Jagiellonia odpadła z Gabalą i wróciła do najważniejszego celu na ten sezon, czyli do walki o europejskie puchary. Co ciekawe przegrali z drużyną nieprzygotowaną do meczu, a także taką, która dopiero co rozpoczęła przygotowania do ligi. Pomijając już fakt, że po powrocie z wakacji piłkarze musieli zacząć od nauki imion, bo wymienili połowę składu. Po rozmowie z Dawidem Pietrzkiewiczem doszliśmy do wniosku, że okoliczności grały na korzyść Jagi.
Zacznę klasykiem – w Europie nie ma już słabych drużyn?
Faktycznie (śmiech). Ale to prawda, bo tak jak ci wcześniej wspominałem (KLIK) Jagiellonię czekało bardzo trudne zadanie, któremu notabene nie sprostała. Poza tym, to Gabala jest już bardzo doświadczą drużyną na tym etapie rozgrywek, ponieważ w dwóch ostatnich edycjach Ligi Europy awansowała dwa razy do fazy grupowej. Jedynym minusem i niewiadomą było jednak to, że wymieniono bardzo dużą liczbę zawodników w czasie letniego okienka transferowego. Widać było zresztą już po pierwszym meczu w Baku, że nie jest to Gabala, którą znałem wcześniej. Ewidentnie czegoś tam brakowało.
Chyba trochę słabo fizycznie wyglądali? Wydawało mi się, że w obu spotkaniach po 60 minucie oddychali rękawami.
Dokładnie tak jak mówisz. Powiem szczerze, że wyglądało to naprawdę źle. Rozmawiałem na ten temat z dyrektorem sportowym Gabali, który już po pierwszym spotkaniu powiedział mi wprost, że są nieprzygotowani fizycznie, a Jagiellonia jest dużo lepsza w tym aspekcie. Bardzo się tego obawiali przed meczem rewanżowym, dlatego przylecieli do Polski już w niedzielę, żeby trenować w naszych warunkach. Dodatkowo Jaga rozegrała jeszcze pierwszą kolejkę ligową, a rozgrywki azerskie ruszają dopiero w sierpniu, także to jest duży minus.
Chcesz powiedzieć, że Jagiellonia odpadła z drużyną, która właśnie wróciła z wakacji?
Trudno powiedzieć, na jakim etapie przygotowań jest Gabala, ale na pewno to nie było 100%. Trener ma swoje zasady, a nawet na wczorajszej konferencji powiedział, że jest dumny ze swoich chłopaków, bo na tym etapie przygotowań zawsze jest duża zagadka. Wiadomo, oni mieli jak zwykle dłuższą przerwę i ruszyli z przygotowaniami w niekompletnym składzie. Brakowało kilku piłkarzy, no to na pewno nie była Gabala w pełni przygotowana.
Filip Ozobic chyba szczególnie był nieprzygotowany? Gwiazda drużyny, a w obu spotkaniach kompletnie niewidoczny.
To prawda, Filip był kompletnie niewidoczny, zupełnie jak nie on. W pierwszym meczu jeszcze jakoś wyglądał, ale w rewanżowym spotkaniu, to już właściwie nie było go widać przez cały mecz. Choć bramkę strzelił i można powiedzieć, że wypełnił swoje zadanie. Jednak fizycznie wyglądał bardzo słabo i może brakowało również zgrania z chłopakami, bo w poprzednim sezonie grał tylko z kapitanem Huseynovem.
Jakim cudem w Gabali broni tak słaby bramkarz jak Bezotosny? W obu spotkaniach był tak słaby i niepewny w swoich interwencjach, że chyba tylko cudem uniknął kompromitującej bramki.
Tak jak mówisz, bo kto oglądał to widział, że był niepewny w swoich interwencjach. On współpracuje z trenerem Grygorchukiem już osiem lat. Jeśli trener zmienia klub, to zawsze bierze go ze sobą. Trener mu bardzo ufa i można powiedzieć, że jest jego pupilkiem, a nawet synem.
Czego zabrakło Jagiellonii w tym dwumeczu, żeby awansować?
Na pewno doświadczenia i trochę szczęścia, bo Gabala w rewanżu strzeliła szczęśliwą bramkę, a to był dla nich idealny scenariusz. Oni potrafią się wtedy świetnie bronić i uwielbiają tak grać. Jestem niemal przekonany, że gdyby ta przypadkowa bramka nie wpadła, to Gabala by odpadła, bo oni nie potrafią gonić wyniku. Już nawet w Baku było widać, że mają z tym duży problem, bo kompletnie byli zszokowani po stracie bramki i nie wiedzieli co zrobić. Co ciekawe, to stracona bramka po stałym fragmencie gry, to też był duży szok, ponieważ oni naprawdę świetnie bronią w takich sytuacjach. W poprzednich eliminacjach, w taki sposób, nie stracili żadnej bramki. Być może to była wina roszady, którą przeprowadził trener, ponieważ Gabala zawsze kryła strefą, a na pierwszy mecz z Jagą było indywidualne krycie, i jak widać przyniosło to odwrotny skutek.
Jak oceniasz szansę Gabali w starciu z Panathinaikosem?
Na pewno Grecy będą chcieli wziąć rewanż, bo dwa lata temu, gdy jeszcze grałem w Gabali wygraliśmy z nimi dwumecz w eliminacjach. Ich kibice byli wtedy bardzo wkurzeni, bo przez dwie godziny nie chcieli nas wypuścić z lotniska. To był dla nich duży szok, bo myśleli, że dostaniemy ostry łomot, a tutaj proszę – niespodzianka. No, a teraz, to Gabala znowu nie ma nic do stracenia. Lubią grać z takimi rywalami, gdy trzeba się bronić i można kontrować. Szansę daję 60% do 40% dla Panathinaikosu, ale Gabala już nie takie niespodzianki sprawiała w ostatnich latach.
W Gabali dostaje się premie finansową za awans do fazy grupowej LE?
Za każdego przeciwnika jest premia. Oczywiście to różne pieniądze, które zależą od skali przeciwnika. Im lepszy, tym więcej kasy.
Jak oceniasz szansę nowej drużyny Kuby Rzeźniczaka w III rundzie eliminacji do Ligi Mistrzów? Zagrają z mołdawskim Sheriff Tyraspol.
Myślę, że Karabach przejdzie ich i zagra w następnej rundzie, bo mają dobry zespół i przede wszystkim zgrany. Oni grają już razem jakieś 5-6 lat. Oczywiście robią po dwa-trzy transfery, które uzupełniają skład, ale to normalne, jak wszędzie. Dlatego jestem skłonny powiedzieć, że awansują.
W Azerbejdżanie tylko Gabala i Karabach, to drużyny, które mogą zaistnieć w Europie?
W tym sezonie na pewno tak. Co prawda myślałem, że Inter Baku się odbije, ale nawet po wczorajszej porażce widzę, że nie do końca im to wychodzi. Oni mają jeszcze zakaz transferowy, dlatego ciężko skompletować im konkurencyjny skład.
Dlaczego mają zakaz transferowy?
Dwa lata temu mieli innego właściciela, przez którego popadli w długi. Z tego powodu dostali zakaz transferowy, a także przez jeden rok nie mogli występować w europejskich pucharach. Teraz jest już wszystko ok, długi pospłacane, ale zakaz transferowy jeszcze mają na jedno okienko. Myślę, że gdy minie, to będą drużyną konkurencyjną dla wcześniej wspomnianej dwójki. No, a poza nimi jest jeszcze Neftci Baku, który jest najbardziej zasłużonym klubem, ale jakiś czas temu popadli w problemy finansowe. Jednak odbudowują się już, niedawno zbudowali piękną bazę treningową, ale to musi jeszcze trochę potrwać.
To kto będzie mistrzem w tym sezonie – Gabala czy Karabach?
Walka będzie do samego końca, bo zdecydują szczegóły. Być może zaważą na tym europejskie puchary, jeśli jedna drużyna awansuje, a druga nie. Wtedy dojdą rotacje w składzie i mogą być jakieś problemy. Chociaż tak jak mówię, walka o mistrzostwo będzie niezwykle zaciekła w tym sezonie i potrwa prawdopodobnie do ostatniej kolejki.
Rozmawiał BARTOSZ BURZYŃSKI
Fot. FotoPyK