Górnik Zabrze dokonał bardzo trudnej sztuki – spadł z ekstraklasy i po roku do niej awansował. Zazwyczaj jednak rzeczywistość tuż po degradacji to bardzo bolesne zderzenie z twardą ścianą. Tego lata przekonują się o tym Ruch Chorzów i Górnik Łęczna. I na powtórkę z rozrywki, czyli na błyskawiczny awans, tym razem raczej się nie zanosi.
Odcięcie od kroplówki z ekstraklasowych praw TV (w zeszłym sezonie Górnik 6,2, Ruch 6,7 miliona złotych) to okoliczność, na którą ciężko być przygotowanym. Zazwyczaj wiąże się ona z gruntowną przebudową drużyny. W przykładowej Łęcznej próbowano podejść do sprawy racjonalnie i zaproponowano piłkarzom przedłużenie wygasających kontraktów na odpowiednio niższym poziomie, dostosowanym do I-ligowych realiów. A piłkarzom to nie odpowiadało, więc się zawinęli. Jeszcze większy exodus nastąpił w Ruchu Chorzów, który na każdym polu przypomina tonący okręt. Spójrzmy na zwyczajowe, w intuicyjny sposób pokolorowane zestawienia transferowe z 90minut.pl dla obu spadkowiczów. Ruch:
Górnik:
Łącznie z Chorzowa i Łęcznej odpłynęło więc 24 piłkarzy, a w ich miejsce pozyskano… pięciu. A przecież wcale nie jest powiedziane, że to już koniec pożegnań. Kadry obu zespołów momentalnie zrobiły się bardzo wąskie, a Ruch bez pomocy juniorów miałby obecnie kłopot z zestawieniem meczowej osiemnastki. Jeszcze jeden rzut oka na 90minut.pl – aktualna stan personalny Niebieskich:
Można oczywiście spojrzeć na sprawę z optymizmem, bo przecież w dużej części pożegnano piłkarzy odpowiedzialnych za fatalny zeszły sezon. Można też pocieszać się, że do startu rozgrywek pozostało jeszcze 10 dni, więc jest czas na uzupełnienie kadr. Fakty są jednak takie, że tak gwałtowne przebudowy prawie nigdy nie służą niczemu dobremu. Kondycja finansowa obu klubów nie pozwoliła na utrzymanie jakiegokolwiek trzonu zespołów czy na zachowanie jakiejkolwiek ciągłości. Inna sprawa, że przy kompletnie pustej kasie trudno było oczekiwać czegokolwiek innego.
Ruch Chorzów w sparingu przegrał z trzecioligowym Widzewem. Górnik Łęczna wymienił w pośpiechu prezesa – na to stanowisko powołano Veljko Nikitovicia, 36-letniego wieloletniego piłkarza klubu. W sumie nie bylibyśmy przesadnie zdziwieni, gdyby ten ruch stanowił formę zabezpieczenia: gdy będzie naprawdę krucho z kadrą, zagra pan prezes. Jeśli mielibyśmy się pokusić o skonstruowanie przewidywanych składów na pierwszą ligową kolejkę, wyglądałoby to jakoś tak:
Ruch: Hrdlicka – Komarnicki, Czajkowski, Trojak, Pazio – Przybecki, Walski, Nowak, Słoma, Starzyński – Arak.
Górnik: Prusak – Kasperkiewicz, Pruchnik, Pitry, Jarecki – Tymiński, Sasin – Bonin, Poźniak, Szewczyk – Szysz.
Nie czepiajcie się, jak nie zgadzają się pozycje – w Górniku korciło nas, żeby złożyć zespół szóstek, Prusak, Pruchnik, Pitry, Tymiński, Sasin i Bonin. A i wtedy nie jesteśmy przekonani, że brzmiałoby to choć trochę poważnie.
W obu przypadkach bliżej, niż do wariantu zabrzańskiego, jest więc do wariantu bełchatowskiego, czyli spadku rok po roku, prosto w II-ligowe bagienko. Choć oczywiście na tym etapie przygotowań nie ma najmniejszego sensu niczego przesądzać. Tak czy inaczej, przykro się patrzy na rozpad niedawnych ekstraklasowiczów, ale też – przy takim zarządzaniu jak w Chorzowie – to chyba naturalna kolej rzeczy.
Dodajmy też, że patrząc na to, co na inaugurację w ekstraklasie pokazały Sandecja i Górnik, oraz jak bardzo wyrównana była I-ligowa stawka w zeszłym sezonie, granie na zapleczu tym razem może się okazać dla spadkowiczów bardzo mało przyjemne.
Fot. FotoPyK