Reklama

Dlaczego Paweł Zarzeczny zawsze był najlepszy?

redakcja

Autor:redakcja

22 lipca 2017, 10:30 • 5 min czytania 22 komentarzy

Warto sięgać w przeszłość, wyciągać  z niej to, co warte ocalenia, a już coraz częściej zapominane. Ale ta maksyma tyczy się rzecz jasna nie tylko historii futbolu. Dlatego również w cyklu “kartka z kalendarza” przypominamy czasem wydarzenia sprzed lat, ale czasem będziemy przypominać – po prostu – nasz tekst. Czy to się komuś podoba czy nie, ale mamy już sami ładnych kilka latek.

Dlaczego Paweł Zarzeczny zawsze był najlepszy?

Tak też czynimy dzisiaj wyciągając dla was znakomity felieton Pawła Zarzecznego. Jest tutaj powracający wiele razy motyw dziecięcej przyśpiewki o Barcy, jest komentarz do startu ligi, który w zasadzie pasowałby bez zmian i teraz. Są komentarze piłkarskie, są też niepiłkarskie, które wielu ceniło nawet bardziej i choćby z tej lektury można zrozumieć dlaczego.

Nie przedłużając, Paweł w najlepszej formie. Zapraszamy.

***

Właściwie to miałem zacząć od ligi, ale najpierw remanent. Barcelona. Otóż w dawnych czasach była ona czołgana przez polskie kluby dość regularnie, Lecha, Legię, nawet – nie uwierzycie – GKS Katowice. No dobra, nie będę już wspominał jak z Bodkiem tydzień śpiewaliśmy biełyje rozy, biełyje rozy, szto z nimi sdiełał snieg i morozy – no, ale jak do tego decydującego karniaka Bożu podchodził (a w ich ataku Lineker, a na ławce Cruyff), to się nogi pod nim ugięły, ze zmęczenia.
A Legię, ze Szczęsnym i Koseckim, na chama wyrąbał sędzia na Camp Nou. Zamiast 2:0 dla nas (Kaczmarek, ten dziś ze Stomilu chyba), karny z kapelusza dla nich i 1:1. I rewanż. Odpadliśmy, ale za dni parę mam imprezę rodzinną. I rodzice 9-letniego Konradka chcą się synem pochwalić.

Reklama

– Konradku, powiedz gdzie byliście z klasą¦
– Na Legii!
– A co tam robiliście? – dopytuje się dumna mama¦
– Śpiewaliśmy piosenkę! Barcelona, Barcelona, stara kurwa pierdolona!

No więc niejedno dziecko w sobotę stało się Konradkiem.

*

A ta Barca i tak przyjedzie, tyle że nie w juniorskim składzie. Na Legię w Lidze Mistrzów.
Może wtedy zobaczę Neymara, bo tego malucha na M mam dość, opatrzył mi się.

*

Liga ruszyła. Nie zaskoczę was niczym, bo choć o ligowcach piszę mało, to zdążyłem już tu skrobnąć i że Zbozień najlepszy (a Legia odpuściła, niewidomi jak zwykle), Steblecki ma kiwkę, a ten młody z Legii nie tylko panny wyrywa – w sobotę nieźle asystował. Nie ma się jednak czym podniecać. Kiedyś Kozielski z ŁKS strzelił w debiucie hat tricka, i ślad po nim zaginął. Na boiskach, bo został doktorem ekonomii i wykłada mądre rzeczy (albo głupie, znacie bogatego ekonomistę jakiegoś, bo ja nie).

Reklama

*

A propos – ekonomii. Artur Wichniarek dostał półtora roku w zawiasach (jak ja kiedyś, odpękałem), bo machnął się w rachunkach. Powiedzmy, że na milion złotych.

No to policzcie sobie coś takiego. Wicepremier Rostowski, ten od budżetu Państwa Polskiego, machnął się właśnie o 24 miliardy (w jeden sezon). Czyli o 24 tysiące razy więcej, niż Król Artur.

Czyli powinien dostać wyrok 36 tysięcy lat, jakieś pięćdziesiąt razy więcej niż Madoff, skazany za okradzenie Ameryki na jakieś 700…

Łapiecie jeszcze te liczby? Nie? A powinniście, jak osądzacie jakiegoś zwyczajnego pechowca.

*

W Belgii nowy król. Wyobraźcie sobie, że w tym zabawnym kraju który nami rządzi, nie monarchia scala dwie pokłócone nacje, Flamandów i Walonów, tylko reprezentacja piłkarska, i tylko na jej użytek istnieją te całkiem ładne flagi: czarno-żółto-czerwone.

Teraz jest Hazard, Witsel, i reszta, świetni. Bez nich Państwo jutro przestałoby istnieć.

Bo król jest tylko na pocztówki. Jak u Angoli (stawiam na dziewczynkę, bo jakby miał być chłopak to chyba pochwaliliby się nim wcześniej).

*

W Bydgoszczy zatrzymali parunastu kibiców za chęć wtargnięcia na boisko.

Na Bałtyku tylko w weekend parunastu weszło do morza.

Wszyscy utonęli.

Nasze Państwo tak nie za bardzo chyba wie gdzie czyha na nas zagrożenie. Aha, w Tatrach jeden odpadł od skały. Jakiś pięćdziesiąty wspinacz w tym roku.

*

Z nowości – Marcin Brosz już całkiem normalnie wypowiada się przed meczem (wcześniej mu to przeszkadzało, a staremu Kubotowi transmisje, bo jego klub przez to rywale mogli rozszyfrować przecież). Ale Brosz lekko bez sensu gaworzył, że gra Cracovii i Piasta oparta jest na technice.

Technice obróbki skrawaniem?

*

Warzywko, niepoddający się tropiciel Widzewa zakomunikował mi, że zapisuje się na włoski. Aby – za kilka lat, na 60-lecie, wydać biografię Zibiego. A ten włoski, w domyśle, żeby wyśledzić tropy naszego duce.

Bonio mówi, że ręki nie przyłoży. Ale ja bym chciał mieć taką niezależną biografię. Nawet poprosiłem Stanka, o krótki nekrolog, licząc na szczerość. Chciałem przechytrzyć Pana Boga, czyli wiedzieć to co dobre i złe – bo w czytanie przez firankę niebieską nie wierzę jakoś.

Krzyś odmówił.

A koledzy pytają – bo tam chyba brak hermetyki (Fryzjer, jego słowa) – czy umieram.

A skądże. Ale byłbym ciekaw co całkiem fałszywie o sobie myślę. Ale od człowieka na poziomie, jak Stanek, jak Warzywko, a nie od gminu.

To była taka nudna dygresja.

*

A w finale – nieprawda, że o Robercie Lewandowskim pisze się tylko rzeczy złe, w kraju naszego okupanta. Otóż przypadkiem w Bunte, to takie paromilionowe niemieckie pismo dla kobiet, artykuł o tym, że Frau Anna Stachurska jest jak dotąd najpiękniejszą i najbardziej elegancko ubraną panną młodą w Europie, mimo że śluby brały już koronowane panny i księżniczki, w ciuchach najlepszych projektantów.

Ciuchy młodej Kwaśniewskiej to przy tym królestwo kefiru.

Jak pisał Tyrmand – mała rzecz, a cieszy.

*

Aha, czemu parę godzin spóźniłem…

Ksiądz Adam Zelga, Ursynów, msza święta za chłopca zabitego kijem. Bo nie miał… papierosa.

Ursynów ma się za siedzibę inteligencji, jak i wy się za taką uważacie.

Tymczasem wszędzie blokersi.

Zajebiści, egoiści.

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...