Reklama

Co za przywitanie z Paryżem! Neymar z udziałem przy sześciu golach!

redakcja

Autor:redakcja

20 sierpnia 2017, 23:11 • 4 min czytania 32 komentarzy

Kiedy ogląda się pierwsze mecze Neymara w PSG, można zrozumieć, dlaczego tak zależało mu na przenosinach do Paryża. To, jak jest fetowany przez trybuny, jak absolutnie wyjątkowo jest traktowany przez realizatora… Ujmijmy to tak – podczas transmisji meczów Brazylijczyka w PSG stosunkowo najłatwiej zapomnieć, że piłka to gra zespołowa. Widać to szczególnie po dedykowanych ujęciach. Przywitanie zawodników? Kamera idzie wraz z Neymarem. Składny atak PSG? Jedna z kamer rejestruje wyłącznie ruchy Brazylijczyka, by później można było pokazać powtórkę z samego Ney’a. Gdyby zmierzyć mu czas „posiadania” obrazu, przewaga nad resztą piłkarzy byłaby przytłaczająca.

Co za przywitanie z Paryżem! Neymar z udziałem przy sześciu golach!

Ale też nic tu nie dzieje się bez przyczyny, bo Neymar odwdzięcza się paryżanom koncertową grą. I tak właśnie było dziś, w jego debiucie na Parc des Princes.

W Barcelonie przy Messim Neymar jeszcze długo nie cieszyłby się tego typu gwiazdorską rolą. I nawet zostawmy tu już uwielbienie kibiców czy realizatorów, a zostawmy samo boisko. Ciężko uwierzyć, że Brazylijczyk rozegrał dziś w PSG dopiero swój drugi mecz, bo de facto stawiał stempel niemal na każdej akcji ofensywnej. Jeśli wychodziły mu zagrania – a zazwyczaj wychodziły – paryżanie stwarzali zagrożenie pod bramką Tuluzy. Tak naprawdę więc był to koncert tylko jednego artysty. I to koncert, po którym ręce same składały się do oklasków.

Obraz meczu PSG z Tuluzą był stosunkowo łatwy do przewidzenia. Goście mieli dziś być jedynie tłem dla naszpikowanej gwiazdami drużyny Emerego. Kiedy w 19. minucie gry po swoim pierwszym groźniejszym wypadzie pod bramkę paryżan przyjezdni strzelili gola (kapitalna wrzutka Amiana i wolej Gradela), jasne się stało, że zrobi się tylko ciekawiej. I że jeszcze więcej kibicowskich oczu będzie z wytęsknieniem wyczekiwać błysku genialnego Brazylijczyka.

Nie Di Maria, nie Cavani, nie Veratti i nie Dani Alves. W pierwszej połowie w ekipie paryżan człowiekiem najbardziej kompatybilnym z Neymarem był – tak, tak – Adrien Rabiot. To właśnie akcje tej dwójki dały gospodarzom dwa gole i pozwoliły jeszcze na przerwę schodzić z prowadzeniem. Najpierw Brazylijczyk odegrał podeszwą do Francuza, po czym dobił ledwo wybronione przez bramkarza uderzenie. A potem obaj panowie wymienili klepę przed polem karnym i tym razem Rabiot huknął już nie do obrony.

Reklama

Jeszcze przed przerwą mogło i powinno być 3:1, ale arbiter tylko sobie znanym sposobem dopatrzył się pozycji spalonej Cavaniego tuż przed tym, jak ten sieknął kapitalnego gola. Problem Urugwajczyka w tym meczu – zresztą nie tylko w tym – był jednak taki, że jak znajdował się w dogodnej, legalnej pozycji, to partaczył niemiłosiernie (chociażby w 18. i 73. minucie). A ze znacznie trudniejszego ustawienia strzelił perfekcyjnie, ale na swoje nieszczęście akurat gorszy dzień miał sędzia-asystent.

W drugiej połowie tempo gry nieco siadło, a PSG spokojnie kontrolowało przebieg meczu. Sytuacja zmieniła się w 69. minucie gry, kiedy drugą żółtą kartkę obejrzał Veratti. To jednak tylko zmotywowało PSG z Neymarem na czele, który już kilka chwil później udanie dryblował w polu karnym rywala i dał się sfaulować. I dopiero tak wykreowaną przez Brazylijczyka sytuację Cavani potrafił zamienić na gola. W 75. minucie wydawało się więc, że jest już po meczu. To uczucie trwało jednak tylko 3 minuty, bo właśnie po takim czasie Tuluza złapała kontakt po golu po rzucie rożnym.

Potem jednak wprowadzony chwilę wcześniej na boisko Pastore zrobił coś takiego:

A Kurzawa coś takiego:

Reklama

Z kronikarskiego obowiązku dodajmy, że Neymar zaliczył asystę drugiego stopnia przy golu numer cztery oraz CUDOWNĄ asystę z rzutu rożnego przy jeszcze bardziej efektownym golu numer pięć. A potem postawił kropkę nad „i” zabawiając się z obrońcami w polu karnym i strzelając swoją drugą bramkę w meczu. Ogółem więc skrzydłowy maczał palce przy wszystkich sześciu trafieniach PSG (!!!), do czego trzeba też przecież dodać gola i asystę sprzed tygodnia. Jakkolwiek spojrzeć, Brazylijczyk zanotował w Paryżu debiut wprost proporcjonalny do zapłaconej za niego kwoty transferowej. Dzisiaj to była magia w czystej postaci.

Najnowsze

Francja

Francja

Domenech nie zostawia suchej nitki na Realu Madryt. „To mały, bardzo mały klub”

Przemysław Michalak
13
Domenech nie zostawia suchej nitki na Realu Madryt. „To mały, bardzo mały klub”
Francja

L’Equipe i France Football w dosadny sposób wypowiedziały się na temat Realu Madryt

Radosław Laudański
11
L’Equipe i France Football w dosadny sposób wypowiedziały się na temat Realu Madryt
Francja

Miał być „Le Classique”, była „la comédie” sędziego i obrońców Marsylii

Mikołaj Wawrzyniak
3
Miał być „Le Classique”, była „la comédie” sędziego i obrońców Marsylii

Komentarze

32 komentarzy

Loading...