Reklama

Tygrys w klatce. Grosicki oczekuje na transfer

redakcja

Autor:redakcja

21 lipca 2017, 09:17 • 8 min czytania 50 komentarzy

O Kamila pyta kilka zespołów z Premier League, między innymi Everton i Watford. Hull będzie chciało za swojego piłkarza spore pieniądze – koszty poprzedniego transferu plus spłatę jego dotychczasowej pensji, czyli w sumie około 10-11 milionów euro. Patrząc na wiek Grosickiego, wydaje się, że tylko klub z Anglii może go wykupić za taką kwotę – pisze o sytuacji Kamila Grosickiego w Hull „Fakt” i „Przegląd Sportowy”.

Tygrys w klatce. Grosicki oczekuje na transfer

FAKT

Kamil Grosicki „zniewolony”. On w Championship grać nie chce, ale trener Hull po dużej wyprzedaży nie ma zamiaru pozbywać się kolejnego zawodnika.

Hull City latem pozbyło się połowy zawodników, niemal wszystkich wartościowych graczy, którzy walczyli w Premier League. Na obozie w Portugalii przygotowuje się tylko 17 piłkarzy. Trener Leonid Słucki (46 l.) zapowiada, że to koniec wyprzedaży. Zasłona dymna i kurtuazyjny sygnał wysłany do wściekłych kibiców (…).

Jak dowiedział się Fakt, o Kamila pyta kilka zespołów z angielskiej ekstraklasy. Najbliżej mu jednak do Watfordu, gdzie trenerem został jego były szef Marco Silva (40 l.). Portugalczyk cały czas jest w kontakcie z agentami pomocnika i wiele wskazuje na to, że to on sięgnie po zawodnika, którego sprowadzał do Anglii.

Reklama

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.27.13

Trener Jagiellonii w wywiadzie dla „Faktu” (całość w „PS”) o tym, w jaki sposób rozsławione zostało jego nazwisko.

Lubi pan swoje nazwisko?
Domyślam się, że wiele jest na ten temat żartów, ale nie przejmuję się tym Sporo zrobił serial „Ranczo”, rozsławił mnie. Śmieję się z tego. Znajomi czasem wysyłają mi MMS-a ze zdjęciami tanich win z napisem Mamrot, gdy zobaczą takie na sklepowych półkach. W Głogowie jest grupa kibiców, którzy nazywają się „Pomarańczowo-czarne piekiełko”. Mają lokal w barwach Chrobrego, zamówili podkładki pod piwo z napisem: Mamrot. Gdy pierwszy raz mnie zaprosili, nie wiedzieli, jak zareaguję. Zacząłem się śmiać.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.27.26

Paul Parvulescu  z Wisły Płock opowiada o tym, jak w Rumunii grożono mu śmiercią.

W 2011 roku Rumun miał ofertę z Dinama Bukareszt i bardzo cieszył się, że tam przejdzie. Dogadał się już z klubem, zaczął więc mówić, jak bardzo kocha Dinamo i że nie mógłby grać w żadnym innym rumuńskim klubie. Ale sprawa przenosin ostatecznie upadła, a kilka miesięcy później trafił do Steauy, największego wroga Dinama.

Reklama

Kibice tego drugiego klubu nie mogli mu wybaczyć tamtych słów. – Dostawałem pogróżki. Było ich tak dużo, że musiałem zamknąć konto na Facebooku. Kiedyś stałem autem na czerwonym świetle, podbiegł do mnie jakiś mężczyzna i uderzył pięścią w szybę.

GAZETA WYBORCZA

W „Wyborczej” poza pucharową pomeczówką, z piłkarskich materiałów tylko ten o rasizmie w Rosji, o którym znów robi się głośno.

„Banana, Banana-mama, na ch… rosijskoj sbornoj obiezjana” (po co rosyjskiej reprezentacji małpa) – krzyczeli w rytm przeboju Boney M. podczas sobotniego spotkania o Superpuchar Rosji. Przyśpiewka była kierowana do Guilherme i Ariego, zawodników moskiewskiego Lokomotiwu (…).

Milczy Witalij Mutko, choć zazwyczaj komentuje bardzo dużo. To akurat nie powinno dziwić, bo według odpowiedzialnego za sport wicepremiera w Rosji problemu z rasizmem nie ma, a incydentów jest tyle samo, co w innych europejskich krajach. Przeczą temu fakty, nie ma sezonu bez skandali. Przed kilku laty kibic z Sankt Petersburga usiłował po meczu wręczyć Roberto Carlosowi banana. Kongijczyk Christopher Samba sam zszedł z boiska, bo nie mógł znieść okrzyków naśladujących małpy, za co został zawieszony na dwa mecze. Najgłośniejszy był przypadek Yayi Toure, który w Lidze Mistrzów był obrażany przez kiboli CSKA Moskwa. Iworyjczyk stwierdził wówczas, że afrykańskie kraje mogą nawet zbojkotować mundial. Także Brazylijczyk Hulk, który przez kilka lat grał w petersburskim Zenicie, opowiadał, że stykał się z rasizmem podczas praktycznie każdego meczu. Przez jedną z takich wypowiedzi cofnięto mu zaproszenie na losowanie eliminacji MŚ.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 09.05.07

SUPER EXPRESS

Według „SE” jeden z polskich klubów ma nadzieję na zakontraktowanie… Diego Forlana! 38-letni zawodnik chce jednak więcej niż oferuje mu zespół z ekstraklasy (100 tysięcy euro za sezon).

Kilka dni temu europejskie i latynoskie media doniosły, że 38-letni Forlan, znany z występów w wielkich europejskich klubach, jak Manchester United czy Atletico Madryt, jest bliski przejścia do… norweskiej ekstraklasy. Jeden z tamtejszych klubów (Sandefjord) rzeczywiście – jeśli wierzyć zagranicznym mediom – prowadzi zaawansowane rozmowy z urugwajskim snajperem, ale… W międzyczasie do akcji weszli Polacy.

Przedstawiciel jednego z naszych klubów skontaktował się z Pablo Forlanem, ojcem piłkarza, który pomaga synowi w karierze (…). Kwestia występów w Polsce, dopóki nie zostanie klepnięta umowa gdzie indziej, jest jednak otwarta. Tylko że oferta musiałaby być o wiele wyższa niż wspominanie 100 tysięcy. Czy ktoś się skusi?

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 09.00.49

Zbigniew Boniek twierdzi, że Juventus kupił bramkarza na 10-12 lat.

Jak pan odebrał transfer Szczęsnego?
To wielkie wyróżnienie dla Szczęsnego, bo Juve to jeden z pięciu najlepszych klubów świata. Organizacja, poziom sportowy – to jest top 5. A Szczęsny to bardzo miły, inteligentny, wesoły chłopak, któremu życzę jak najlepiej. Jeśli wygra w europejskiej piłce z Juve choćby połowę tego co ja, to już będzie dobrze. Będę trzymał kciuki!

Niektórzy kręcą jednak nosem, bo będzie siedział na ławce, dopóki Buffon nie skończy.
Sportowo to Szczęsny przy Buffonie nie ma się już czego wstydzić. Oczywiście nie ma tyle doświadczenia co Gianluigi, ale to przyjdzie. Wierzę, że Juventus kupił Szczęsnego na 10-12 lat. Moim zdaniem Wojtek może tam zostać tak długo.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 09.01.32

PRZEGLĄD SPORTOWY

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.37.02

W „Przeglądzie” więcej o sytuacji Grosickiego.

Grosicki nie rzucił się na ofertę z SC Freiburg, bo przedstawiciele Polaka przede wszystkim pilnie pracują na angielskim rynku. Jak się dowiedzieliśmy w ostatnich dniach rozmawiali z przedstawicielami Evertonu. Grosicki jest w kręgu zainteresowań The Toffees. W tej chwili jednak klub z Liverpoolu ma inne priorytety – najpierw musi kupić środkowego obrońcę i napastnika. „Potem zobaczymy” – to komunikat Evertonu. Polski skrzydłowy jest na ścisłej liście Ronalda Koemana od dłuższego czasu – jeszcze gdy Holender był w Southampton mówiło się o zainteresowaniu Świętych.

O Kamila pyta też kilka innych zespołów z Premier League (…). Hull będzie chciało za swojego piłkarza spore pieniądze – koszty poprzedniego transferu plus spłatę jego dotychczasowej pensji, czyli w sumie około 10-11 milionów euro. Patrząc na wiek Grosickiego, wydaje się, że tylko klub z Anglii może go wykupić za taką kwotę.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.37.08

„PS” porozmawiał z Armando Sadiku z Legii. Do najskromniejszych na pewno nie należy, ale też mówi wprost, że wzoruje się na Zlatanie Ibrahimoviciu, więc nie sposób się dziwić..

Mój ulubiony zawodnik to Zlatan Ibrahimović.

Próbuje go pan naśladować?
Chciałbym. Ma mentalność zwycięzcy, do jakiegokolwiek klubu dołącza, tam zdobywa trofea. Jest głodny sukcesu, zawsze wierzy w siebie. Podoba mi się jego styl i osobowość.

Podczas EURO 2016 był pan nawet lepszy od niego. On ani razu nie trafił do siatki, a pan zdobył zwycięską bramkę w meczu z Rumunią. To pierwszy gol Albanii na wielkim turnieju. Czuje pan, że odegrał dużą rolę w historii albańskiej piłki?
To nie kwestia moich odczuć tylko faktów. We wcześniejszych dwóch meczach EURO nie miałem wielu okazji. Trochę się bałem, że w ostatnim spotkaniu grupowym trener mnie nie wystawi. A jednak we mnie wierzył, a ja trafiłem do siatki. To najważniejszy gol w mojej karierze. Gdy jako dziecko oglądałem mecze naszej kadry, powiedziałem ojcu, że któregoś dnia będę strzelał dla niej gole. Tata tylko się uśmiechnął i powiedział: „Tak, na pewno”. Zdobywając bramkę spełniłem marzenia.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.37.33

Historię Paula Parvulescu/Pirvulescu („Fakt” pisze o Parvulescu, ale już rozwinięcie tekstu w „Przeglądzie” to Pirvulescu) przybliża przegląd. Tutaj o feralnym meczu, który pozbawił go miejsca w składzie Steauy i zmusił do odejścia.

W 2014 roku drużyna grała z Łudogorcem w decydującej rundzie o wejście do Ligi Mistrzów. W dwumeczu było 1:1, więc doszło do serii rzutów karnych. Lepiej wykonywali je Bułgarzy i to oni weszli do europejskiej elity. Jednym z tych, którzy nie wykorzystali karnego, był właśnie Pirvulescu (drugi to Cornel Rapa, dziś gracz Pogoni Szczecin). Dramatu całej sprawie dodał fakt, że w bramce rywali stał obrońca, bo bramkarz w ostatniej minucie dogrywki dostał czerwoną kartkę. Mało tego – były obrońca… Dinama Bukareszt. Trudno o większe upokorzenie dla piłkarza Steauy. – Bardzo długo nie mogłem dojść do siebie. Wiem, że to niby tylko jeden mecz, ale miał na mnie duży wpływ. Przez całą rundę grałem mało, w końcu zimą poszedłem do Becaliego i powiedziałem, że lepiej będzie, jak odejdę. Zgodził się i dodał, że przez całą rundę widać było po mnie, że nie jestem sobą – wspomina piłkarz.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.37.51

Łukasz Olkowicz porozmawiał z Tomkiem Loską i jego ojcem. Między innymi o tym, jak pewnego dnia dzisiejszy bramkarz Górnika… został członkiem grającego śląskie szlagiery zespołu ojca.

Tata nie chciał, żeby syn poszedł w jego ślady?
OJCIEC: Niekoniecznie. Choć jeden koncert wspólnie zagraliśmy. Pamiętasz, koło Bielska?
SYN: Jak miałbym zapomnieć? Jo w tym śląskim stroju – marynareczka, spodnie, lakiereczki, chucik na głowie. I za klawiszem udawałem, że grom.
OJCIEC: Jo go wziął, bo dwóch członków zespołu było na weselu. A koncert fajny, w ośrodku kultury. Trudno było odmówić. Miałem tylko saksofonistę, jo śpiewał, nawijał do ludzi, potrzebował kogoś, żeby za klawiszem stanął i tylko podkłady na mini-dysku odpalał. „Chodź, pojedziesz, dam ci pięć dych. I ja ci bede godoł po każdej piosence, który numer następny”. No i objechali my ten koncert! Różne osoby przychodzą po autografy, ale najwięcej było młodych dziewczyn, bo kręciły się obok Tomka.

Zrzut ekranu 2017-07-21 o 07.38.23

Iza Koprowiak przedstawia w wywiadzie Ireneusza Mamrota jakiego nie znacie. Czyli – męża i ojca.

Do dziś żona wie, że jeśli podczas podróży zobaczę zieloną trawę, nie ma siły, bym nie zajrzał. Przyzwyczaiła się, jesteśmy małżeństwem prawie 25 lat.

Nie miała pretensji, że za bardzo poświęca się pan piłce?
Najbardziej narzekała, gdy pracowałem w Trzebnicy. Wracałem do domu po treningach, zamykałem się w swoim świecie i z rodziną mało rozmawiałem. Najbardziej pomogła nam rozłąka, kiedy dostałem pracę w Chrobrym. W trakcie samotnego pobytu w Głogowie, niesamowicie się zbliżyliśmy. Zaczęliśmy rozmawiać na wiele tematów. Mamy mniej czasu dla siebie, ale potrafimy go wykorzystać.

Z córkami też udało się panu zachować dobry kontakt?
Zadziwię panią, ale z najtrudniejszymi sprawami przychodzą do mnie. Miałem wyrzuty sumienia, że nie było mnie, gdy dorastały, ale ufają mi.

Może dlatego, że umie pan słuchać?
Niejedna osoba mi to powiedziała. Kiedy byłem młodszy, w swoim gronie mówiłem za dużo. Później zdałem sobie sprawę, że nie zawsze inni chcą tego słuchać. Dziś mówię zdecydowanie mniej.

Najnowsze

Anglia

Helik przypomniał o swoim istnieniu. Polak uratował remis w staciu z outsiderem tabeli

Mikołaj Wawrzyniak
0
Helik przypomniał o swoim istnieniu. Polak uratował remis w staciu z outsiderem tabeli
Anglia

Liverpool bez litości w Londynie. Może i dobrze, że Fabiański musiał pauzować…

Paweł Wojciechowski
4
Liverpool bez litości w Londynie. Może i dobrze, że Fabiański musiał pauzować…

Komentarze

50 komentarzy

Loading...