W Chinach chcą coraz więcej Roberta. Najlepiej gdyby przeniósł się do tamtejszej ligi. Rok temu agent doskonale poruszający się po azjatyckim rynku przyniósł ofertę do Cezarego Kucharskiego. Pensja dla naszego napastnika? Ponad 40 milionów euro, co sprawiłoby, że Lewy zostałby najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Napastnik, który zarabia ok. 20 mln euro mając 27 lat i wiele sportowych celów przed sobą, nie rozważał takich przenosin. Jego otoczenie nie wyklucza takiego ruchu za kilka lat. Presja pieniędzy będzie ogromna. Lewandowski dostanie w Chinach pięć razy więcej niż w amerykańskiej MLS. Na razie Lewy występuje na chińskich boiskach tylko podczas pokazowych meczów. W przyszłym roku zagości na księgarnianych półkach. Dom wydawniczy z Tiencinu wyda w języku chińskim jego biografię – czytamy w dzisiejszym “Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Legia przed meczem z Astaną ma podwójną motywację – od następnego sezonu zmienia się regulamin eliminacji do pucharów. Tak prostej drogi by załapać się do elity już nie będzie.
W przyszłym roku mistrz Polski będzie rozpoczynał marsz do grupy Champions League od pierwszej, a nie jak teraz od drugiej rundy. zdecydowanie trudniej będzie mu o rozstawienie na kolejnych etapach. Teraz legioniści mają szansę trafić na słabszego rywala, jeśli na obecnym etapie eliminacji odpadną dwa z pięciu klubów: BATE Borysów, FK Kopenhaga, Olympiakos Pireus, Celtic Glasgow i Łudogorec Razgrad. Tak czy inaczej – w tym sezonie na drodze mistrza Polski nie znajdzie się żaden klub z Belgii, Holandii czy Turcji. W przyszłym roku to już się zmieni.
Jakub Kosecki z dużą samokrytyką wypowiada się o starcie sezonu Śląska.
Debiutancką porażkę z Arką (0:2) jeszcze jakoś przełknął, ale przegrana w doliczonym czasie z Zagłębiem (0:1) jest dla niego traumatycznym przeżyciem. – Gdy kończył się mecz, czułem wielką frustrację i niedowierzanie. Ale gdy straciliśmy jeszcze bramkę… trudno mi sobie przypomnieć, kiedy ostatni raz czułem się tak źle. Jest mi przykro i naprawdę wstyd – szczerze przyznał syn znakomitego napastnika na oficjalnej stronie klubu. Samokrytyka Koseckiego jest jak najbardziej uzasadniona, bo zagrał gorzej, niż można się było spodziewać.
GAZETA WYBORCZA
Tekst pod Legię…
Faworytem dwumeczu jest Legia. Mimo iż do Kazachstanu nie pojechał kontuzjowany Miroslav Radović. W kadrze mistrzów Polski jest tylko jeden napastnik (sprowadzony latem Armando Sadiku), a mający zastąpić Vadisa Odjidję-Ofoe Cristian Pasquato odbył ledwie kilka treningów z zespołem (dziś prawdopodobnie zacznie na ławce). O formie Legii niewiele mówi też ledwie punkt zdobyty w dwóch kolejkach ekstraklasy, trener Magiera oszczędza piłkarzy w lidze, do końca wakacji najważniejsze są dla niego mecze w pucharach. Wyeliminowanie Astany zapewni im przynajmniej sześć meczów w fazie grupowej Ligi Europy, da szanse na drugi z rzędu udział w Lidze Mistrzów. Rok temu powrót do elity był dla piłkarzy z Warszawy świętem, żeby znów mierzyc się z najlepszymi zespołami kontynentu, takie przeszkody jak Astana muszą pokonywać.
I tekst o Widzewie.
Skąd zainteresowanie bogatej firmy klubem z czwartego poziomu rozgrywkowego? Murapol zaczyna w Łodzi wielką inwestycję, jaką będzie budowa 1,8 tys. mieszkań. – W Warszawie budujemy kilka razy więcej, a Legii nie zamierzamy kupować – odpowiada Sapota. Według niego powody inwestycji w Widzew są dwa: Murapol od wielu lat wspiera sport i chciał mieć klub z tradycjami. – Gdy zaczynaliśmy negocjacje, nie spodziewaliśmy się takiego zainteresowania kibiców. Odpadły nam więc prace nad zapełnieniem stadionu – mówi prezes Murapolu. Dodaje też, że przy wyborze Widzewa zagrał sentyment. – od dziecka kibicowałem tej drużynie. Wychowałem się na Bońku, Smolarku, Młynarczyku i Żmudzie – wspomina. Ale nawet bez pieniędzy dewelopera, który dotąd był udziałowcem Podbeskidzia Bielsko-biała, Widzew jest klubem bogatym. Dochody z karnetów, biletów, od sponsorów czy lóż wynoszą ok. 7 mln zł. Na nowym stadionie jest 18 lóż dla VIP-ów, za korzystanie z których trzeba zapłacić 60 tys. zł za rok. Wszystkie zostały wynajęte, a chętnych jest jeszcze więcej. Do tego dojdą wypłaty od właściciela, więc budżet trzecioligowca w tym sezonie zbliży się do 10 mln zł.
SUPER EXPRESS
Rozmówkę z Tomaszem Hajto o weselu Agnieszki Radwańskiej (!!!) sobie odpuścimy, zacytujemy krótki tekst o Astanie.
Klub z Astany powstał zaledwie 8 lat temu, a dzięki wsparciu spółki zarządzającej państwowymi kolejami (stąd przydomek zespołu Kolejarze), w krótkim czasie zdobył trzy mistrzostwa i trzy puchary Kazachstanu. Dwa lata temu piłkarze FK awansowali do fazy grupowej Ligi Mistrzów, gdzie z sześciu grupowych meczów… zremisowali w czterech! W Astanie punkty traciły takie drużyny, jak: Galatasaray (2:2), Atletico (0:0) czy Benfica (2:2). W ostatnich czterech latach na 17 meczów w europejskich pucharach Astana na własnym stadionie przegrała… tylko raz (w sezonie 2014/2015 z Villarreal 0:3 w Lidze Europy). Piłkarze, którzy mają za sobą grę na stadionie w Astanie, zwracają uwagę przede wszystkim na sztuczną murawę. O tym, jak trudno się na niej gra, przekonali się piłkarze reprezentacji Polski, którzy we wrześniu zremisowali z Kazachstanem 2:2.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Zapowiedź meczu Legii.
Na razie nie wiadomo, który obraz stołecznej drużyny z obecnego sezonu jest prawdziwy. Ten z meczów przeciwko polskim klubom (dwa remisy i porażka) czy z konfrontacji ze słabym IFK Mariehamn. 9:0 w dwumeczu robi wrażenie – ani w I, ani w II rundzie eliminacji LM nie było tak wysokiego rozstrzygnięcia (Salzburg pokonał maltański Hibernians 6:0 w dwumeczu, taka sama różnica była w konfrontacji azerskiego Qarabagu Agdam z gruzińską Samtredią). W meczach z Finami Magiera wystawiał skład najsilniejszy z możliwych. Do Kazachstanu zabrał zespół wzmocniony albańskim napastnikiem Armando Sadiku i włoskim rozgrywającym Cristiano Pasquato – obaj nie byli zgłoszeni do II rundy eliminacji. Szkoleniowiec Legii musi naprędce tworzyć drużynę, która pokona kazachską przeszkodę. Przed występem w Astanie dał odpocząć Arturowi Jędrzejczykowi, Maciejowi Dąbrowskiemu i Guilherme. W środę nie będzie już kalkulacji. Postawi na zawodników zgranych i sprawdzonych w zespole. Jedyną wątpliwość ma w środku pola – obok Thibault Moulina wystąpi Michał Kopczyński czy Krzysztof Mączyński?
Obok o pierwszych dniach w Legii opowiada Krzysztof Mączyński.
Jak się pan odnalazł w Legii?
Nie było większych problemów. Szatnia Legii jest uzależniona od kilku zawodników, z którymi miałem kontakt przy okazji meczów reprezentacji albo prywatnie. Zostałem przyjęty znakomicie. Gdybym miał jakiekolwiek wątpliwości przed transferem, nie przyszedłbym do Legii. To była dokładnie przemyślana decyzja. Wiem, jakie są wobec mnie wymagania i mam świadomość, ile mogę dać drużynie. Nie miałem obaw. Z powodu zamieszania z transferem moje przygotowania były trochę zakłócone, dlatego teraz cykl moich zajęć wygląda teraz trochę inaczej. Powoli wchodzę na swoje obroty, ale wiem, że mogę dać drużynie jeszcze więcej. Na razie wszystko się dociera. Trenujemy na różnych poziomach – jedni dochodzą do formy po kontuzjach, inni się regenerują po meczach, następni nadrabiają jednostki treningowe. Z każdym dniem będzie lepiej.
Pański transfer budzi jeszcze emocje?
Kiedy kilka lat temu jechałem do Chin, też szeroko komentowano tę zmianę, więc zdążyłem się przyzwyczaić i uodpornić. Podjąłem dobrą decyzję – ja i rodzina jesteśmy zadowoleni. Organizacja w Legii jest na najwyższym poziomie, chyba nie ma lepszej w Polsce – tak przynajmniej mówi się w innych klubach ekstraklasy. A ja potwierdzam. Tak powinno to wyglądać, że piłkarz ze spokojną głową wychodzi na trening. W klubie są ludzie odpowiadający za każdy drobiazg – byle tylko piłkarzowi było łatwiej. Nic mnie nie zaskoczyło w Warszawie.
Łukasz Gikiewicz opowiada o FK Astanie. Awansu Legii jest niemal pewny. Do tego stopnia, że… postawiłby na niego swoje wszystkie pieniądze. Tak przynajmniej mówi.
Wiosną 2014 roku występował pan w Tobole Kostanaj, poznał więc Kazachstan, grał w Astanie. Co może zaskoczyć polską drużynę po wylądowaniu?
Kazachowie mają stadion na 30 tysięcy, ale na ligę przychodzi 500 osób. Śmieszne uczucie, folklor. Reprezentacja i mecze w Lidze Mistrzów to już inna bajka, wtedy zjeżdżają się ludzie z całego Kazachstanu. Samo miasto zmierza w kierunku Dubaju. Ogromne, wąskie budynki, lodowiska, hale sportowe. Władze lubią pokazywać, że mają pieniądze. Wyjeżdżając do tego miasta człowiek nie czuje, że jest w Kazachstanie. W stolicy jest nowocześnie. Dopiero wyjeżdżając z niego widzi na ulicach krowy, osły, stare samochody – łady samary, czyli to, co w Polsce 30 lat temu (…). To solidny zespół, ale bez przesady. To tylko Kazachstan. Płacą milionami, ale to Legia jest faworytem. Stawiam wszystkie pieniądze na awans polskiego zespołu
Niewykluczone, że Jacek Magiera dostanie w swoim sztabie wsparcie. Legia interesuje się Dominikiem Furmanem.
Legia Warszawa jest wstępnie zainteresowana transferem pomocnika Wisły Płock. Ponoć zwolennikiem takiego rozwiązania jest Jacek Magiera, który doskonale zna byłego gracza mistrzów Polski. Obecny szkoleniowiec warszawian był sztabie pierwszego zespołu, kiedy przebijał się do niego młodziutki Furman. Droga powrotna wychowanka Szydłowianki na Łazienkowską jest jednak jeszcze długa. Spełnionych musi zostać kilka warunków. Przede wszystkim z Legii musi odejść Tomasz Jodłowiec. Wówczas w klubowym budżecie znajdą się środki na kontrakt Furmana. Pozostaje też kwestia kwoty, za jaką piłkarz miałby zostać wykupiony z płockiego zespołu. Według różnych źródeł Nafciarze w czerwcu zapłacili francuskiej Toulouse za 25-latka od 200 do nawet 350 tysięcy euro (część ma być płatna w ratach do końca obecnego sezonu).
Z kolei o Jacka Góralskiego mocno walczy Łudogorec Razgrad.
Mistrzowie Bułgarii nie dają za wygraną Łudogorec Razgrad chce od wicemistrzów Polski kupić Jacka Góralskiego. Odbyły się już dwie tury rozmów w tej sprawie. Ponoć Bułgarzy byli nawet na Podlasiu. Nadal nie osiągnięto jednak porozumienia. – Teraz wszystko zależy od nich. Przedstawiliśmy swoje warunki i czekamy na odpowiedź – mówi wiceprezes Jagiellonii Agnieszka Syczewska. Według naszych informacji Łudogorec zaproponował Jagiellonii 1,2 mln euro. Białostoczanie oczekują miliona więcej. Rozbieżności są więc duże, ale negocjacje nie zostały zerwane.
Azjatycka twarz Bayernu. Tekst o tym, jaką Robert Lewandowski jako najbardziej rozpoznawalny gracz mistrza Niemiec robi furorę w Chinach.
W Chinach nie działają tradycyjne media społecznościowe: Facebook czy Twitter. Są za to cztery duże portale kontrolowane przez tamtejszy rząd, na które użytkownicy logują się za pomocą oficjalnego dokumentu np. paszportu – Sina, TenCent, NetEase i Sohu. Ten pierwszy, i jego aplikacja Weibo, jest najpopularniejszy – liczy ponad 500 mln użytkowników. Robert ma w nim 771 tysięcy obserwujących. Dla porównania drugi w rankingu piłkarz mistrza Niemiec, Thomas Mueller, 269 tysięcy, trzeci Manuel Neuer 149 tys. (…) W Chinach chcą coraz więcej Roberta. Najlepiej gdyby przeniósł się do tamtejszej ligi. Rok temu agent doskonale poruszający się po azjatyckim rynku przyniósł ofertę do Cezarego Kucharskiego. Pensja dla naszego napastnika? Ponad 40 milionów euro, co sprawiłoby, że Lewy zostałby najlepiej zarabiającym piłkarzem świata. Napastnik, który zarabia ok. 20 mln euro mając 27 lat i wiele sportowych celów przed sobą, nie rozważał takich przenosin. Jego otoczenie nie wyklucza takiego ruchu za kilka lat. Presja pieniędzy będzie ogromna. Lewandowski dostanie w Chinach pięć razy więcej niż w amerykańskiej MLS. Na razie Lewy występuje na chińskich boiskach tylko podczas pokazowych meczów. W przyszłym roku zagości na księgarnianych półkach. Dom wydawniczy z Tiencinu wyda w języku chińskim jego biografię.