Siedem sezonów. 270 meczów. 56 bramek. Cztery mistrzostwa, pięć Pucharów Polski. Jeden Michał Kucharczyk. Urodzony w Warszawie, grający dla stołecznego klubu. Kuchy najlepiej pozna dwoistość kibicowskiej pasji legionistów: z jednej strony tysiąc razy go sprzedawali i tysiąc razy narzekali, że jest za słaby na Legię. Z drugiej mamy jakąś dziwną pewność, że gdy skończy karierę, zostanie w pełni doceniony.
Osiem lat temu, gdy podpisał z Legią pięcioletni kontrakt, pisaliśmy tak:
Legia w końcu sfinalizowała transfer Michała Kucharczyka ze Świtu. To 18-latek, który w poprzednim sezonie w 24 meczach strzelił 24 gole. W internecie znaleźliśmy zapis video jednej z jego bramek. Naprawdę piękna! Ale filmik miałby zdecydowanie większą wartość, gdyby pierwszych trzech bramek w tym meczu nie zdobył Dariusz Zjawiński, który w realiach ekstraklasy okazał się całkowitą pierdołą.
Gol od 4:09:
Kuchy to naprawdę przypadek przedziwny. Znajdą się tacy, którzy powiedzą, że nie spełnił oczekiwań. Przychodził jako zdolny snajper z niższych lig, rok po tym, jak Lech sprowadził Lewego. To na pewno nakręciło spiralę oczekiwań. Dziewiątką marzeń jednak się nie okazał, ale po przebranżowieniu na skrzydło zaczął grać coraz regularniej. Choć z jego grą zawsze wiązało się jedno i to samo: dyskusja, czy gra dostatecznie dobrze. Co pół roku ta sama burza – zastąpić Kucharczyka? Jeśli tak, to kim? Chyba żaden piłkarz Legii w ostatnich latach tak często nie był wypychany poza szatnię przez sympatyków, chyba żaden nie był tak często obśmiewany, by ostatecznie zostać, a potem strzelać ważne gole.
Czy to się komuś podoba czy nie, to Kucharczyk został pierwszym od dwudziestu lat Polakiem strzelającym w Lidze Mistrzów dla polskiego klubu. To on strzelił na 2:1 w Moskwie. Z siedmiu goli, jakie Legia strzeliła w fazie grupowej LE 2014, miał udział przy czterech (trzy asysty, jedna bramka). Asystował przy decydującym trafieniu z Trencinem, gnębił Dundalk, Zorię Ługańsk. Zagrał już 57 meczów w europejskich pucharach, a licznik wciąż bije.
Ma kontrakt jeszcze przez rok. Nie jest piłkarzem marzeń. Nie strzeli bramki raboną, czasem przypomni, że nie jest technicznym asem. Ale czasem zrobi różnicę tym, że – jak mało kto – w coraz bardziej międzynarodowej drużynie wie czym jest Legia Warszawa, bo nasiąkał tą wiedzą od najmłodszych lat.