Wybór piłkarza miesiąca czerwca był trochę jak wybory miss Antarktydy. Poważne kandydatki można policzyć na palcach jednej ręki, i to nawet jeśli mówimy o ręce byłego pracownika tartaku, który był na bakier z BHP. Szczęśliwie w sezonie ogórkowym uratowały nas mistrzostwa Europy U-21 i Puchar Konfederacji, a także finał Champions League, których uczestnicy – siłą rzeczy – musieli podzielić między siebie czołowe lokaty.
Ba, w całej pięćdziesiątce wyróżnionej przez nas za czerwiec znalazło się tylko pięciu zawodników, którzy nie wystąpili ani w żadnym z dwóch dużych turniejów, ani też nie grali o końcowy triumf w Lidze Mistrzów. Ale ich obecność łatwo uzasadnić – Robert Lewandowski i Stefan Jovetić w niełatwych meczach zapakowali hat-tricki dające ważne wygrane swoim reprezentacjom, David Villa został piłkarzem miesiąca MLS, Nemanja Nikolić strzelał jak na zawołanie, umacniając się na pozycji lidera klasyfikacji strzelców tejże ligi, a Christian Pulisić był absolutnie postacią numer jeden swojej kadry w trzech czerwcowych meczach, strzelając trzy gole, w tym piekielnie istotny dublet z Trynidadem i Tobago, dając Amerykanom odetchnąć po falstarcie w kwalifikacjach przyszłorocznego mundialu.
Słowem wyjaśnienia – ranking obejmuje cały Puchar Konfederacji, włącznie z dwoma spotkaniami rozegranymi na samym początku lipca, by piłkarzy móc – podobnie jak tych U-21 – ocenić za cały turniej, a nie rozbijać go na: do półfinałów i po półfinałach. Dlatego też Nikoliciowi i Villi, żeby było sprawiedliwie, liczymy mecze rozegrane aż do finału PK. Założenie było też takie, by nie nagradzać za jedno spotkanie. Dlatego – poza Ronaldo, który grał w Rosji – w dwudziestce nie ma zawodników triumfatora Ligi Mistrzów, Realu Madryt. Jako minimum przyzwoitości, by się do niej dostać, ustaliliśmy granicę 3 rozegranych meczów.
Okej, skoro to już rozjaśniliśmy, to lecimy.
Przyboczny Cristiano Ronaldo był w czerwcu w naprawdę dobrej formie, dlatego to on otwiera najlepszą dwudziestkę rankingu. Wszyscy doskonale wiedzą, że Portugalczyk potrafi zrobić z piłką rzeczy, których powtórzyć nie umiałoby 99% zawodowców na całym świecie. Długo jednak był to przerost formy nad treścią. Za długo, by Quaresma mógł jeszcze zrobić wielką karierę, ale opamiętał się jeszcze na tyle wcześnie, by użyteczną stroną swoich trików dać kibicom sporo frajdy. To, co z Nową Zelandią wyczyniał na boisku naprawdę zasługiwało wiele razy na gromkie oklaski.
Czy jest pozycja, na której gry Kimmich by się nie podjął? Bardzo wątpliwe. Bayern wysłał na Puchar Konfederacji środkowego pomocnika, którego jednak Joachim Loew ani myślał wystawić na pozycji, na której rozegrał dla Bawarczyków największą liczbę spotkań. Zaczął na stoperze z Australią, z Chile i Kamerunem zagrał na prawej stronie pomocy, z Meksykiem wrócił do środka defensywy, by w finale raz jeszcze wystąpić po prawej stronie. I na obu tych pozycjach grał rewelacyjnie. Wisienką na torcie – mecz z San Marino w eliminacjach MŚ 2018, uwieńczony czterema asystami.
Serce chilijskiej obrony, gość, który potrafi dla rywala być przez 90 minut (plus to co doliczy sędzia, dogrywkę i drogę tunelem do szatni) upierdliwy jak głośno bzyczący komar w środku nocy. Nigdy nie odpuszcza, na Pucharze Konfederacji raz jeszcze był jednym z najpewniejszych punktów swojego zespołu. Wybrany do jedenastki turnieju przez ESPN.
Gol na wagę finałowego zwycięstwa Niemców w PK to jego największa zasługa w tym miesiącu, ale Stindl przez cały turniej dawał się poznać z dobrej strony (i w ogóle poznać tym, którzy Bundesligę oglądają raczej z rzadka). W turnieju w Rosji zdobywał bramki w 3 z 4 meczów, w których wystąpił, za każdym razem były to gole bardzo ważne – z Australią otworzył wynik, z Chile w grupie ustalił go na 1:1, w finale – wiadomo. Złoty gol w pierwszej połowie meczu o złoto.
Mocno wszedł w Puchar Konfederacji, Niemców ukłuł po pięknej dwójkowej akcji z Arturo Vidalem. W drugiej części turnieju coraz częściej pojawiały się jednak spekulacje, jakoby nieco słabsze występy były spowodowane zamieszaniem transferowym wokół jego osoby. Ale i tak – bez niego Chile straciłoby naprawdę sporo ze swojej jakości.
Nieprzypadkowo zainteresowała się nim londyńska Chelsea (Sky Sports Italia twierdzi, że na 100% dojdzie do transferu) – oczywiście swoje zrobiły także występy w Romie, ale na Pucharze Konfederacji potwierdził tylko, że jest środkowym obrońcą klasy światowej, a za parę lat może należeć do absolutnego topu. Jego ogromną zasługą jest zatrzymanie Charlesa Aranguiza, który w innym wypadku mógł (powinien?) w siódmej minucie otworzyć wynik finału PK.
Nagroda Złotej Rękawicy za Puchar Konfederacji nie była przypadkowa. Bravo zaliczył kilka znakomitych interwencji w drodze do srebra, ale to, co wszyscy zapamiętają na lata, to jak zatrzymał trzech kolejnych Portugalczyków w serii jedenastek, dając sobie i kolegom pewne, szybkie i bezbolesne zwycięstwo w tej próbie nerwów, a nam – wysyp twittów i facebookowego spamu o tym, czemu rywale nie mogli tak pudłować rok wcześniej, grając z Polską w ćwierćfinale Euro 2016.
Dowodził poczynaniami młodych Niemców w drugiej linii. Dokładny jak szwajcarski zegarmistrz, niezmordowany jak ultramaratończyk. Rozdzielał piłki jak, nie przymierzając, jego nieco starszy rodak Toni Kroos. Jedna z czołowych postaci naszych zachodnich sąsiadów w drodze po triumf na młodzieżowym Euro.
Wybaczycie nam spoiler? Będziecie musieli. Kempf to dopiero pierwszy z czterech zawodników niemieckiej defensywy na Euro U-21, których wyróżniamy miejscem w najlepszej dwudziestce czerwca. Nie ma w tym jednak przypadku, to działanie z pełną premedytacją, bowiem Niemcy właśnie dzięki żelaznej dyscyplinie zostali złotymi medalistami turnieju na polskich boiskach. Kempf był jednym z dwójki stoperów, których za mistrzostwa nie sposób nie wyróżnić. Pewny w odbiorze, bardzo dobry w ustawianiu się i przewidywaniu boiskowych wydarzeń. Nic dziwnego, że w poprzednim sezonie w Freiburgu po powrocie po dłuższej kontuzji nie miał problemu z wejściem do pierwszego składu i grą od deski do deski.
Tak jak Claudio Bravo był absolutnym bohaterem półfinału Pucharu Konfederacji, broniąc wszystkie trzy rzuty karne Portugalczyków, tak samo Pollersbeck był architektem awansu do finału Euro U-21 Niemców. Dwa razy zatrzymywał Anglików – nie pozwolił się pokonać ich dwóm ważnym postaciom, bo Tammy’emu Abrahamowi i największej gwieździe kadry młodzieżowej wyspiarzy, a więc Nathanowi Redmondowi. Przez całe mistrzostwa pokonany zaledwie trzy razy w ciągu 480 minut gry.
Dowódca niemieckiej defensywy na tym samym turnieju. Nieprzypadkowo wybrany przez UEFA do oficjalnej jedenastki mistrzostw. W finale dał prawdziwy popis gry obronnej, wybijając z głowy strzelanie wirtuozom z Półwyspu Iberyjskiego. Którzy weszli przecież do finału z dorobkiem 12 bramek (w tym dwóch hat-tricków) w 4 meczach.
Serce, płuca, ręce i nogi Chilijczyków na Pucharze Konfederacji. Vidal to taki piłkarz, który nawet gdyby wstawić go do zespołu Szachtioru Końca Świata grającego o Puchar Zupy Ogórkowej im. cioci Marysi, i tak zagrałby na 120% zaangażowania i 200% pasji. To on przełamał niemoc Chilijczyków w pierwszym meczu Pucharu Konfederacji, przeskakując o głowę wyższych stoperów Kamerunu, to jego przytomne zagranie z pierwszej piłki otworzyło Alexisowi drogę do niemieckiej bramki w meczu numer dwa. Bezbłędnie wykonał też karnego przeciwko Portugalii, rozpoczynając dla ekipy z Półwyspu Iberyjskiego półfinałowy koszmar w serii jedenastek.
Na początku PK wydawać by się mogło, że Werner pojechał zbierać doświadczenie. W meczu z Australią dostał dwa ostatnie kwadranse, przeciwko Chile cały mecz przesiedział. Koniec końców został… królem strzelców turnieju, który walnie przyczynił się do tego, że to Niemcy kończyli go ze złotymi medalami na szyjach. Dwie bramki z Kamerunem, gol i asysta w półfinale z Meksykiem, asysta na wagę trofeum w finale z Chile. 21-latek wraca do Lipska napompowany pewnością siebie bardziej niż balony z helem na wiejskim festynie.
Przez FIFA wybrany najlepszym graczem Pucharu Konfederacji, więc w tym gronie zwyczajnie nie mogło go zabraknąć. Choć na przykład ESPN nie wybrało go nawet do jedenastki turnieju, więc można mieć do takiego akurat wskazania światowej federacji pewne zastrzeżenia. U nas – znów uprzedzając nieco fakty – na drugim miejscu spośród dorosłych reprezentantów Niemiec. Joachim Loew podczas turnieju komplementował Draxlera, że to „zawodnik, który zawsze będzie mieć u niego dużo swobody taktycznej, bo potrafi tyle rzeczy na boisku, że sam najlepiej czuje, gdzie dokładnie powinien się znaleźć, jak się poruszać”. Praktycznie w każdym meczu Niemców było widać, jak inteligentnie (i niezwykle groźnie dla rywali) przemieszcza się po boisku, jak raz jest na skrzydle, by zaraz znaleźć się na pozycji podwieszonego napastnika.
Gdybyście powiedzieli nam przed turniejem, że najlepszego piłkarza zwycięskiej reprezentacji Euro U-21 wybierzemy spośród Niemców, specjalnie byśmy się nie zdziwili. Gdybyście jednak zaraz potem dodali, że będzie on lewym obrońcą reprezentacji naszych zachodnich rywali, pewnie popukalibyśmy się w czoło tak, że echo niosłoby się aż po Hoffenheim, gdzie Toljan na co dzień występuje. Gościa jednak nie sposób nie docenić, bo tak jak Niemcy wygrali turniej żelazną defensywą, tak on był tym, który spośród obrońców równie wiele co z tyłu, dawał też z przodu. Oprócz złotego medalu za wygrane Euro, Toljan skończył je też z tytułem „króla asyst”, notując trzy ostatnie podania. Po jednym w półfinale i finale. Trzeba to powiedzieć wprost – na pozycji, na której wiele klubów ma często dziurę, Hoffe ma na dziś jedną z największych perełek w Europie.
Wybrany przez UEFA najlepszym piłkarzem Euro, rozchwytywany obecnie przez Real, Barcelonę i Bóg jeden wie, kogo jeszcze. Turniej zaczynał na ławce, ale z każdym występem nabierał w kadrze Hiszpanów coraz większego znaczenia. Był po prostu ka-pi-tal-ny. Dowodził poczynaniami Hiszpanów, imponował luzem w grze, jaki cechuje najlepszych na świecie. To jego „zasługą” była czerwona kartka Włochów w meczu półfinałowym.
Jak mało kto zasłużył na to, by po Pucharze Konfederacji Jan Tomaszewski nie posługiwał się wyłącznie numerkiem na jego koszulce, tylko pozostawił nazwisko „Goretzka” nieskreślone. Jeśli utrzyma w nadchodzących miesiącach turniejową formę, nadchodzący sezon może być jego ostatnim w Schalke, bowiem Gelsenkirchen stanie się dla niego zdecydowanie za ciasne. Dynamika, siła, umiejętność wyboru partnera i wykonania podania idealnie dopasowanego do sytuacji – wszystko to było widać w jego poczynaniach na Pucharze Konfederacji. To jego dublet w półfinale z Meksykiem „załatwił” Niemcom awans do meczu o złoto.
Pierwszy z dwóch Hiszpanów, którego klasyfikujemy ponad Danim Ceballosem, wybranym przecież graczem turnieju przez UEFA. A to dlatego, że wydaje nam się, że gdyby Saul nie odbierał nagrody dla najlepszego strzelca mistrzostw, pewnie to jemu przypadłaby w udziale statuetka. Bo tak jak Ceballos znakomicie sprawdził się na rozegraniu, przykuwając uwagę i Realu, i Barcelony, tak Saul był jednym z najgłośniejszych i najjaśniej rozświetlających niebo fajerwerków odpalanych przez Alberta Celadesa w drodze do finału. Hat-trick w półfinale z Włochami? Majstersztyk.
Do pełni szczęścia zabrakło mu tylko triumfu w meczu z Niemcami. W czerwcu Asensio wygrał Champions League po golu w finale, otworzył Euro U-21 hat-trickiem z Macedonią, w skład którego weszło to oto ciasteczko:
Marco Asensio [@SeFutbol vs Macedonia U21] #U21EURO 🇪🇸@marcoasensio10 pic.twitter.com/O3WZfepj8A
— Henry Young (@Henryoung) 20 czerwca 2017
Wspominając swoją karierę miesiąc po miesiącu, przy żadnym nie byłby chyba w stanie postawić tylu plusów, co przy tym, który niedawno się zakończył.
Zwycięzca po prostu nie mógł być inny. Młode wilki napierały i napierały, ale to Ronaldo strzelił dwie bramki w finale Champions League, to on był odpowiedzialny za pewną wygraną na Łotwie w eliminacjach MŚ 2018 (2 gole i asysta), wreszcie to jemu Portugalia zawdzięcza po bramce w każdym meczu grupowym Pucharu Konfederacji. Konkurencji odjechał o kilka długości, nie dał szans na jakąkolwiek próbę odebrania mu trzeciego z rzędu tytułu Piłkarza Miesiąca.
***
Równocześnie, dzięki wakacjom Messiego, Ronaldo prześcignął Argentyńczyka w klasyfikacji generalnej i wypracował sobie naprawdę porządną przewagę: