Reklama

Zlatan, Burdenski i spółka urywają punkty Legii

redakcja

Autor:redakcja

22 lipca 2017, 23:23 • 3 min czytania 215 komentarzy

Nie wiemy, jak w języku kazachskim brzmi zwrot “chuja grają, opierdolimy ich”, wiemy natomiast, że na bank znalazł się on w notesach skautów, którzy pofatygowali się na Łazienkowską aż z Astany (o ile tacy byli). Jeśli Legia zagrała w ten sposób z premedytacją – jesteśmy pod wrażeniem przebiegłości. Bardzo możliwe, że w Kazachstanie stukają właśnie kielonami i zaczynają świętowanie awansu do kolejnej fazy eliminacji LM. No bo z takimi leszczami nie da się nie wygrać!

Zlatan, Burdenski i spółka urywają punkty Legii

O postawie Legii najlepiej świadczy fakt, że przyjmowali u siebie ekipę, która na tygodniu miała solidne problemy ze skleceniem sensownej jedenastki. Ba! Do Warszawy przyjechała ekipa, którą w kluczowym momencie z ławki odmienić musiał Fabian Burdenski. I ta właśnie ekipa sprawiła, że najlepszym piłkarzem Legii w tym meczu musiał okazać się Arkadiusz Malarz.

Gdy już Legia stwarzała sobie sytuacje, nie potrafiła uderzyć w sposób, który zaskoczyłby Zlatana Alomerovicia. Podśmiechujki z imienia zostawmy jednak na bok – Zlatan faktycznie dziś był skałą niemalże nie do przejścia. Wyszedł w tempo, gdy w sytuacji sam na sam znalazł się Szymański i odpowiednio zapobiegł zagrożeniu. Stał na posterunku, gdy w dogodnej sytuacji główką jedną z 20 zapowiedzianych bramek spróbował strzelić Sadiku. Warto dodać, że w obu tych akcjach mistrzowskie podania posyłał Hamalainen (powinien kończyć mecz z hat-trickiem asyst). Truskawką na torcie jest jednak to…

Reklama

Tak, to przeszło. Nie było w tej sytuacji też spalonego, a to dlatego, że Ken Kallaste przypominał sobie  właśnie jak deklinuje się niemieckie rzeczowniki (lub robił cokolwiek innego, co odciągało jego uwagę). Efekt – pewne wykończenie Kuchego, 1:0.

Mniej więcej wtedy na boisku pojawił się Fabian Burdenski i mniej więcej wtedy Korona przeprowadziła akcję-marzenie. Oczywiście należy połączyć ze sobą te fakty, bo nikt nie ma wątpliwości, że to właśnie obecność na boisku syna właściciela Korony ożywiła kielecki zespół, nawet jeśli przy tej akcji nie pomógł bezpośrednio. Jak to wszystko rewelacyjnie ze sobą zagrało… Laga do przodu od Możdżenia, główka Kallaste trochę na pałę, byleby do przodu, no i odnalazł się tam Kosakiewicz, który dał loba i nie dał najmniejszych szans Malarzowi. Choć nie miało to prawa wyjść – wyszło idealnie.

Korona tak naprawdę akcję meczu miała jednak dużo wcześniej – na sam na sam wyszedł rozpędzony Aankour, miał jakieś 3,5 godziny na podjęcie decyzji, ale z jakichś powodów uznał, że strzał wprost w bramkarza będzie tą najlepszą. Chwilę później dobić piłkę mógł Górski, ale znowu to samo – strzał w świetnie ustawionego Malarza. Ogólnie rzecz biorąc golkiperzy to dziś najjaśniejsze punkty swoich zespołów.

Swoją droga przyglądamy się od dłuższego czasu Koronie Kielce i takiego przypadku jeszcze nie widzieliśmy. Wygląda na to, że im ten klub ma gorszych piłkarzy, tym gra lepiej. W tej sytuacji nawet potrafimy zrozumieć ściągnięcie Fabiana Burdenskiego i jemu podobnych.

Gdybyście jeszcze potrzebowali jakichś – ekhem – piłkarzy zaniżających ogólny poziom – dajcie znać. Dogadamy się.

[event_results 339204]

Reklama

Fot. FotoPyK

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
12
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

215 komentarzy

Loading...