Najgorsze eliminacje od czasów Piechniczka, zażartych bojów z Mołdawią, kaukazowpierdolu z Gruzją. Tam jednak przynajmniej rywalizowaliśmy z Anglikami i Włochami, na zdrowy rozsądek nie mieliśmy prawa zdziałać wiele, a tutaj? Czechy. Słowacja. Słowenia. Liczyć na awans nie było szaleństwem.
Wkrótce jednak katastrofa goniła katastrofę. Zaczęło się od straty punktów u siebie ze Słowenią, choć i tak gol Żewłakowa z karnego – faulu tam raczej nie było, przyfarciliśmy. Wtedy zaczęła się fatalna era reprezentacji, gdzie mimo niezłych piłkarzy, nie graliśmy nic. Przerwana została dopiero przez Nawałkę.
Kadrowicze od początku tamtych eliminacji dali powody do dowcipów. Piotrek Ćwielong byłby dumny:
Haha! Wiedzieliśmy! Już w czasie relacji na żywo pisaliśmy, że na sto procent polscy piłkarze stwierdzą, iż było za ciepło. I proszę – co powiedział Jakub Błaszczykowski? „Do tego nie rozpieszczała nas jeszcze pogoda” – to jego słowa. Ciekawie więc, gdzie nasz zespół jest bardziej przewidywalny – na boisku, czy poza nim? Niestety, tak to u nas już bywa – albo za zimno, albo za ciepło, trawa za długa, lub za krótka, kibice za głośni (pamiętacie Łobodzińskiego?), albo zbyt mało żywiołowi. A najczęściej wszystkie te klęski spadają na nas równocześnie. I jak tu grać? No powiedzcie sami – jak?!
Trafiliśmy też w innej kwestii – tak jak się spodziewaliśmy Leo Beenhakker znów najlepiej trenował dziennikarzy. – Odrobiłem swoją pracę domową! – mówił. Może i tak, ale pracę domową można odrobić i na piątkę, i na pałę z wykrzyknikiem. „Mister Tralala” może liczyć na jakieś 2-.
(…)– Chciałem atakować, ale na początku straciłem zmianę, przez kontuzję Bosackiego – stwierdził Beenhakker i dodał: – Nie mogłem realizować planu, który miałem.
Już widzimy ten genialny plan – na pewno skończyłoby się 5:1, tak byśmy zaskoczyli rywali w końcówce. A tak szczerze – to może Bogu dzięki, że nie udało się go wprowadzić, bo jeden punkt też piechotą nie chodzi.
Co jeszcze dodał „Mister Tralala”? „Ten remis nie jest katastrofą. Za trzy dni czeka na nas San Marino” – no faktycznie, całe szczęście, że jest na tym świecie San Marino, o którym niedawno Beenhakker powiedział, że „nawet wielkie reprezentacje wygrywają tam 1:0 lub 2:1”. Tylko Niemcy wygrali 13:0…
Najlepsze, co się zdarzyło tego dnia, to nasz wpis w LIVE:
“Szpakowski powiedział, że Beenhakker nie wie, na co stać jego zespół. No cóż – na całkiem wiele. Za przyjazd na zgrupowanie każdy dostał 10 tysięcy złotych. Starczy na trzy torebki dla narzeczonych (brylował w tym kiedyś Maciek Żurawski). Swoją drogą – przypomniała nam się fajna anegdota. Kiedyś jeden z piłkarzy kadry (ksywa „Cycuś”) kupił torbę Louis Vitton od kolegi – też z kadry. Jak poszedł do sklepu w Paryżu, to go wyprosili, bo się okazało, że to podróbka”.