Cristiano Ronaldo stoczył dzisiaj bój, który standardowo trwał 90 minut, ale arena pojedynku była zupełnie inna niż zwykle, bo od 11:30 Portugalczyk zeznawał w sądzie rejonowym w Pozuelo. Oczywiście chodzi o możliwe machlojki przy podatkach, dlatego Ronaldo został wezwany jako podejrzany w sprawie czterech oszust podatkowych, które miał popełnić w latach 2011-2014.
Sprawa wygląda tak, że Ronaldo został oskarżony przez urząd skarbowy o kręcenie lodów przy podatkach. Później zajęła się tym prokuratura, która twierdzi, że Portugalczyk oszukiwał przy pomocy spółek w Irlandii i na Brytyjskich Wyspach Dziewiczych. Łączna kwota przekrętów wynosi niespełna 15 milionów euro, dlatego grozi mu podobno nawet siedem lat więzienia. Oczywiście piłkarz mógłby pójść na ugodę, jak większość zawodników światowej klasy i uregulować poprzednie podatki z odsetkami oraz zabulić surową karę (łącznie około 50 milionów euro), ale nie zamierza tego robić, ponieważ czuje się niewinny. Aby tego dowieść poprosił o pomoc renomowaną firmę prawniczą Baker&Mckenzie, która już dzisiaj wraz z piłkarzem stanęła do boju przeciwko prokuraturze.
Oczywiście do sądu napłynęło ponad 200 akredytacji, ale ostatecznie żaden dziennikarz nie wszedł na salę, na której toczyła się rozprawa. Zdaniem sądu to była sprawa w ramach postępowania przygotowawczego, a to według prawa hiszpańskiego automatycznie określa posiedzenie za zamkniętymi drzwiami. Cóż, skoro nie można było wejść do sądu, to dziennikarze ustawili się przed nim i zadbali nawet o takie szczegóły jak mównicę dla piłkarza, przy której miał wypowiedzieć się po zakończeniu posiedzenia sądu w jego sprawie.
Wyszło jednak zupełnie inaczej niż wyobrażali to sobie dziennikarze, którzy w upale koczowali pod sądem po kilka godzin, bo Ronaldo postanowił z mównicy nie korzystać. Na spotkanie z mediami wyszedł jednak Iñaki Torres, szef ds. komunikacji w agencji Gestifute, który stwierdził, że niebawem zostanie wydane specjalne oświadczenie. Rzecz jasna, gdy to mówił, zebrał więcej gwizdów niż Figo w swoim pierwszym meczu na Camp Nou w koszulce Realu Madryt.
W dużej większości oświadczenie to bełkot prawny, który można streścić w trzech punktach:
1. Ronaldo twierdzi, że nie oszukiwał i jest niewinny.
– Kiedy przeszedłem do Realu Madryt nie stworzyłem specjalnej struktury do zarządzania moimi prawami do wizerunku, a po prostu utrzymałem tę, którą stworzyliśmy w Anglii. Prawnicy Manchesteru United doradzili mi jej stworzenie w 2004 roku, na długo przed przyjazdem do Hiszpanii. Tej struktury używałem w Anglii, była zatwierdzona przez tamtejszych urzędników, którzy stwierdzili, że jest legalna i prawnie uzasadniona.
2. Fiskus i prokuratura twierdzą, że Ronaldo w zeznaniu podatkowym zawarł zbyt małą kwotę dochodów, którą nabył z praw do wizerunku. Natomiast obrońcy Ronaldo uważają, że fiskus nie potrafi liczyć i nie zna prawa stosowanego wobec zagranicznych pracowników, dlatego głęboką wierzą, że sędzia odrzuci to oskarżenie.
3. Ostatnia różnica pomiędzy prokuraturą a obrońcami Ronaldo dotyczy czasu, w którym piłkarz wypełniał swoje zeznania podatkowe. Ronaldo powinien robić to co roku w latach 2011-2014, a zrobił to tylko raz jednorazowo i całościowo w 2014 roku, ponieważ zdaniem jego obrońców wtedy otrzymał pieniądze od spółki, która gromadziła je od 2004 roku. Prawnicy firmy Baker&Mckenzie twierdzą, że to nie było żadne oszustwo, gdyż działało wręcz na niekorzyść zawodnika. Argumentują to tym, że piłkarz znaczną część dochodów otrzymał w dolarach, a przecież wtedy była mocna rewaloryzacja amerykańskiej waluty, dlatego płacąc jednorazowo w 2014 roku Skarb Państwa dostał więcej pieniędzy, niż gdyby CR7 płacił co roku mniejsze kwoty.
Na koniec tego oświadczenia można również przeczytać, że Ronaldo nie zamierza wypowiadać się w tej sprawie aż do wyroku.
– To czas na pozwolenie wymiarowi sprawiedliwości na pracę. Ja wierzę w sprawiedliwość i oczekuję, że także tym razem decyzja będzie sprawiedliwa. Mając na celu uniknięcie niepotrzebnych nacisków czy szkodzenia sprawie, zdecydowałem, że nie wypowiem się na ten temat dopóki nie wydana zostanie ta decyzja.