Na Euro stanowiliśmy defensywny monolit. 0:0 z Niemcami było popisem sprawności w ustawianiu zasieków – poziom mistrzowskiej Grecji z 2004. Tylko my i nasi zachodni sąsiedzi nie straciliśmy żadnej bramki w fazie grupowej. Wiedzieliśmy, że w ataku mamy mieszankę wybuchową, która może zaskoczyć każdego, ale taka klasa w obronie? Wielkie odkrycie i dowód świetnej pracy Adama Nawałki.
Niestety, z tamtej żelaznej defensywy nie zostało wiele. W tym momencie jest ona na poziomie, jaki reprezentują polskie drużyny w pucharach. Trudno znaleźć gorszą w Europie, w zasadzie ewenementem jest, że mimo regularnego posyłania napastników rywali na autostradę do naszej bramki, wciąż jesteśmy na najlepszej drodze do awansu.
Straciliśmy do tej pory jedenaście bramek na drodze do turnieju w Rosji. Oto reprezentacje, które w eliminacjach przyszłorocznego mundialu straciły więcej bramek od nas (w przypadku drużyn, które rozegrały już osiem meczów, liczymy tylko siedem):
ESTONIA, GIBRALTAR, LIECHTENSTEIN, MACEDONIA, IZRAEL, LITWA, MALTA, ARMENIA, KAZACHSTAN, MOŁDAWIA, SAN MARINO, WYSPY OWCZE, ANDORA, ŁOTWA, BIAŁORUŚ, BUŁGARIA, LUKSEMBURG.
Tylko siedemnaście z pięćdziesięciu czterech reprezentacji straciło więcej goli od nas. Katastrofalny bilans. Mamy identyczny z Azerbejdżanem, Gruzją i Cyprem. Wszyscy pozostali na kontynencie są od nas lepsi.
Sytuacja w tabeli jest taka, że pewnie nawet bez zwarcia szyków defensywnych awansujemy na mundial. Jesteśmy na ostatniej prostej, trudniej będzie to spieprzyć niż dociągnąć szczęśliwie do końca. Ale dalej żarty się skończą. Na mistrzostwach świata frajerów nie będzie. Jeśli coś się nie zmieni, to wypunktują nasze słabości jak Dania.
Czy zbiegiem okoliczności jest fakt, że Polska w tyłach rozsypała się odkąd Krychowiak trafił do PSG, a potem zagubił się w akcji? Nawet jeśli byłoby to nadużycie, to trudno sądzić, by nie miało udziału…
Fot. FotoPyK