Niestety. Bradley Lowery, dzielny sześcioletni kibic Sunderlandu, który walczył z ciężką chorobą, wczoraj odszedł.
– Mój dzielny chłopiec odszedł na spotkanie z aniołami 7 lipca o 13:35, zmarł w ramionach mamy i taty, wspierany przez rodzinę. Był naszym małym superbohaterem i stoczył wielką bitwę, ale był potrzebny gdzie indziej. Nie ma słów, które potrafią opisać, jak bardzo cierpimy. Dziękujemy wszystkim za wsparcie i miłe słowa. Śpij dobrze mój chłopczyku, leć wysoko z aniołami – czytamy na facebook’owym profilu „walka Bradleya Lowery’ego z neuroblastomą”.
To właśnie z nią walczył młody chłopak. Gdy zwyczajnie dwulatkowie poznają nazwy kolejnych kolorów, on właśnie wtedy otrzymał fatalną diagnozę, że jest chory. Nowotwór rozprzestrzeniał się, lecz Bradley walczył i z pomocą chemioterapii oraz kosztownej operacji wygrał pierwszą rundę. Niestety, w lipcu ubiegłego roku nastąpił nawrót choroby. Matka chłopca mówiła: – Spotkaliśmy się z lekarzem, który przedstawił nam trzy opcje, ale każda z nich kończy się w ten sam sposób – Bradley przegrywa swoją batalię. Nie miałam pojęcia, co zrobić. Zabrać Bradleya do domu i spędzić z nim tych kilka ostatnich miesięcy, czy kazać mu przechodzić przez ciężkie leczenie, którego rezultat jest znany.
W tej smutnej historii dużą rolę odegrał futbol, w którym Bradley był bezgranicznie zakochany. Kibicował Sunderlandowi, a jego losem przejął się grający tam Jermain Defoe.
Jednak nie tylko Czarne Koty wyciągnęły do niego rękę, zjednoczył się cały angielski futbol. Chłopak spotkał się z Guardiolą, z całą drużyną Chelsea, strzelił karnego Begoviciowi, który potem został uznany za najładniejszą bramkę miesiąca, BBC zaprosiło go do uczestnictwa w gali BBC Sports Personality of the Year.
Więcej pisaliśmy o nim TUTAJ.
Wszyscy wspierali Bradleya, by niestety, ale ostatnie miesiące w jego życiu upłynęły w największym możliwym szczęściu. Mamy nadzieję, że tak się stało.