– W październiku będzie się palić na murawie – szansę ma Polska, Dania i Czarnogóra. Jedna z tych reprezentacji nie zagra nawet w barażach. Szanse oceniam na 33,3 procent. Nam, ze względu na liczbę punktów i miejsce w tabeli, daję 33,4 proc. Nim awansujemy, jeszcze będziemy musieli się napocić i nadenerwować na boisku – zapowiada na łamach „Faktu” przed ostatnią odsłoną walki o mundial Kamil Glik.
FAKT
Kamil Glik w rozmowie z „Faktem” o bojowym nastawieniu reprezentacji przed dwoma najważniejszymi starciami eliminacji.
Na mundial w Rosji jest blisko, czy daleko?
Mamy blisko i zarazem daleko. Brakuje czterech punktów w dwóch meczach. Niby niewiele, a… dużo. W październiku będzie się palić na murawie – szansę ma Polska, Dania i Czarnogóra. Jedna z tych reprezentacji nie zagra nawet w barażach. Szanse oceniam na 33,3 procent. Nam, ze względu na liczbę punktów i miejsce w tabeli, daję 33,4 proc. Nim awansujemy, jeszcze będziemy musieli się napocić i nadenerwować na boisku.
Trudno było się podnieść po klęsce w Kopenhadze?
Jeszcze w Danii powiedziałem, że szczęściem w nieszczęściu jest mecz za trzy dni i okazja do rehabilitacji. Nie mogliśmy się doczekać spotkania z Kazachstanem. Poranek po występie w Kopenhadze do najprzyjemniejszych i najłatwiejszych nie należał. Po porażce w takim stylu nie było łatwo się obudzić. Od sobotniego wieczoru w głowach siedział wyłącznie mecz z Kazachami. Większość chciała już grać.
Kto będzie strzelać dla Legii? Jacek Magiera nadal nie ma jednego, wiodącego snajpera. We Wrocławiu ma postawić na Armando Sadiku.
Przyjściu Sadiku towarzyszyły duże oczekiwania. To podstawowy reprezentant Albanii. Rok temu na Euro strzelił zwycięskiego gola w meczu z Rumunią (1:0). W Legii idzie mu przyzwoicie, ale chyba oczekiwania były wobec niego większe. W 11 meczach (ale tylko sześć z nich zaczął w pierwszym składzie) strzelił cztery gole.
– Widać, że ma spore umiejętności. Dobrze porusza się w polu karnym. Wiadomo jednak, że Nikolić wysoko zawiesił poprzeczkę, a długo nie będzie takiego napastnika – uważa Czereszewski.
Kamil Vacek może się pochwalić nietypowym samochodem. W spadku po dziadku dostał Velorexa.
– Autko czeka na porządny remont, ale gdy skończę karierę, zajmę się nim. Będzie jak nowy. Można kupić za ciężkie pieniądze porsche albo ferrari, a prawda jest taka, że gdziekolwiek tym zajadę, to i tak wszyscy będą patrzyli na mój pojazd – śmieje się Vacek.
GAZETA WYBORCZA
Argentyna sama sobie napytała biedy. Messi i spółka wciąż nie są pewni awansu na mundial, póki co są na miejscu barażowym, na które chrapkę ma jednak również kilka innych ekip. A atmosfera wokół kadry robi się coraz gorsza.
Remis piłkarzy na Estadio Monumental w Buenos Aires z ostatnią w tabeli Wenezuelą (1:1) w Argentynie wywołał szok. Na dwa mecze przed końcem eliminacji mundialu w Rosji wicemistrzowie świata są na krawędzi nieszczęścia.
„Jedynym graczem podstawowego składu jest Leo Messi. Wokół niego urodzi się drużyna” – powiedział chilijski trener Jorge Sampaoli, gdy w czerwcu opuścił Sevillę, by ratować zespół narodowy. Słaba postawa Albicelestes w kwalifikacjach do MŚ sprawiała, że awans był poważnie zagrożony. Sampaoli podpisał kontrakt na pięć lat, aż do następnego mundialu, w 2022 r. w Katarze. Dostał duży kredyt zaufania, by w spokoju odbudować zespół gwiazd. Ale spokoju w jego fachu nie ma – zwłaszcza w Argentynie.
Dlaczego Wisła Kraków jest coraz mniej polska i… czy ma inne wyjście?
W Krakowie widać to i słychać wszędzie. Na miejskich budynkach wiszą plakaty z hasłem „Vamos, Wisła”, w klubowych korytarzach „como estas” rozbrzmiewa równie często jak „jak się masz”. Działacze właśnie dopinają transfer Victora Pereza Alonso, pomocnika, który rozegrał 49 występów w Primera Division, hiszpańskiej ekstraklasie.
– Wymusił to rynek. Wiem, ile polskie kluby życzą sobie za piłkarzy, a ile kosztują właśnie Hiszpanie. Przepaść. Poza tym dlaczego utalentowany zawodnik np. Górnika Zabrze miałby dziś wybrać ofertę Wisły, zamiast postawić na wyjazd za granicę? Jeśli piłkarze z Hiszpanii zawiodą, zarząd i dyrektor sportowy zostaną rozliczeni, ale na razie popełniają bardzo mało błędów – ocenia Kamil Kosowski, były piłkarz m.in. Wisły i reprezentacji Polski.
SUPER EXPRESS
Artur Sobiech w Bundeslidze nie gra już od jakiegoś czasu. Jego żona – wręcz przeciwnie.
Piękna Bogna Sobiech (27 l.) zagra w barwach HSG Bensheim/Auerbach, beniaminka Bundesligi piłkarek ręcznych. Artur jest piłkarzem II-ligowego SV Darmstadt 98.
– Pewnie, że jest satysfakcja z transferu i zdystansowania męża – mówi “Super Expressowi” Bogna Sobiech. – Prędzej bym się spodziewała, że zakończę karierę niż, że jeszcze zagram w Bundeslidze.
Ciekawe są kulisy transferu Bogny do Bensheim.
– W ubiegłym sezonie, grając jeszcze w Hannover-Badenstadt, zdobyłam w wyjazdowym meczu z Bensheim 11 bramek. Był to ich jedyny przegrany mecz w rozgrywkach. Chcieli mnie ściągnąć już zimą, ale ze względu na Artura nie chciałam się ruszać z Hanoweru – wyjaśnia piłkarka ręczna.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Arabska ofensywa. Arabia Saudyjska zagra na mundialu, Syria zmierzy się o możliwość gry w Rosji w barażach.
Awans Arabii Saudyjskiej nie jest mimo wszystko wielką sensacją. Za taką trzeba jednak uznać wejście Syrii do baraży, w których zmierzy się w Australią. Zespół z kraju ogarniętego wojną, rozgrywający mecze w oddalonej o ponad siedem tysięcy kilometrów Malezji, wyprzedził w grupie mające wielkie ambicje Chiny, dysponujący ogromnymi pieniędzmi Katar i zaliczany od dawna do szerokiej czołówki azjatyckiej Uzbekistan.
Większość syryjskich kadrowiczów występuje za granicą, ale sześciu reprezentuje rodzime kluby. Mimo wojny, w Syrii trwają rozgrywki ligowe, w styczniu w zniszczonym Aleppo po odbiciu go przez siły rządowe rozegrano pierwszy od bardzo dawna mecz.
Matić Fink, nowy obrońca Cracovii, opowiada o spotkaniu z Kecepem Erdoganem, kontrowersyjnym prezydentem Turcji.
Gdy spada się z ligi, trudno się spodziewać honorów, wizyt i spotkań z prezydentem kraju. W przypadku Maticia Finka, który w ostatnim dniu okna transferowego został wypożyczony do Cracovii, było jednak inaczej. W poprzednim sezonie jego Rizespor opuścił turecką Superligę, a wkrótce potem z wizytą do zespołu wpadł Recep Erdogan, kontrowersyjny i mający dyktatorskie zapędy prezydent Turcji. – Jego rodzice pochodzą z Rize, a on jest fanem klubu z tego miasta. Przyjechał nas odwiedzić. To było bardzo miłe. Trochę rozmawialiśmy – mówi Fink. Dla piłkarza Pasów spotkanie z tym politykiem nie było żadną niezręcznością. Wręcz przeciwnie. Słoweniec chwalił się zdjęciami z Erdoganem w mediach społecznościowych. – Szanuję go. Ludzie w Turcji go uwielbiają, każdy chce go spotkać, więc to było dla mnie duże szczęście – przyznaje Fink.
„Przegląd” typuje, jak będzie wyglądać Lechia po przerwie na kadrę i jak Piotr Nowak wkomponuje nowych do zespołu.
Ostatnie ruchy Lechii – poza Simeonem Sławczewem – podyktowane były kontuzjami najważniejszych graczy. Stąd zakontraktowanie Romario Balde i wypożyczenia Joao Oliveiry oraz Mato Milosa. To piłkarze wszechstronni, którzy zabezpieczają kilka pozycji (…). Z nowych tylko Oliveira jest klasycznym skrzydłowym. Balde to napastnik, ale nie typowy lis pola karnego. W Tondeli najczęściej ustawiany był na boku. Najlepiej czuje się w ustawieniu z trójką napastników, kiedy biega na skrzydle. Idealnie więc pasuje do gry, jaką preferuje trener Nowak, w której bardzo ważną rolę odgrywają skrzydłowi. Peszko, Haraslin, Flavio w teorii grają jako pomocnicy, w praktyce, gdy gdańszczanie przechodzą do ataku, zmieniają się w napastników. Balde na takiej grze się wychował.
Dwa i pół roku gry z bólem kolana. I starczy. Radek Dejmek wreszcie wyleczył się na dobre.
– Po raz pierwszy od dawna nie czuję bólu w kolanie – mówi Dejmek.
Tak szybkiego powrotu do zdrowia czeskiego obrońcy nikt się Kielcach nie spodziewał. Nawet trener Gino Lettieri. – Chyba trochę mi nie dowierza, że już mogę grać. W końcu dwa tygodnie temu miałem artroskopię – tłumaczy obrońca Korony.
Na razie nie wiadomo, czy Czech zagra w sobotę przeciwko Sandecji Nowy Sącz. Fizycznie czuje się dobrze, ale nie wie, jak długo byłby w stanie wytrzymać na boisku.
fot. FotoPyK