Janusz Filipiak wyrobił w nas odruch bezwarunkowy – tak długo chrzanił głupoty w mediach, że dziś śmiejemy się już otwierając wywiady z jego udziałem. Dziś właściciel Cracovii rozsmarował między innymi swoich potencjalnych klientów, stwierdzając rzeczowo, że największym wrogiem frekwencji na stadionach piłkarskich jest transmitowanie meczów w telewizji.
By dobrze oddać dramatyzm sytuacji – mamy tu do czynienia z właścicielem firmy informatycznej siłą rzeczy zajmującej się nowymi technologiami szczerze oburzonym na nowe technologie. Filipiak jest na skraju rozpaczy – na wolnym rynku, który do tej pory wydawał się jego sprzymierzeńcem, przegrywa z powtórkami, jakością HD oraz… schabowym. Co ma do tego wszystkiego kotlet schabowy? Służymy wypowiedzią pana Janusza w “Pulsie Biznesu”.
(via Teraz Pasy, @cwiakala na TT)
Janusz Filipiak porzuca zabawę w dyplomację i gładkie słówka, zamiast tego przypuszcza frontalny atak na… Chyba najlepiej pasuje tu słowo: “janusze”.
Cracovia gra w piłkę fantastycznie, stadion jest prześliczny, atmosfera doskonała, stewardzi gościnni, liga bardzo mocna, rywale atrakcyjni. Gdyby tylko Cracovia istniała w 1768 roku – stadion byłby zapełniony do ostatniego miejsca. Ale niestety, Janusz Filipiak trafił w koszmarne czasy galopującego postępu technologicznego – mecze można oglądać w telewizorze. Ba! Można podczas oglądania walić alkohol i kotlety schabowe! Gdyby tylko wieprzowina była odrobinę droższa, kanałów w telewizji ciut mniej, alkohol chrzczony – o, wtedy można robić pełny stadion. Ale teraz? Teraz to można co najwyżej dołączyć do konsumpcji, załamując ręce nad wygodnymi fotelami i pełnymi barkami.
Generalnie wywód pana Janusza jest tak absurdalny, że nie wiadomo właściwie w co szpilkę włożyć.
– zdziwić się, że właściciel firmy zajmującej się rozwojem technologicznym oburzony na rozwój technologiczny?
– wytknąć obrażanie swoich potencjalnych klientów sugestią, że ich jedyną rozrywką jest walenie wódy i schabowych?
– wyśmiać sugerowanie, że potencjalni klienci walący wódę i schabowe kupują drogi abonament NC+?
– zapytać, jak właściwie, kurczę blade, wali się schabowe?
Najgorsza jest ta świadomość, że jesteśmy praktycznie bezradni. Pamiętamy ten moment, gdy hiszpańska kablówka zaczęła transmitować mecze Barcelony – Camp Nou opustoszało tak, że słychać nawet szczękanie zębami Luisa Suareza a Juany i Carlitosy zaczęły masowo walić wino i gazpacho. Ale przykłady znajdziemy i w Polsce – odkąd Bruk-Bet Termalica jest transmitowana w telewizji, cała wioska solidarnie wali schabowe i alkohol pod jej mecze (na które przychodzi pięć razy więcej ludzi niż mieszkańców Niecieczy). Jednocześnie mamy nadzieję, że w następnym wywiadzie Janusz Filipiak opowie, jakie atrakcje Cracovia proponuje widzom w dniu meczowym poza samym meczem, który zwykle i tak jest atrakcją wątpliwej jakości. Mamy obawy, że nie byłaby to najdłuższa rozmowa, jaką przeczytaliśmy.
Janusz Filipiak, kapitalista z krwi i kości, po tylu latach sukcesów w biznesie wreszcie skapitulował. W uczciwej walce o klienta silniejszy od jego produktu okazał się poczciwy schaboszczak pod kielonek i ogórka.
Fot.FotoPyK