Oglądając letnie sparingi wyczuwa się często, że nawet poważne drużyny grając o pietruszkę luzują, nie są skupieni jak przed finałem Ligi Mistrzów i choć piłkarze rywalizują o pierwszy skład, to wiedzą, że najważniejsze mecze dopiero przed nimi, a te wszystkie tournee to jednak pół-wakacje. Jednak Juventus nie wyczuł, kiedy się one kończą i w Superpucharze Włoch zaprezentował się zadziwiająco przeciętnie. Diagnoza: w defensywie próchnica do wyleczenia.
Sami zobaczcie, jak głupie błędy robili z tyłu. Zawodnicy Lazio wbijało się w obronę Starej Damy jak w masło.
Zastanawiające, czy to tylko przedsezonowe roztrojenie i dochodzenie do formy czy dziura wynika z tego, że Juve straciło trzonowca, Leo Bonucciego. Żeby rozwiać – albo wręcz przeciwnie – wątpliwości, o zdanie zapytaliśmy ekspertów od Serie A.
– Już po przegranym 0:2 meczu towarzyskim z Tottenhamem Maximilliano Allegri mówił, że jego zespół ciężko pracował podczas okresu przygotowawczego i to jest powodem słabszej dyspozycji Bianconerich. Dodał jednak, że Juve powinno grać ostrożniej w defensywie, co pokazuje, że gra obronna musiała latem mocno gryźć szkoleniowca Starej Damy. Wiadomo przecież, że w Serie A w ostatnich 10 sezonach mistrzostwo zdobywała ta ekipa, która traciła najmniej bramek… Biorąc pod uwagę mecze towarzyskie oraz spotkanie o Superpuchar Włoch, rzeczywiście trudno jest znaleźć powody do chwalenia defensywy Juventusu. Oczywiście słaby początek sezonu to coś, co Juve za Allegrego już przerabiało w sezonie 2015/2016 i to w skali dużo poważniejszej, ale wydaje mi się, że wówczas defensywa zespołu nie była poddawana aż takiej krytyce – mówi nam komentator Eleven, Dominik Guziak.
W czym problem? Nasuwa się nam brak Leonardo Bonucciego. Bezapelacyjnie jeden z najlepszych defensorów globu, dwukrotny finalista w ciągu trzech ostatnich edycji Champions League i teraz bomba: siedmiokrotny (!) mistrz Włoch, czterokrotny zdobywca Coppa Italia i trzykrotny krajowego Superpucharu. Obrońca z takim CV i olbrzymi umiejętnościami opuścił Juve i przeszedł do zblazowanego AC Milanu. Ten przesycony wrażeniami i uciechami życia klub wydał na Leo 40 milionów euro, ale ma absolutnego kozaka w obronie. Juventus ma 40 baniek, ale tego kozaka stracił.
Czy bez obrońcy seria siedmiu sezonów z najmniejszą liczbą straconych bramek będzie kontynuowana i Juve nadal będzie najskuteczniejsze w defensywie? – Strata Bonucciego to wielki cios, ale po tym co ponoć wydarzyło się w przerwie meczu w Cardiff było wiadomo, że Leo musi opuścić Turyn. Juve straciło swojego najlepszego obrońcę. Benatia nie może zagwarantować takiej jakości, to nie ten poziom, Rugani ma ogromny potencjał, ale to nie jest jeszcze ta klasa – ocenia z kolei jego redakcyjny kolega Piotr Dumanowski.
Drewna do rozpalonego ogniska dokłada Guziak: – Odejście Bonucciego ma wpływ na dziurę w defensywie, bo na razie grający za niego Medhi Benatia wygląda na zawodnika, którego trochę przytłacza odpowiedzialność za wzięcie na siebie roli następcy Leo. Było to widoczne już podczas amerykańskiego tournee, gdzie często interweniował dość nerwowo, widać było też problemy z komunikacją z Chiellinim czy Barzaglim, choć Marokańczyk zaczyna w Juve już drugi sezon. Sam Benatia to inteligentny gość i ma świadomość tego, że to może być najważniejszy rok w jego życiu, poświęcił dużą część swojego urlopu, by lepiej przygotować się do gry, ale na razie nie daje choćby w 50% takiego spokoju z tyłu, jak Bonucci.
Lubimy analogie, do czego można więc porównać stratę Bonucciego? W końcu co roku z Juve odchodzi ktoś ważny, choć zazwyczaj zastępowany od razu kimś równie dobrym…
– Można to porównać do starty Teveza, Pirlo czy Vidala, po których odejściu Juventus miał ogromne problemy na początku sezonu, ale i tak finiszował na pierwszym miejscu. Wydawało się, że Beppe Marotta na pewno kogoś sprowadzi, ale wiadomo, że nie jest łatwo zastąpić Bonucciego, który należy pewnie do grona trzech najlepszych środkowych obrońców na świecie. Manolas, Garay, Thiago Silva, De Vrij – sporo nazwisk się przewijało, ale być może Juve postawi na Ruganiego, który mógłby być partnerem dla Chielliniego – kończy Dumanowski.
Allegri chyba nabiera świadomości, że plomba o nazwie Benatia na razie jest za słaba i przy tak wielkiej dziurze należy zastosować leczenie kanałowe. A kto miał tę „przyjemność” przez nie przechodzić wie, że trzeba się przy tym wykosztować. Zastanawiamy się, czy Benatia lub Rugani dadzą radę i wcale ich nie skreślamy. Pytanie tylko, czy Juve nie odpowie sobie na pytanie, czy to odpowiedni zastępcy, kiedy będzie już za późno, a problem będzie stawać się coraz poważniejszy.