktoś przed ostatnim w tym roku turniejem wielkoszlemowym oczekiwał emocji i zwrotów akcji do samego końca, musi czuć mocne rozczarowanie. Po sobotnim gładkim zwycięstwie Sloane Stephens, jej wyczyn powtórzył Rafa Nadal. Hiszpan potrzebował niespełna 2,5 godziny na odprawienie w trzech setach Kevina Andersona (6:3, 6:3, 6:4).
Obaj mają po 31 lat, przez co znają się jak łyse konie. I darzą ogromny szacunkiem. – Miał wiele kontuzji, ale zdołał wrócić i dziś gra swój najlepszy tenis w karierze. Jestem z tego powodu szczęśliwy, bo znamy się od dwunastego roku życia – mówił przed meczem Nadal, komplementując przy okazji mocne strony swojego przeciwnika. Dodatkowym smaczkiem było zdjęcie opublikowane w sobotę na Twitterze przez Kelsey, żonę Andersona. Przedstawia ono obu finalistów podczas jednego z juniorskich turniejów, właśnie w wieku 12 lat.
I’m just happy I have another excuse to share this adorable photo again 🔜 #usopen final!! pic.twitter.com/OckNDPhnla
— Kelsey Anderson (@KelseyOAnderson) September 9, 2017
Początek meczu pokazał nam, że uprzejmości między panami wcale nie skończyły się poza kortem. Obaj zaczęli nerwowo i w początkowych gemach obdarowywali się prezentami. Po pierwszym przełamaniu Nadal wszedł jednak na wyższe obroty i nie zdjął nogi z gazu aż do samego końca. Wyjątkowo dobrze serwował, był bezbłędny przy siatce i tradycyjnie testował cierpliwość rywala doskonałą defensywą. Właśnie poruszanie się po korcie było chyba tym elementem gry, w którym obaj tenisiści różnili się najbardziej.
Andersonowi nie można odmówić odwagi, bo nie interesowało go wchodzenie z Nadalem w wymiany. Gdy miał okazję – atakował ile fabryka dała. Oczywiście bardzo często kończyło się to niewymuszonymi błędami (naliczono mu ich aż 40), zwłaszcza przy podaniu Hiszpana. Przez cały mecz Anderson zdobył tylko 15 punktów we wszystkich gemach serwisowych Nadala, nie dochodząc do choćby jednego break pointa. Niebywała statystyka.
Świeżo upieczony mistrz US Open w pomeczowej wypowiedzi najwięcej uwagi poświęcił wujkowi Toniemu, który po zakończeniu tego sezonu w stu procentach skupi się na pracy w akademii. – Nie jestem w stanie podziękować mu za wszystkie rzeczy, które dla mnie zrobił. Bez niego nigdy bym nie grał w tenisa. Na pewno jest dla mnie jedną z najważniejszych osób w moim życiu.
Dla Nadala było to trzecie zwycięstwo w Nowym Jorku i szesnasty wielkoszlemowy tytuł w karierze. Do liderującego w klasyfikacji wszech czasów Rogera Federera brakuje mu jeszcze trzech triumfów, ale pamiętajmy, że przy Szwajcarze Rafa jest młodzieniaszkiem. A biorąc pod uwagę fakt, że z wiekiem także stara się zmienić styl gry na bardziej ekonomiczny, rekord Federera jest poważnie zagrożony.
WD