Takich opraw na stadionach nie widuje się często. Albo nawet – takiej oprawy nie widziano dotąd nigdy. Mocna, kurewsko mocna. Ktoś powie: aż za mocna jak na wydarzenie sportowe.
Ale ktoś inny powie, że w sam raz.
Czy stadion jest miejscem do tego rodzaju drastycznych treści? Niekoniecznie. Nie zawsze. Nie co tydzień. Nawet nie co miesiąc. Ale czasami, jak przy okazji obchodów wybuchu Powstania Warszawskiego? Tak, czasami tak. I nie dlatego, by Powstanie upamiętnić, ale dlatego, by dać odpór permanentnej propagandzie, polegającej na zakłamywaniu roli Polski w II Wojnie Światowej i rozmywaniu odpowiedzialności Niemiec.
Na zachodzie naziści i polskie obozy. To reguła, z którą od jakiegoś czasu Polska próbuje walczyć, ale nie jest walka łatwa. Mierzymy się – jako naród – z przerzucaniem odpowiedzialności za organizację obozów śmierci, mierzymy się też z przerzucaniem odpowiedzialności za Holocaust, podczas gdy to my byliśmy „sprawiedliwymi wśród narodów świata”. Pojedyncze i incydentalne w skali wojny zdarzenia jak Jedwabne podnoszone są do rangi symboli, a ogrom wyrządzonego przez Polaków dobra przestaje mieć znaczenie. Ofiary mieszają się ze sprawcami, kaci przebierają się za pokrzywdzonych. Takie czasy ohydne.
I nagle na scenie pojawiają się kibice. Mówią: to Niemcy, zabijali niewinnych ludzi, zabijali dzieci. Powielają to media z Brazylii, Anglii, Chorwacji, Włoch, USA… Za moment pewnie i z Australii, to kwestia czasu. Zdjęcia rozchodzą się na cały świat. I przekaz też się rozchodzi. Takiego efektu, takich zasięgów nie dałoby się wygenerować żadnymi pieniędzmi.
Pewnie byłoby to niepotrzebne i wręcz niesmaczne, gdyby ludzie na całym świecie czytali rzetelne podręczniki historii, a nie nierzetelne artykuły w gazetach pisane przez nierzetelnych dziennikarzy. Byłoby to zupełnie odrażające, gdyby nie to, że nikt nigdy nie naprawił Polsce jej wojennych krzywd i nikt się do tego nie poczuwa, a wręcz wszelkie sugestie, że ktoś jednak powinien przyjmowane są z szyderczym uśmiechem. W tej akurat sprawie Polska wiele nie może. Ale może chociaż nie być niemym świadkiem procesu przeprogramowywania mózgów ludzi na całym świecie. Może domagać się szacunku dla prawdy i dla samej siebie.
Zaroiło się od protestów. Tomasz Lis i inni tacy, którzy najchętniej przepraszaliby, że żyją, gdy ktoś odezwie się w obcym języku. Smutne postaci o smutnej mentalności, specjaliści od obrzydzania patriotyzmu. Tacy zawsze będą, na szczęście doczekaliśmy czasów, gdy są marginalizowani…
Kibice Legii dali mocny opór światowemu zakłamaniu. To była drastyczna, ale świetna lekcja historii. I potrzebna. Za to dziękujemy i kłaniamy się nisko. Nie prosimy o więcej. Było akurat. We właściwym miejscu i właściwym czasie.
Sports Illustrated:
Brazylia:
Włochy (w tym La Gazetta):
Anglia:
I wiele, wiele innych…
Fot. FotoPyK