Reklama

Prijović bohaterem PAOK-u, czyli bez zmian – byli legioniści wymiatają

redakcja

Autor:redakcja

18 sierpnia 2017, 18:07 • 4 min czytania 27 komentarzy

Legii w europejskich pucharach idzie mniej więcej tak dobrze jak sprzedawcom kremów do opalania w trakcie deszczowych tygodni nad polskim morzem. Nie odkryjemy Ameryki, gdy napiszemy, że jedną z ważniejszych przyczyn tej mizerii jest tracenie okienko w okienko ważnych graczy i słaby dobór zastępstwa, ale musimy odnotować, że z tygodnia na tydzień utrata kluczowych piłkarzy bije po oczach coraz mocniej. Dlatego, że Legia bez nich radzi sobie beznadziejnie, a oni bez Legii wręcz przeciwnie. 

Prijović bohaterem PAOK-u, czyli bez zmian – byli legioniści wymiatają

Wczoraj o grę w fazie grupowej Ligi Europy biło się pół kontynentu, w tym PAOK Saloniki z Aleksandarem Prijoviciem w składzie. Mecz ze szwedzkim Östersunds FK długo nie układał się po myśli Greków. Drużyna Razvana Lucescu jako pierwsza straciła bramkę na własnym stadionie, przy umiejętnym zaparkowaniu autobusu mogło się to skończyć całkiem sympatyczną zaliczką gości przed rewanżem. Nie skończyło się w dużej za sprawą aktywnego przez cały mecz Prijovicia.

Były legionista w 77. minucie dał swoje drużynie prowadzenie. W 88. minucie zamienił na gola rzut karny i do rewanżu piłkarze PAOK-u przystąpią w świetnych nastrojach.

To oczywiście pierwszy w tym sezonie mecz, w którym “Prijo” błysnął tak mocno (grał też w poprzedniej rundzie z Olimpikiem Donieck), ale nie ma się co oszukiwać – po odejściu z Legii, w której nie zawsze miał pierwszy skład, jego pewność siebie mogła jeszcze tylko wzrosnąć. Gdy tylko był zdrowy, pomagał nowemu klubowi na boisku, zaliczył konkretne osiągnięcia:

Reklama

– 15 meczów w lidze, w których strzelił 7 goli i zaliczył asystę,
– 5 meczów w Pucharze Grecji, 3 gole i duży wkład w zwycięstwo PAOK-u w tych rozgrywkach po 14 latach przerwy.

Co więcej, napastnik prezentował się na tyle dobrze, że jego postawę dostrzegł Slavoljub Muslin, selekcjoner reprezentacji Serbii i chętnie zaprosił byłego gracza szwajcarskiej młodzieżówki do swojej kadry. I to nie po to, by ten z bliska popatrzył, jak rozmontować defensywę potrafią Mitrović, Tadić czy Kostić. “Prijo” wszedł na boisko w drugiej połowie szalenie ważnego meczu z Walią w eliminacjach i zaliczył asystę przy golu, który dał remis z półfinalistą Euro, a co za tym idzie pierwsze miejsce w grupie D. Czyli istnieje spora szansa, że czerwiec przyszłego roku gość spędzi w Rosji i doświadczy mundialu.

Słabo?

Mundial raczej nie grozi Vadisowi Odjidji-Ofoe, ale nie powiedzielibyśmy, że jest za słaby na kilka ekip, które na niego pojadą. Jego problemem jest to, że Belgowie są zbyt mocni i mogą sobie pozwolić na pomijanie takiego gracza. A to, że Vadis będzie wymiatał teraz w barwach mistrza Grecji a nie Polski, raczej niewiele zmieni. Prognozujemy, że będzie wymiatał, bo wejście do drużyny ma bardzo dobre, choć przecież w trakcie serialu dotyczącego jego odejścia z Legii sporo pisało się o powtórce z rozrywki, czyli zaległościach treningowych po urlopie i lekkim zapuszczeniu.

W Legii Vadis potrzebował czasu, w Grecji powinni być z niego zadowoleni od pierwszych meczów. Od razu wywalczył sobie miejsce w podstawowym składzie, a w środę mocno przybliżył drużynę prowadzoną przez Besnika Hasiego do awansu do Ligi Mistrzów. Rijeka prowadziła w Grecji 1-0, Belg dał wyrównanie efektownym strzałem (skończyło się 2-1).

Reklama

Niejednokrotnie pisaliśmy również o tym, że w Stanach Zjednoczonych nieźle poczyna sobie Nemanja Nikolić. W zasadzie z miejsca stał się jedną z największych gwiazd MLS, a jakkolwiek patrzymy na tę ligę, nie da się ukryć, że jest tam co najmniej kilkanaście większych piłkarskich nazwisk. Na uznanie trzeba sobie mocno zapracować. Ale jeśli w pierwszych 18 meczach strzelasz 16 bramek i notujesz 3 asysty, prowadząc przy tym drużynę do czołówki w tabeli konferencji, to zyskujesz ogromny kredyt zaufania.

W Chicago Fire “Niko” jest na tyle mocny, że nie traci miejsca w składzie nawet pomimo nieczęsto spotykanej w jego przypadku serii 6 meczów bez gola. Statystycznie reprezentant Węgier wciąż wygląda bardzo dobrze. W trakcie przerwy od strzelania w klasyfikacji najlepszych snajperów ligi wyprzedził go David Villa (18 bramek), ale Nikolić z pewnością jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. No i przegrywać z takim graczem to nie wstyd.

Nie zrozumcie nas źle, żadnemu z tych piłkarzy nie życzyliśmy źle, ale jednak to trochę frustrujące, że dziś mistrz Polski próbuje doprowadzić do stanu używalności jakiegoś Hildeberto, bo utrzymanie sprawdzonych graczy było niewykonalne.

Najnowsze

Komentarze

27 komentarzy

Loading...