Neymar w PSG to telenowela, która od paru dni zbiera żniwa klików. Gdyby sytuacja miała miejsce kilka miesięcy temu, gdy prawo było inne, powiedzielibyśmy, że nikt nie jest w stanie zapłacić 220 milionów euro za piłkarza. Bo po opodatkowaniu daje to ponad 325 mln. Jednak niedawno zapisy podatkowe w przypadku wpłaty klauzuli odstępnego zostały zmienione – w Hiszpanii przestały być obwarowane podatkiem. Transfer Neymara do PSG, patrząc na sumę, o której mowa, jest więc realny. Tylko… czy faktycznie coś jest na rzeczy?
Sprawa z Neymarem w paryskim klubie wygląda mniej więcej tak: znana brazylijska telewizja, która zwykle dysponuje sprawdzonymi informacjami powiedziała: Neymar w PSG, bo Francuzi wpłacą klauzulę, a piłkarz już zgodził się na warunki kontaktu. Cóż, ta jedna wzmianka sprawiła, że zabawa ruszyła na całego.
Bardzo możliwe jednak, że całe zamieszanie to… ustawka gwiazdy Barcelony, telewizji oraz menadżera zawodnika, czyli jego ojca, który uchodzi za nadzwyczaj pazernego człowieka. Stacja Esporte Interativo należąca do grupy Tuner mogła więc puścić taką informację w obieg, bo najzwyczajniej w świecie… została o to grzecznie poproszona.
Oczywiście ze względu na źródło, informacja musiała wywołać wiele szumu. Zaczęła się więc medialna zabawa. Zaczęto analizować podróże Neymara seniora. Wskazano na obecność dobrego kumpla Neymara Daniego Alvesa w kadrze PSG, który może pomóc w negocjacjach. Wydedukowano, że Ney mógłby chcieć wyjść z cienia Messiego i być w nowym zespole postacią absolutnie wiodącą. Z drugiej strony – Barcelona, która oczywiście wszystkiemu zaprzecza, wiceprezydent Mestre stwierdza nawet, że Ney zostanie na 200 procent. I tak dalej, i tak dalej.
W tej całej gierce wyszło jednak przy okazji, że klauzula odstępnego za Neymara drastycznie zmieniła się w ostatnim czasie. Kilka miesięcy temu było trzeba do sumy odstępnego doliczyć 48-procentowy podatek, więc Neymar przy klauzuli w okolicach 220 milionów, realnie kosztowałby PSG około 330 „melonów”. Teraz tego podatku już nie ma, a kasa jaką trzeba zapłacić za genialnego Brazylijczyka, to „jedynie” 220 milionów euro. Oczywiście to nadal kupa siana, ale w gierce, którą może prowadzić ojciec zawodnika, na pewno stanowiąca pewną przewagę nad klubem, w którym jego syn występuje. Można wręcz powiedzieć, że w negocjacjach nowego kontraktu (zapewne już z nową kwotą odstępnego), dość znaczącą.