Reklama

Michniewicz dla Weszło – pierwszy wywiad z nowym selekcjonerem kadry U21

Krzysztof Stanowski

Autor:Krzysztof Stanowski

07 lipca 2017, 17:08 • 14 min czytania 145 komentarzy

Po nieudanym Euro polskich młodzieżowców przyszedł czas na zmiany. Kadra, choć ze wględu na swoją specyfikę bardzo płynna, potrzebowała nowego bodźca. Od jakiegoś czasu krążyły wieści, że ta zmiana będzie miała twarz Czesława Michniewicza i dziś już wiemy na pewno: Michniewicz został selekcjonerem kadry U21. A skoro tak, na Weszło już chwilę po nominacji przeczytacie co ma do powiedzenia nowy sternik młodzieżowej reprezentacji. Zapraszamy!

Michniewicz dla Weszło – pierwszy wywiad z nowym selekcjonerem kadry U21

Ta nominacja nie jest krokiem w tył? Schodzi pan jednak z seniorów na młodzieżowców.

Nie, myślę, że zdecydowanie krok do przodu. Patrząc na to, jacy trenerzy prowadzili reprezentacje U21, z jakim doświadczeniem piłkarskim i trenerskim, turniej w Polsce pokazał, że to nie jest krok w tył. Mam tu na myśli choćby Pavla Hapala – zdobył mistrzostwo w lidze słowackiej, a teraz prowadzi świetnie reprezentację i o mały włos, a grałby w półfinale. Podobnie Stefan Kuntz, Celades, Di Biagio i wielu innych.

Dziesięć lat temu, po zostaniu mistrzem Polski, widział się pan pewnie jako trener reprezentacji A, nie U21.

Wielu trenerów gdy odnosi sukces, widzi się w kadrze, ale trzeba trafić w odpowiednim momencie, zrobić wynik, gdy reprezentacja akurat potrzebuje nowego trenera. W tamtym czasie był Leo Beenhakker, szans prowadzenia kadry żadnych, choć jakieś tam przymiarki wstępne miałem. To jest oczywiście marzenie, ale dziś nasza kadra jest w super rękach, wyniki są fantastyczne. Zdaję sobie też sprawę, że kadra młodzieżowa jest na usługi pierwszej reprezentacji – nigdy do końca nie będzie wiadomo, kogo będę miał do dyspozycji, a kogo trener Nawałka powoła do siebie. Każdy trener U21 będzie miał ten sam problem. Jednak poza tym, będę brał takich piłkarzy jakich będę chciał, według mojego przekonania i wizji gry, aktualnej dyspozycji i strategii meczowej. Tej pracy treningowej nie będzie wiele, przed meczem w Gruzji [1.09. – przyp. PP] są trzy dni zajęć i od razu gramy, stąd też dużo czasu będę poświęcał na pracę między zgrupowaniami. Mam w planach wyjazdy i rozmowy z zawodnikami i trenerami klubowymi w kraju i za granicą.

Reklama

Kiedy padła propozycja?

Tuż przed zakończeniem mistrzostw miałem okazję spotkać się ze Zbigniewem Bońkiem, padło pytanie czy byłbym zainteresowany, ja stwierdziłem, że tak, że to jest ciekawa oferta. Wyróżnienie, bo prowadzi się drugi najważniejszy zespół w Polsce. Mogę prowadzić kadrę, walczyć o udział w turnieju mistrzostw Europy, w dłuższym czasie o Igrzyska, to jest interesująca perspektywa dla mnie jako trenera, który już trochę doświadczenia ma. Zdaje sobie sprawę, że piłka młodzieżowa jest trudna, bo ciężko powiedzieć na kogo trafimy w reprezentacji Gruzji, Danii czy Finlandii. Dlatego musimy być jak najlepiej przygotowani i mieć jak najlepsze rozeznanie. Będzie ciągła obserwacja i monitoring zawodników podlegających rocznikowo pod kadrę U21.

Kto będzie panu pomagał w sztabie?

Mirek Kalita, był przez długi czas skautem Lecha Poznań. Mieszka w Dębicy, więc jeśli chodzi o cały skauting zespołów na południu Polski – mecze w Niecieczy, Krakowie, na Śląsku – on będzie odpowiedzialny za ten rejon kraju, dodatkowo pomoże mi w sprawach trenerskich. Asystentem i szefem banku informacji zostanie Kamil Potrykus, z którym pracowałem w Pogoni i Niecieczy, trenerem od przygotowania motorycznego będzie Grzesiek Witt obecnie pracujący w Arce. Jest na to zgoda prezesa Pertkiewicza i trenera Ojrzyńskiego, bardzo fajnie i z dużym zrozumieniem podeszli do tej propozycji. To jest duże wyróżnienie dla klubu i dla trenera Witta. Zastanawiamy się jeszcze nad innymi osobami w sztabie, ale na dziś nie ma konkretnych decyzji.

Fundamenty, jeśli chodzi o piłkarzy, są chyba dobre?

Po wstępnej selekcji wytypowałem na początek około 40 nazwisk, którym będę się przyglądał. Ta liczba oraz nazwiska będą się cały czas zmieniać pod wpływem kolejnych obserwacji i analiz, postępów w grze. Chciałbym, żeby reprezentacja miała trzon, by stanowili go piłkarze jeszcze za młodzi na pierwszą reprezentację a idealnie pasujący do U21. Myślę tutaj między innymi o Bieliku, Zawadzie, Bochniewiczu czy Wojtkowskim, pokoleniu zdolnych chłopców, którzy wyjechali i „posmakowali” zagranicznej piłki. Mam nadzieję, że Drągowski pójdzie do klubu, w którym będzie grał. Są jeszcze Stryjek, Grabara. Na papierze wygląda to obiecująco. Możliwości jest dużo, bo patrząc na ten skład rocznikowo jest jeszcze Bednarek, Kownacki i Kapustka, którzy oczywiście mogą być też powołani przez selekcjonera Adama Nawałkę. Priorytetem zawsze będzie pierwsza reprezentacja.

Reklama

POZNAN 23.03.2016 SPOTKANIE KLUBOW EKSTRAKLASY --- POLISH FOOTBALL TOP LEAGUE CLUBS MEETING CZESLAW MICHNIEWICZ MICHAL PROBIERZ FOT. PIOTR KUCZA/ 400mm.pl

Będzie pan rozmawiał z Dorną?

Tak, oczywiście, jak najszybciej się da. Spotkamy się już na kursokonferencji w Warszawie 8-9 lipca. Myślę, że znajdziemy czas i miejsce, żeby w spokoju porozmawiać. Trener Marcin Dorna ma olbrzymie doświadczenie w pracy z różnymi reprezentacjami i dużo sobie obiecuję po tym spotkaniu.

Zawiódł pana minionym turniejem?

Nie. Znam go bardzo dobrze, był trenerem młodzieży w Lechu Poznań jak tam pracowałem w latach 2003-2006, przychodził do mnie, rozmawialiśmy. Każdy trener ma lepsze i gorsze momenty. Marcin Dorna może być zawiedziony, bo wiem ile serca w to wkładał – spotykałem go na wielu meczach, w Szczecinie, Niecieczy, na zgrupowaniach, przyjeżdżał, obserwował, rozmawiał z piłkarzami czy klubowymi trenerami. Ciężko pracował, ale nie wyszło. Trzeba jednak rozdzielić zaangażowanie trenera od tego na co nie miał wpływu– czasami tak jest.

Na przykład?

Na przykład rok temu jego chłopcy regularnie grali w klubach, minął rok, nie grają. Stępiński strzelał w klubie bramkę za bramką, Kapustka czarował w lidze i na Euro we Francji, Drągowski był najlepszym bramkarzem Ekstraklasy. A teraz? Wszyscy na minusie, do tego Jach, Jaroszyński wracali po długich kontuzjach, a Lipski był bez klubu po zamieszaniu w Chorzowie. Jaki ma na to wpływ Dorna? Żaden.

Jednak chyba na tym polega selekcja, by mieć wielu piłkarzy do dyspozycji? Wiem, że to trudniejsze w kadrze U21, ale choćby Dawidowicz nie był do gry, to widział każdy.

Nie chcę oceniać Dawidowicza i jego kolegów. Patrzę do przodu. Jest grupa około 40 zawodników z kraju i za granicy, będzie z czego wybierać. Zasada jest jedna – muszą jak najwięcej grać w swoich klubach i muszą to robić dobrze.

A pozwoliłby pan sobie na takie zachowanie jak to Bielika?

Nie zachował się jak profesjonalista, powinien to załatwić w swoim gronie, ale piłkarze robią gorsze rzeczy, zwłaszcza młodzi, chociaż ukształtowanym też się zdarza. Piłka to gra na emocjach. Dla mnie temat jest zamknięty. Chciałbym żeby każdy piłkarz przemawiał czynami na boisku. To najlepszy sposób na sukces.

Pan nie miał okazji oglądać meczów kadry na żywo, prawda?

Nie, na żywo nie, z odtworzenia, znając wynik, a to się trochę inaczej ogląda. Jednak sporządziłem listę 40 piłkarzy, którymi na dzisiaj byłbym zainteresowany, nie wykluczam nikogo, jeśli ktoś się pokaże. Lecz to na nich w pierwszej kolejności się skupię, wszystkich oczywiście nie powołamy, mamy w planach powołanie na pierwsze zgrupowanie około 25 zawodników, przyjrzenie się im, przedstawienie swojego sposobu pracy, czego będę oczekiwał. Jest na to wstępna zgoda, by cała grupa poleciała do Gruzji – niezależnie kto będzie w osiemnastce – i pracujemy też nad tym, by zagrać sparing w terminie UEFA. W piątek jest mecz w Gruzji, we wtorek mamy wolny termin, za dużo nie ma możliwości wyboru, wiele zespołów jest poumawianych, więc jeśli nie uda się zagrać z którąś z reprezentacji, to być może zagramy z zespołem z ekstraklasy.

Praca w młodzieżówce jest specyficzna, bo choć wiadomo, fajnie jest zdobywać medale, trzeba też formować reprezentantów kadrze seniorskiej.

Trzeba się dobrze nastawić psychicznie – ja pracowałem w dziewięciu ligowych klubach, wiem jak to wszystko wygląda, tutaj będzie trzeba pewne rzeczy inaczej robić, ale sens jest ten sam: wygrana. Czy grasz raz w miesiącu, czy co tydzień, musisz wygrywać. Chciałbym stworzyć taką etykę pracy, jaka jest w pierwszej reprezentacji, że ci zawodnicy przyjeżdżają tam z radością, cieszy ich gra w tej kadrze. Atmosferę budują wyniki, a one są efektem ciężkiej pracy wszystkich ludzi skupionych wokół drużyny. Musi łączyć nas wspólny cel, wygrywanie.

Pan powiedział po Euro, że musimy więcej trenować na poziomie młodzieży. To nie jest trochę populizm? Więcej nie znaczy lepiej.

Miałem okazję być w Szkocji wiosną, mój syn przebywał na różnych testach w różnych klubach, widziałem jakie obciążenia stosują dla chłopaków w jego wieku, jak ten trening wygląda. Trzy godziny zajęć, godzina treningu indywidualnego, godzina z zespołem i godzina na siłowni – to wszystko jedna sesja treningowa. Myślę, że u nas nikt tak nie trenuje z 16,17-latkami. Fizycznie odstajemy. Przypominam sobie osiemnastoletniego Kamila Wojtkowskiego jak poszedł do Lipska i opowiadał o tym, że cały czas aplikują mu trening interwałowy, by wejść na wyższy poziom adaptacji organizmu do wysiłku. Tego nam brakuje. Fajnie się stało, że te mistrzostwa były u nas i każdy trener, który interesuje się rozwojem swoim i swojej drużyny, widział, co jest istotne dzisiaj w piłce. Atletyczne przygotowanie, siła, szybkość, ale przede wszystkim technika i błyskawiczne podejmowanie optymalnych decyzji najczęściej na małej przestrzeni. Bez niej nie ma taktyki. My musimy te wszystkie cechy połączyć, nie możemy się skupiać tylko na motoryce, by tylko biegać, bo widzimy, że wyjście spod pressingu nie robi już problemów Macedonii czy Serbii. Najlepsze zespoły grają szybko, czy to rozgrywanie ataku pozycyjnego czy kontratak po przejęciu piłki. Jeśli umiesz to zrobić, to twoje szanse na wygranie meczu bardzo mocno wzrastają. Mój cel jest taki, by nauczyć drużynę w zorganizowany sposób odbierać piłkę jak najbliżej bramki przeciwnika i po odbiorze szybko kończyć akcję strzałem – w każdym swoim zespole zwracam na to uwagę. Oczywiście będziemy też doskonalić inne elementy jak rozegranie ataku pozycyjnego, optymalne poruszanie się po boisku w ataku czy obronie, stałe fragmenty gry i tak dalej. Tych elementów jest bardzo dużo.

Mówił pan, że pracował w dziewięciu ligowych klubach. Dziesiąte miejsce pracy to w pana wieku i z pana stażem trenerskim nie jest za duża liczba?

Jak się patrzy na Michała Probierza, to jest w podobnym wieku, a ma podobną liczbę klubów. To nie jest tylko „zasługa” trenera, bo raz cię zwolnią, raz zatrudnią, najważniejsze, że cały czas ktoś chce cię zatrudnić, w perspektywie czasu każdy docenia twoją robotę. Pracując w Widzewie czy Podbeskidziu były sytuacje, że już mnie nie było, a proponowano, bym przyszedł i uratował tę drużynę. Krzywdy nikomu nie zrobiłem swoją pracą. Inna sprawa, że dzisiaj w Polsce mało jest klubów, które długo pozwalają pracować trenerom. Klubem Michała na dłużej okazała się Jagiellonia, a ja myślę że takim moim klubem będzie reprezentacja. Kontrakt jest podpisany do końca eliminacji, jeśli uda się nam awansować, a wierzę, że tak będzie, zostanie przedłużony na czas mistrzostw Europy we Włoszech i San Marino. Być może to jest moje miejsce w piłce.

Probierz też ma wiele klubów na koncie, to prawda, tylko że on ostatnio grał o medale. A pan jest trochę daleko od czuba tabeli.

Tak, ale jak popatrzyć na zespoły, które obejmowałem, to ich celem było utrzymanie. Począwszy od Widzewa, gdzie licząc od momentu mojego przyjścia do klubu, zajęliśmy czwarte miejsce. W Jagiellonii byłem krótko po Michale Probierzu, drużyna potrzebowała zmian, było na nie mało czasu, rozstaliśmy się. W Polonii Warszawa przyszedłem na końcówkę, kiedy klub praktycznie upadał. Później ratowałem Podbeskidzie, gdzie cudem było utrzymanie, a jednak się udało. Trafiłem do Pogoni, też cudem awansowaliśmy do ósemki, bo na ostatnie cztery mecze wygraliśmy trzy. W następnym sezonie byliśmy już przez cały sezon na miejscach 1.-4. Po trzydziestu kolejkach byliśmy nawet na 3 miejscu mając na koncie najmniej porażek, tylko 4 – podobnie jak Legia. Ostatecznie skończyliśmy na miejscu szóstym po dogrywce w rundzie finałowej. W Niecieczy była drużyna, która się utrzymała w poprzednim sezonie po samobóju w Białymstoku, a do mojego odejścia przez 26 kolejek była cały czas na lokatach od 1 do 5 i tylko raz na siódmym miejscu. Fantastyczny wynik biorąc pod uwagę budżet klubu i potencjał ludzki. Nie trafiałem więc do zespołów z możliwością walki o medal, ale uważam, że te drużyny robiły duży progres. Przy okazji mojej pracy w klubach szanse debiutów dostawało bardzo wielu młodych piłkarzy. Jedni się przebili i grają do dziś, innym nie starczyło czasami umiejętności, charakteru czy szczęścia żeby zaistnieć w większej piłce.

Może więc źle pan wybiera kluby i potem te zwolnienia niekorzystnie wyglądają?

W Lechu nie byłem zwolniony, tylko skończył mi się kontrakt po trzech latach pracy. Zwolniono mnie w Lubinie, z Arki odszedłem sam, z Polonią, w Widzewie i Pogoni skończył mi się kontrakt, tak więc tych zwolnień jest połowa, połowa skończonych kontraktów. Z perspektywy trenera nie jest to najgorsze. Żałuję, że nie udało mi się dokończyć pracy w Niecieczy, bo z tym potencjałem ludzkim, nasze miejsce było naprawdę szczytem. Robiliśmy fantastyczny wynik ponad stan.

Okej, może nie są to zwolnienia, ale wciąż tych odejść jest wiele.

Zgadza się. Natomiast jeżdżąc po Europie i rozmawiając z różnymi ludźmi przygotowałem sobie podsumowanie mojej pracy we wszystkich klubach.

(Michniewicz wyciąga laptopa, włącza prezentację)

laptop

Pokazałem im coś takiego, przebieg mojej pracy, które miejsca zajmowaliśmy, na którym obejmowałem zespół, na którym kończyłem. Przykład Bruk-Betu: był tutaj, a na siódmym miejscu mnie zwolniono. Dalej jest Pogoń, udało się wskoczyć do ósemki i podobnie jak z Niecieczą, wszystko wyglądało stabilnie. I tak po kolei inne kluby. Każdy może dostrzec co chce, ale jeśli spojrzy w ten sposób, to zobaczy progres. Zgodzę się natomiast, że jeśli ktoś nie zagłębi się w moją pracę, to pomyśli: „dlaczego tak krótko?”. Mój problem polega na tym, że tam gdzie pracuję, wkładam cała swoją energie w pracę z drużyną i zarazem profesjonalizuję otoczenie. Jak mi się coś nie podoba, to mówię o tym, staram się to zmienić, a to nie jest łatwe. Na pewnym poziomie powinni pracować ludzie, którzy mają do tego kwalifikacje i umiejętności. Jak ktoś tego nie lubi to ma problem, a ja z nim. Jeśli trafiam na kogoś kto jest z „różnych”względów mocniej „umocowany”w klubie niż ja, to na tym w przegrywam.

Ta profesjonalizacja to według Marcina Baszczyńskiego „dyktatorskie podejście”?

Myślę, że Marcin do końca nie wie na czym polega słowo „dyktator”, kiedyś popracuje w tym zawodzie dłużej to zobaczy, jak powinna wyglądać funkcja dyrektora sportowego, czym się powinien zajmować i w jaki sposób współpracować z trenerem.

Problem z Baszczyńskim był od razu, a może jeszcze wcześniej?

Normalnie funkcjonowaliśmy, Marcin był moim zawodnikiem w Polonii Warszawa. Myślę, że problem zaczął się od tego, kiedy trener Mandrysz pozwalał mu grać w piłkę na treningach, a dla mnie to było nie do pomyślenia. Dyrektor sportowy bierze udział w zajęciach? Od razu mu tego zabroniliśmy. Może o tym Marcin myślał, że to są dyktatorskie zapędy, ja uważam, że to jest niepoważne. Generalnie nie miałem z nim problemów, rozstaliśmy się, byłem zdziwiony dlaczego tak się zachował i wymyślał jakieś rzeczy, zaczął nagonkę w telewizji, z którą współpracuje.

Problemem jednak były też wyniki wiosną, nie ma co ukrywać. Zwolnienie uważam za pochopne, ale rzeczywiście Bruk-Bet miał słaby początek rundy – trzy remisy, trzy porażki.

Tak, ale jak spojrzysz w kalendarz: masz wyjazd do Poznania, przyjeżdża Lechia, jedziesz na Legię. To każdy rozsądny człowiek powie, że ile może być punktów po trzech meczach?

Jeden, dwa, trzy?

Zero. A my mieliśmy dwa. Do 88. minuty przegrywaliśmy 1:0 w Poznaniu, mieliśmy okazje, straciliśmy trzy gole po rzutach karnych – prawidłowych, ale pechowa sytuacja. Z Lechią graliśmy bardzo dobrze, oni szczęśliwie strzelili, my wyrównaliśmy w doliczonym czasie gry. Na Legii zagraliśmy bardzo dobry mecz, byliśmy bliżej strzelenia bramki niż gospodarze. Po tych sześciu meczach bramkarz z Lechii trafił do jedenastki kolejki, bramkarz Ruchu i Płocka też, to pokazuje, że my byliśmy zespołem, który nadawał ton grze. Jak patrzysz na punkty – to tak, źle to wyglądało. Jednak byliśmy po meczu z Legią na rozdaniu nagród w Krakowie, to wszyscy nas chwalili, Mączyński, prezesi, że fajnie gramy. Z Ruchem był mecz prawdy, powinniśmy go bezwzględnie wygrać, przegraliśmy w Płocku, poprawił Śląsk i mnie nie było.

Jest pan ofiarą swoich sukcesów? Początek jest dobry, tak było w Podbeskidziu, Pogoni, Bruk-Becie, a potem jest trochę gorzej.

Jak wygrywasz to wszyscy o tobie mówią, jak przegrywasz to w drugą stronę to działa, ale nie wyobrażam sobie tego inaczej. Ja potrafię zagonić, by wszyscy weszli po drabinie. Jednak w którymś momencie ta drabina się kończy i trzeba ją przedłużyć, a to polega na wzięciu lepszych piłkarzy niż masz, by mogli wejść wyżej. W Podbeskidziu był Demjan, ale odchodzi i mamy problem ze strzelaniem bramek. W Pogoni był najlepszym strzelcem Robak, ale odchodzi. W każdym klubie to się dzieje, z Legii odchodzi Ofoe, lecz jak masz pieniądze to łatwiej o zastępstwo.

Były inne oferty poza tą z kadry U21?

Były. Nastawiłem się na pracę za granicą, ale to jest trudne dla polskiego trenera. Zainteresowała się mną agencja z Wysp, która proponowała moje usługi w większych, mniejszych klubach, miała autoryzację na cały świat, bo były Chiny, Japonia, Kazachstan, Białoruś i inne kraje. Spotykałem się z różnymi ludźmi w różnych krajach i rozmawialiśmy o podjęciu pracy. Bardzo ciekawe doświadczenie i możliwość poznania ciekawych osób.

W dostaniu pracy z kadrą U21 pomogła panu łatwość i chęć do pracy z młodzieżą?

W każdym klubie gdzie pracowałem nie bałem się wystawić młodego zawodnika. Warunek był jeden, musiałem widzieć w nim potencjał i chęć do ciężkiej pracy. Wymienię tylko kilka takich przypadków których było dużo. Lech – 17-letni Czarnecki, 18-letni Marciniak, Strugarek, Stachowiak. Zagłębie – Pietroń, Szymek Pawłowski, który debiutował na Lechu, podstawowymi piłkarzami stali się w tamtym czasie Grzesiu Bartczak czy Łukasz Piszczek. Arka – 18-letni Marcin Budziński, który debiutował od pierwszej minuty przy Łazienkowskiej. W Pogoni – Wojtkowski, Listkowski który u mnie zagrał ponad 20 spotkań w sezonie często od pierwszej minuty, Kuba Piotrowski, Sebastian Murawski. Mógłbym wymienić wielu innych z Jagielloni, Widzewa czy Podbeskidzia.

ROZMAWIAŁ PAWEŁ PACZUL

Fot. FotoPyk

Założyciel Weszło, dziennikarz sportowy od 1997 roku.

Rozwiń

Najnowsze

Anglia

Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship

Szymon Piórek
0
Awans z perspektywy drona. Po 12 latach Portsmouth znowu zagra w Championship
Ekstraklasa

Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”

Szymon Janczyk
12
Kibice Radomiaka przywitali piłkarzy po przegranych derbach. „Mamy dość”
1 liga

Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Bartosz Lodko
9
Comeback Wisły Kraków! Z 0:2 na 3:2 ze Zniczem Pruszków

Komentarze

145 komentarzy

Loading...