Mimo bycia defensorem, zapamiętamy go głównie z wykręcania bardzo dobrych liczb w ofensywie. Maicon był szybki, silny, posiadał żelazne płuca – on zwyczajne był nie do zdarcia. A jak już dostawał futbolówkę, a od bramki rywala dzieliło go plus minus 20 metrów, to golkiper miał przerąbane. W wielu takich momentach piłka trzepotała w siatce. Z okazji urodzin brazylijskiego bohatera, przypominamy trzy jego najładniejsze trafienia.
Przeciwko Korei Północnej
Koreańczycy byli skazywani na pożarcie w grupie mundialu 2010, w której trafili na Portugalię, Brazylijczyków i Iworyjczyków. Dla całej trójki starcie z Azjatami miało być treningiem strzeleckim i w dwóch przypadkach ta teza okazała się trafna. Jedyną reprezentacją, która nie potrafiła wykorzystać faktu, że Korea to kadra nowicjuszy, jeśli chodzi o poziom umiejętności poszczególnych zawodników, była Brazylia. Ostro się męczyli z przeciwnikami, aż w końcu z pomocą dotarł człowiek niezawodny – Maicon. Obrońca zrobił obieg Elano, który wypuścił swojego kolegę do linii. Pierwsza myśl każdego kibica po zobaczeniu, gdzie ląduje trochę za mocne podanie reprezentanta Brazylii – „nie ma szans, nic z tej akcji nie wyjdzie.” A „Il Colosso” miał na tę sytuację inny plan. Jeszcze przed linią końcową udało mu się oddać strzał z fałsza i piłka… po chwili zatrzepotała w siatce. Dla „Canarinhos” podwyższył Elano, a Yun-Nam Ji w końcówce strzelił gola, jak się okazało, honorowego dla Koreńczyków. Gdyby nie defensor Interu, to faworyci mogli się przejechać na zdecydowanie najgorszym zespole turnieju.
Przeciwko Milanowi
Rangę bramki podwyższa fakt, że „Il Colosso” nie zdobył jej przeciwko jakimś ogórom, tylko przeciwko właśnie Milanowi. A bramki w „Derby della Madonnina” czasami liczą się w pamięci kibiców podwójnie. Pociąg pospieszny w postaci dzisiejszego solenizanta ruszył niemal z własnej połowy, a gdy zobaczył, że jest możliwość strzału z 25 metrów, to też taką wykorzystał. I dobrze na tym wyszedł. Genialny gol, który dał pewność Interowi, że tego zwycięstwa już nikt im nie zabierze.
Przeciwko Juventusowi
To trafienie tylko uświadcza w tezie, że Maicon zwyczajnie lubił strzelać ważne gola w ważnych meczach. Pokazał to dwoma wspomnianymi bramkami, a ta również zalicza się do grona tych istotnych. 75. minuta, rzut wolny dla Interu. Maicon z wiadomych względów zostaje przed polem karnym, czekając na jakąś wybitą piłkę. Dostaje futbolówkę, odbija sobie od uda, przerzuca nad przeciwnikiem i ładuje na bramkę. Efekt? Gol, który wepchnął ludzi w jeszcze głębsze zakątki foteli. Przy takim bajecznym trafieniu, trzeba zwyczajnie siedzieć cicho i podziwiać, bo to był właśnie geniusz w najczystszej postaci.
Sto lat, Maicon!