Reklama

Jeden serial się skończył, drugi nabiera rozpędu – czy Dembele trafi do Barcelony?

redakcja

Autor:redakcja

10 sierpnia 2017, 18:19 • 3 min czytania 43 komentarzy

Serial z transferem Neymara przeciągał się do granic możliwości i wielu kibiców miało go serdecznie dość – mnogość wątków przytłaczała, kolejne zwroty akcji nużyły, bo też każdy chciał już widzieć koniec tego przedstawienia. W końcu ten nareszcie nadszedł, Brazylijczyk trafił do PSG, ale skoro akcja budzi reakcję, to Barcelona musi za Neymara znaleźć zastępstwo i wiele wskazuje na to, że widzi nie w Ousmane Dembele. A to już prosta droga do kolejnej telenoweli, która właściwie się rozpoczęła.

Jeden serial się skończył, drugi nabiera rozpędu – czy Dembele trafi do Barcelony?

– Dembele nie było na treningu. Nie wiemy dlaczego. Próbowaliśmy się z nim skontaktować, ale nie byliśmy w stanie – mówił Peter Bosz, szkoleniowiec BVB. Zniknięcie piłkarza nigdy nie jest dobrą wiadomością, a już szczególnie wtedy gdy widzisz większy klub polujący na twoją gwiazdę. Co prawda Bosz mówi potem, że Dembele był w Paryżu z kolegami i przy okazji rozmowy telefonicznej nic nie wspominał o transferze, ale wiadomo – trudno by uspokoiło to kogokolwiek. Tym bardziej, że Dembele jak chce odejść, potrafi dać temu wyraz, przecież jeszcze w Rennes chcąc wymusić transfer, nie stawił się na obozie.

Borussia zareagowała:

Reklama

Wiadomo też, że do spotkania przedstawicieli Borussii i Barcelony doszło. BVB poinformowało o tym w oficjalnym komunikacie, gdzie pisze: Barcelona przedstawiła ofertę za piłkarza, ale ta nie odpowiada niecodziennym możliwościom zawodnika, jego statusowi w zespole i obecnym warunkom na rynku transferowym. Dokładnej kwoty nie podano, natomiast oczywiście Niemcy ofertę odrzucili, jednocześnie przyznając, że Barcelona kolejnej nie przedstawiła, więc na razie nie ma o czym gadać.

Tyle z przekazu oficjalnego – RAC1 i Catalunya Ràdio donoszą, że ta odrzucona oferta Barcelony miała się zamknąć w 80 milionach euro od razu i kolejnych 30 bańkach zmiennych. Z kolei Mundo Deportivo twierdzi, że mimo fiaska pierwszej tury negocjacji, fundamenty pod transfer zostały wylane i Barca zapłaci 100 milionów od razu, a dopiero do tej sumy zostaną dodane kolejne zmienne. Sytuacji nie ułatwia też Real Madryt, który zaczął się kręcić koło piłkarza – tyle że jeszcze nie wiadomo czy chce podbić jedynie cenę, czy też rzeczywiście widzi Dembele u siebie.

Uff, dzieje się. W tle jeszcze jest sprawa Coutinho, ale o transfer Brazylijczyka będzie chyba trudniej. – Liverpool nie jest klubem, który musi sprzedawać. Z finansowego punktu widzenia, nie ma ustalonego limitu ceny, za którą możemy go sprzedać, nie ma również kwoty, przez którą moglibyśmy ulec. Naszym celem jest mieć możliwie jak najlepszy zespół. Dlatego też zamierzamy zachować naszych zawodników i dodać do nich nowych. Taki jest nasz plan – mówi Klopp. Wiadomo, niejednokrotnie w futbolu takie deklaracje były rozliczane bardzo szybko, ale rzeczywiście z napompowanej pieniędzmi Anglii może być Barcelonie wyjąć piłkarza trudniej.

Pewnie też i dlatego więcej dzieje się wokół Dembele. Pozostaje pytanie: ten serial skończy się szybciej czy jeszcze przebije sagę z Neymarem?

Najnowsze

Ekstraklasa

Najwięcej meczów bez żadnego gola? Zech w europejskiej czołówce

AbsurDB
2
Najwięcej meczów bez żadnego gola? Zech w europejskiej czołówce
Hiszpania

Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!

Bartosz Lodko
0
Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!
Anglia

Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Bartosz Lodko
0
Kontuzja za kontuzją. Kolejny zawodnik Manchesteru City z urazem

Hiszpania

Hiszpania

Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!

Bartosz Lodko
0
Jest komunikat Barcelony ws. Lewandowskiego. Polak gotowy do gry!
Hiszpania

Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Kamil Warzocha
3
Casado o porównaniach do legendy Barcy: Zawsze był dla mnie punktem odniesienia

Komentarze

43 komentarzy

Loading...