Kolejny zwrot akcji w sprawie Wisły Kraków i jeśli wierzyć oświadczeniu opublikowanym przez oficjalną stronę klubu – ostatni. TS Wisła poinformowała, że rozmowy ze Stechert Gruppe w sprawie przejęcia klubu zostały zakończone.
Powód? Niemiecki inwestor i jego pełnomocnik mieli okazać się niewiarygodni. Oznaczałoby to, że gdy informację o Niemcach zaczęły wyciekać, ani TS, ani Tele-Fonika nie zdążyła jeszcze zweryfikować oferty. Taka jest oficjalna wersja Towarzystwa Sportowego oraz Tele-Foniki, która potwierdziła owe oświadczenie na swojej stronie internetowej.
Ale…
Ale smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że dziś do Towarzystwa Sportowego wpłynęło pismo, w którym Norbert Bernatzky, pełnomocnik Jörga Lösera, wycofuje złożoną ofertę. Jako powód podaje pogróżki, które spływały i do niego bezpośrednio, i do niemieckiego inwestora. Trudno wyobrazić sobie inwazję krakowskich kibiców w momencie, gdy ktoś chciał im zabrać klub siłą, a ci – biorąc pod uwagę prawne środki – zdawali się mieć związane ręce? Nie. Tym bardziej, że telefon/mail do firmy Stechert znajdujemy w pół minuty, a prywatny numer Bernatzky’ego krążył po Twitterze. Kto chciał – kontakt mógł zdobyć w mgnieniu oka. W myśl tego pisma, Löser nie chciał wchodzić do środowiska, gdzie na starcie dostaje w najlepszym wypadku ślinę miedzy oczy.
Pismo jako pierwszy opublikował Mateusz Miga z “Przeglądu Sportowego”:
Stanowisko ze strony Niemców. Powiem tak – bez względu na wszystko, dobrze, że to koniec tej sprawy. pic.twitter.com/YNrgmq7hl4
— Mateusz Miga (@MateuszMiga) 28 lipca 2017
Całość wygląda tak, jakby któraś ze stron rozpaczliwie próbowała zachować w całej sytuacji twarz. Albo TS Wisła (która w momencie wycofania się inwestora podała forsowaną wcześniej wersję o braku wiarygodności), albo inwestor (który wycofał ofertę przeczuwając, że jego wiarygodność faktycznie zostanie podważona). Dla Towarzystwa lepiej brzmi fakt, że to oni odrzucili ofertę. Dla Stechert lepiej brzmi wersja, że to oni ją wycofali. Kto jest bliżej prawdy? Póki co pewne jest tylko to, że dwie z trzech stron jeszcze chwilę temu były żywo zainteresowane transakcją (Tele-Fonika oficjalnie oświadczała nawet, że w zasadzie wszystko już rozstrzygnięte!), dziś zainteresowania nie wyraża żadna.
Wygląda więc na to, że domniemany gigantyczny dopływ pieniędzy do Krakowa nie będzie miał miejsca.