Reklama

Gorsi niż na boisku legioniści są tylko przed mikrofonami

redakcja

Autor:redakcja

18 sierpnia 2017, 11:41 • 3 min czytania 151 komentarzy

Naprawdę nie sądziliśmy, by piłkarze Legii Warszawa byli zdolni nas jeszcze czymkolwiek negatywnym zaskoczyć – po tak fantastycznym starcie w lidze i twardej walce z kazachskim Bayernem, nawet remis u siebie z Sheriffem Tyraspol nie wydał nam się niczym niesamowitym. Ot, kolejny żenujący pokaz piłkarskiej niemocy i bezradności w wykonaniu mistrzów Polski. Ale niestety, okazało się, że legioniści potrafią wypaść jeszcze gorzej niż na murawie, gdzie ostatnio nie idzie im regularnie i ze stałą intensywnością. Terenem, na którym raz jeszcze popisali się swoim niedołęstwem okazała się słynna pomeczowa strefa mieszana.

Gorsi niż na boisku legioniści są tylko przed mikrofonami

Co można powiedzieć dziennikarzom po zremisowanym meczu z drużyną z Mołdawii, tuż po odpadnięciu w kiepskim stylu z zespołem z Kazachstanu i po bardzo złym początku rozgrywek ligowych? Na miejscu wydawała nam się tyrada a’la Radosław Kałużny, że ktoś powinien dostać kopa w ryja na odmułę, ewentualnie występ w stylu Grzegorza Skwary, zakończony nieśmiertelnym „i brawa dla Szeryfa”.

Nic z tego. Legioniści po tym, jak dali sobie wyrwać mizerniutkie 1:0 z Tyraspolem weszli do strefy mieszanej jak przystało na mistrzów Polski – z werwą, ikrą, w konfrontacyjnym nastroju i z dużymi pokładami pewności siebie. Chciałoby się napisać – zupełnie odwrotnie, niż na murawie. Efekt jest jednak ten sam – uśmiech politowania.

Jako pierwszy wjechał na warsztat Maciej Dąbrowski, zapytany przez Mateusza Skwierawskiego dość neutralnie: co się dzieje z Legią, dlaczego wygląda, jakby przebywanie na boisku było dla niej największą katorgą. Dąbrowski miał kilka opcji do wyboru – pokajanie się, szukanie przyczyn, przeprosiny posłane w kierunku kibiców, sportowa złość. Wybrał opcję zdecydowanie najrozsądniejszą – atak na dziennikarza. Jak wiadomo, nikt jeszcze Legii nie przegrał tylu meczów co dziennikarze, więc nie może dziwić obwinianie o porażkę właśnie tej zdegenerowanej kasty. – Gdybyśmy wygrali 3:0, to by pan nie zadał takiego pytania! – zauważył Dąbrowski.

No, faktycznie, jest to wypowiedź jak najbardziej logiczna. Gdyby Legia wygrała 3:0, to by legioniści nie byli pytani o remis 1:1. Co więcej, gdyby Legia wygrała dwumecz z Kazachami, to dziennikarze w ogóle nie pytaliby o Sheriff Tyraspol! Trochę żałujemy, że obrońca nie poszedł w swoich rozważaniach nieco dalej i nie podzielił się z dziennikarzami spostrzeżeniem, że gdyby nazywał się Jan Henryk a nie Maciej, to by był bohaterem hymnu a nie Legii. Ale jak każdy klasowy zawodnik, Dąbrowski nie odkrył od razu wszystkich kart. Najlepsze zostawił na koniec: postanowił zabrać głos w kwestii polityki transferowej klubu, wchodząc na moment w buty Michała Żewłakowa.

Reklama

– A może pan zacznie grać? – zaproponował Dąbrowski, co wydaje się całkiem zrozumiałe – w obecnej Legii Warszawa wzmocnieniem mogliby być nawet niektórzy dziennikarze.

Na koniec dobił nas jeszcze Michał Kucharczyk, który rzeczowo stwierdził, że to wina szalonego kalendarza i faktu, że piłkarze pracują w weekendy. Za legia.net:

Wszyscy nam powtarzają, że mamy długą przerwę zimową, ale pamiętajcie, iż my odpoczywamy tylko przez dwa i pół tygodnia, ponieważ później przez miesiąc przygotowujemy się do gry. Składając wszystkie nasze wolne dni w ciągu roku skleimy może miesiąc. Inni ludzie nie pracują w weekendy, święta itd.

Nawet byśmy może zrozumieli. Nawet może byśmy się zlitowali nad biednym żuczkiem, co i rusz wyganianym na pastwiska, w momencie, gdy cała Polska z radością patrzy w ogień trzaskający w ognisku podczas weekendowej biesiady nad Soliną. Ale Sheriff między ostatnim meczem o stawkę w ubiegłym sezonie i pierwszym w obecnym miał dokładnie 40 dni przerwy. Legia, wyłączając traktowany sparingowo Superpuchar – 38 dni. No to może Astana? No nie, Astana jest akurat w środku swojego sezonu, nie miała żadnego letniego odpoczynku, widać to po Kabanandze, który kompletnie nie radził sobie z wypoczętymi obrońcami Legii.

Nie jesteśmy już w stanie jasno określić, czy Legia jest gorsza na boisku, czy dopiero po zejściu z murawy. Ale w obu tych miejscach wygląda to fatalnie.

Fot.FotoPyK

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Jakub Radomski
0
Droga Kapralika wiedzie przez Górnika. „Może być wart więcej niż 10 milionów euro”

Komentarze

151 komentarzy

Loading...