Ekstraklasa SA przedłużyła kontrakt – na razie poprzez list intencyjny, świadczenia są realizowane – z Totalizatorem Sportowym na sezon 2017/2018. Wygląda to na całkiem dobrą informację, ale tylko pod pewnym warunkiem: że nikt nie zapozna się ze szczegółami.
My niestety się zapoznaliśmy i trochę ręce nam opadły.
Wartość umowy to… 6 milionów 150 tysięcy złotych brutto. Niespełna 1,5 miliona euro. Suma, za jaką w Europie kupuje się bardzo średniej klasy piłkarzy tutaj oznacza sponsoring tytularny. Jest to suma do podziału na 16 klubów. Włączcie kalkulatory: to oznacza 380 000 złotych brutto dla każdego z nich (przy założeniu, że 100 procent kwoty zostanie rozdysponowane między kluby). Od tego wszystkiego trzeba jeszcze odprowadzić podatek.
Z jednej strony ciągle słychać, że liga się rozwija, frekwencja rośnie, ogólnie wszystko jest coraz lepsze i coraz droższe, tymczasem w 2015 roku wygasł kontrakt z firmą T-Mobile, która za sezony 2013/2014 oraz 2014/2015 płaciła 16 milionów złotych rocznie plus bonusy. To oznacza, że względem sezonu 2014/2015 wartość sponsoringu tytularnego w sezonie 2017/2018 spadła o 62 procent.
Minus 62 procent!
Dodatkowo poprzedni kontrakt z Lotto wart był 8 milionów, a więc mamy spadek o 25 procent rok do roku przy umowie z tą samą firmą (przy czym teraz świadczenia są mniejsze, teraz logo jest na rękawie, a nie na froncie koszulek)…
Jest to problem przynajmniej z dwóch powodów.
Pierwszy – niektóre kluby mogłyby zagospodarować miejsca reklamowe we własnym zakresie i niewykluczone (prawdopodobne), że zdołałyby w ten sposób pozyskać większe środki.
Drugi – tak niska umowa 2017/2018 stanowi beznadziejny punkt wyjścia do negocjacji w przyszłości z ew. nowymi potencjalnymi sponsorami. Wrócić do punktu sprzed lat będzie bardzo trudno. Oczywistym jest, że ktoś powie – skoro kosztowało to 6 milionów, to my możemy dać góra 8.
Suma 6,15 miliona może jeszcze wzrosnąć, w najlepszej wersji o 1,2 miliona brutto. Uzależnione jest to od… efektów sprzedaży zdrapki dedykowanej rozgrywkom ligowym. Aby kluby cokolwiek z bonusu dostały (minimum 50 procent z bonusu, czyli 600 000), musiałoby się sprzedać minimum 65 procent z 6-milionowego nakładu zdrapki. A żeby zgarnąć cały bonus, nakład musiałby zostać wysprzedany. Zdrapka… O ekstraklasie…
Przypomnijmy, że lata temu firma Unibet płaciła za sponsoring 1. ligi, która była wówczas całkowicie nietelewizyjna, 7,5 miliona. Obecna umowa Ekstraklasy SA oznacza, że więcej warty jest sponsoring ligi czeskiej, mimo że tam ponad połowa klubów ma stadiony o pojemności mniejszej niż 10 000, a liczba ludności jest blisko cztery razy mniejsza. Z ligami takimi jak hiszpańska (90 milionów złotych rocznie) oczywiście nie ma sensu się porównywać, ale…
No rany, 6 milionów?!