Milion euro oferuje Bordeaux za Michała Pazdana, przy czym nie jest to jeszcze oferta na piśmie, ponieważ Pazdan jest dla Francuzów tylko opcją, a nie pierwszym wyborem. Klauzula odstępnego wpisana z kontrakcie piłkarza wynosi 2,5 miliona euro.
Nie jest tajemnicą, że od dłuższego czasu reprezentant Polski liczy na transfer zagraniczny, ale do tej pory nie był specjalnie rozchwytywany. Najbardziej konkretną ofertę – z Besiktasu Stambuł – odrzuciła rok temu Legia. Turcy byli skłonni zapłacić wtedy 3 miliony euro. Zamiast zgody na transfer, piłkarz otrzymał podwyżkę.
Francuzi widzą w Polaku następcę… innego Polaka, czyli Igora Lewczuka, który stracił zaufanie trenera. Suma miliona euro może i nie rzuca na kolana, ale trzeba sobie jasno powiedzieć: Pazdan ze względu na wiek (30 lat) i przede wszystkim warunki fizyczne nigdy nie będzie zawodnikiem rozchwytywanym. Owszem, w historii futbolu zdarzali się niscy stoperzy, ale nieszczególnie często i raczej byli to wychowankowie klubów, którzy mieli możliwość żmudnego udowadniania swojej wartości (Franco Baresi, Carles Puyol), a nie bohaterowie wielkich transakcji (Fabio Cannavaro).
Mówiąc krótko – może to i niesprawiedliwe, bo mówimy o bardzo dobrym zawodniku, sprawdzonym w meczach międzynarodowych, potrafiącym doskonale prezentować się nawet na tle reprezentacji Niemiec, ale trenerzy biorą CV kogoś takiego i z ciężkim sercem stwierdzają: jednak wolałbym kogoś wyższego. Tak po prostu jest i już.
Jeśli Francuzi na papierze potwierdzą ofertę w wysokości miliona euro, dość trudno przewidzieć, jak zachowa się Legia. Z jednej strony wolałaby zatrzymać piłkarza, z drugiej – dziurę budżetową jakoś zasypywać trzeba. Zapewne doszłoby do rozmów mających na celu wypracowanie kompromisu pomiędzy propozycją Bordeaux a klauzulą.
Fot. FotoPyK