Reklama

Bednarek o transferze: – Byłbym głupi, gdybym odmówił po tym co tam zastałem

redakcja

Autor:redakcja

05 lipca 2017, 06:53 • 7 min czytania 41 komentarzy

– Byłbym głupi, gdybym odmówił szefom Southampton po tym wszystkim, co tam zastałem! Święci mocno stawiają na młodzież. Widziałem zestawienie, w którym był podany procent piłkarzy, którzy przychodzą do klubu i są później drożej sprzedawani. Tutaj mój nowy pracodawca jest na pierwszym miejscu – opowiada o Southampton Jan Bednarek. 

Bednarek o transferze: – Byłbym głupi, gdybym odmówił po tym co tam zastałem

FAKT

Jan Bednarek komentuje wybór Southampton. Nie sprawia wrażenie załamanego decyzją.

– Z Tomkiem Magdziarzem z Fabryki Futbolu jestem tak dogadany, że ja jestem od grania w piłkę, a on od zarządzania moją karierą. W trakcie sezonu w ogóle nie interesowało mnie to, kto mnie obserwuje. O Southampton powiedział mi jednak dopiero wtedy, gry wrócił stamtąd po pierwszej wizycie. A było to w drugiej połowie maja. Całe życie się trenuje, żeby w tak piękny sposób spełniać marzenia. Byłbym głupi, gdybym odmówił szefom Southampton po tym wszystkim, co tam zastałem! Święci mocno stawiają na młodzież. Widziałem zestawienie, w którym był podany procent piłkarzy, którzy przychodzą do klubu i są później drożej sprzedawani. Tutaj mój nowy pracodawca jest na pierwszym miejscu. (…) – zdradza Jan.

401

Reklama

Oprócz tego wiele wieści transferowych. Mączyński od dziś będzie legionistą, Łasicki przeprowadzi się z Neapolu do Płocka, Jaga z zastępcą Vassiljeva (Pospisil), moda na Vadisa odc. 7842. O prawie wszystkim czytaliście już u nas, więc zacytujemy info o Mące.

Choć pewność piłkarz będzie miał, dopiero gdy złoży podpis pod kontraktem, bo podobne przekonanie miał przed rokiem, gdy pozyskać go chciało Chievo Werona, czy też niedawno, gdy ofertę złożyła Slavia Praga. Tym razem transfer powinien zostać jednak sfinalizowany, wczoraj wieczorem doszło do porozumienia między działaczami mistrza Polski a Wisły. Krakowski klub ma dostać za pomocnika 400 tysięcy euro plus bonusy (…).

GAZETA WYBORCZA

402

Tekst o Donnarumie, który jest najlepiej opłacanym nastolatkiem w historii futbolu.

Zjawiskowo utalentowany 18-letni bramkarz będzie dostawał od Milanu 6 mln euro za sezon. A właściwie 7, bo wcisnął klubowi również swojego brata. Miłość (domniemana), nienawiść (prawdziwa), zdrada (domniemana), gruby szmal (prawdziwy). To była klasyczna piłkarska opera mydlana, choć trwała stosunkowo krótko – zaledwie kilka tygodni. Zawierała wszystko, co w nowoczesnym futbolu pierwszoplanowe. Piłkarza, który całuje herb i przysięga dozgonną wierność barwom, ale odmawia przedłużenia kontraktu, grożąc klubowi, że odejdzie za darmo. Piłkarza w wieku szczenięcym, który jeszcze niczego nie osiągnął, ale chce, by uczynić go jednym z najhojniej opłacanych chłopców za to, że rokuje. Reprezentującego jego interesy agenta – stereotypowo chciwego, bezwzględnego, siejącego zamęt dla osiągnięcia celu. Stojący na beznadziejnej pozycji negocjacyjnej klub. I kibiców, którzy najpierw idola szaleńczo kochali, a potem, gdy poczuli się zdradzeni, wściekle znienawidzili.

Reklama

SUPER EXPRESS

Superak dotarł do informacji o możliwej burzy wśród polskich zawodników. Skarbówce może nie spodobać się to, jak niektórzy rozliczają się z fiskusem.

Chodzi o to, że piłkarze (według naszej wiedzy dotyczy to 10-12 zespołów Ekstraklasy) zakładają firmy i rozliczają zawodowe granie w piłkę w ramach pozarolniczej działalności gospodarczej. Dzięki temu płacą podatek liniowy, czyli 19 proc., niezależnie od wysokości dochodów. Gdyby natomiast mieli umowy o pracę, to przy założeniu, że inkasują więcej niż 85 tysięcy zł rocznie (a dotyczy to wielu z nich), wpadliby w drugi próg podatkowy – 32 proc. Tak jest w Legii, gdzie wolą nie ryzykować i trzymają się tego, co sprawdzone. (…) – Po pierwsze, piłkarz nie ponosi odpowiedzialności wobec osób trzecich, bo jeśli coś się dzieje, to odpowiada za to klub. Po drugie, treningi odbywają się pod kierownictwem trenera i w miejscu wskazanym przez klub. A po trzecie, gracz nie ponosi ryzyka gospodarczego, bo wie, ile zarobi, ma to wpisane w kontrakt. Czyli te przesłanki negatywne istnieją tu łącznie. Dlatego wszystko wskazuje na to, że sposób rozliczania na firmę stosowany w Ekstraklasie nie ma prawa się obronić w ewentualnej konfrontacji z służbami skarbowymi. Mam obawy, że ten system runie z hukiem. Wystarczy, że przyjrzą mu się odpowiednie instytucje – mówi nam ekspert. 

400

Vassiljev opowiada, jak w Jagiellonii dokręcano mu śrubę.

Dlaczego temat przedłużenia twojego kontraktu był wałkowany od listopada aż do końca poprzedniego sezonu?

Od początku stanowisko Jagiellonii było jasne: dwa lata umowy plus ewentualnie kolejny rok. Dla mnie to być może już ostatni kontrakt, więc byłem za trzyletnią umową. Byłem gotów pójść na ustępstwa. Może to subiektywna opinia, ale nie widziałem takiej gotowości u drugiej strony. Przez pół roku liczyłem na to, że dojdziemy do porozumienia. Nie udało się.

PRZEGLĄD SPORTOWY

Okładka:

406

Na start duży wywiad z Janem Bednarkiem.

Dwa lata temu nie miał pan miejsca w Lechu, więc został wypożyczony do Górnika Łęczna. Teraz kupił pana Southampton – jak to się robi?

Ameryki nie odkryję, trzeba mocno wierzyć w sukces i każdego dnia zasuwać. Innej drogi nie ma, w piłce niczego za darmo się nie dostaje. Najlepiej przekonałem się o tym w Łęcznej, gdzie na początku nie miałem łatwo. Z Lechia trafiłem do klubu walczącego o utrzymanie, więc nadzieje na granie miałem spore. Życie brutalnie je zweryfikowało i wtedy nikt nie postawiłby złamanego grosza na to, że za niespełna dwa lata będę w Premier League. I jeszcze pobiję transferowy rekord Polski. Przyznam szczerze, że na razie to i dla mnie jest jakiś kosmos… Wracając do Górnika, to początkowo trener Jurij Szatałow w ogóle nie zwracał na mnie uwagi. Nauczyłem się wtedy myśleć krótkodystansowo. Nie było sensu robić planów na przyszłość, skoro miałem problem ze zrealizowaniem tych najbliższych. Na Lubelszczyźnie zrozumiałem, że najważniejsza jest ciężka praca i wytrwałość, w żadnym momencie nie wolno odpuszczać. Tamta szkoła bardzo pomogła, zakasałem rękawy, robiłem swoje i w końcu dostałem szansę. Co prawda jako defensywny pomocnik, ale zdobyłem bezcenne doświadczenie, miałem więcej kontaktów z piłką. Oswoiłem się z walką wręcz. (…)

Mówił pan o elektronice na boisku treningowym. Southampton ma nowy ośrodek treningowy. Robi wrażenie?

Ogromne! Przypomina… fortecę. Wjeżdża się do niego przez bramę i do terenu, który za nią się znajduje, nikt postronny nie ma dostępu, wszystko jest zasłonięte. Trudno wyobrazić sobie lepsze miejsce do treningów. Boiska są równe jak stół bilardowy, siłownia bogato wyposażona, jest sala do rehabilitacji, baseny – słowem wszystko, czego piłkarz potrzebuje do szczęścia. Inny poziom, inna półka, inny wymiar.

405

Sagi z transferem Vadisa ciąg dalszy. PS dotarł do wypowiedzi otoczenia Vadisa.

Pytamy Petera Smeetsa, doradcę i przyjaciela Vadisa. On tak opisał sytuację: – Vadis nie czuł się komfortowo z podpisaniem tego kontraktu. A kiedy nie czujesz się komfortowo, nie robisz czegoś na siłę. Takie jest życie piłkarza. Musisz się zdecydować na przenosiny do kraju, który jest daleko od twojego domu, tylko wtedy, jeśli czujesz, że wszystko jest w porządku. Rok temu długo nie mogliśmy dojść do porozumienia z Legią, ale Vadis podjął ostateczną decyzję. Stwierdził, że czuje się dobrze w Warszawie, więc chce spróbować. Nawet jeśli nie osiągnęliśmy w negocjacjach z Legią tego, co chcieliśmy, zdecydowaliśmy się na podpisanie dokumentów. W przypadku Krasnodaru tak nie było, dlatego Vadis nie zmuszał się do czegoś, czego nie chce. W podobnym tonie piłkarz pisał na twitterze, po czym… skasował wiadomości.

404

Dalej dziennik przedstawia nowego wiślaka, Tibora Halilovicia.

Tak otwartego i uśmiechniętego od pierwszego dnia pobytu w klubie obcokrajowca Wisła Kraków dawno nie miała. Choć Tibor Halilović całe dotychczasowe życie spędził w rodzinnym Zagrzebiu, od początku pobytu w nowym kraju w ogóle nie jest speszony. Biegle mówi po angielsku, łatwo nawiązuje kontakty i kiedy deklaruje, że zamierza szybko nauczyć się polskiego, można wierzyć, że naprawdę tak zrobi. Przy takim usposobieniu, nic dziwnego, że po zakończeniu kariery piłkarskiej zamierza zostać dziennikarzem. – Nigdy nie będzie wiadomo, kiedy trzeba będzie przestać grać w piłkę. Trzeba mieć jakiś plan B. Zawsze byłem dobrym uczniem, dlatego jeszcze zanim podpisałem zawodowy kontrakt z Dinamem Zagrzeb, poszedłem na studia dziennikarskie. Jestem teraz na trzecim roku. Zostały mi jeszcze trzy-cztery egzaminy. Mam nadzieję, że we wrześniu je zdam i zdobędę licencjat. Później zrobię sobie kilka lat przerwy, by skupić się na grze w piłkę, ale zamierzam wrócić na studia i obronić pracę magisterską. Po zakończeniu chciałbym pracować jako dziennikarz sportowy. Interesuje mnie zarówno praca w telewizji, jak i w gazecie – podkreśla.

403

Jest też tekst o rozstaniu Smudy z Łęczną.

– W jakim celu trzymać trenera, skoro kadra zespołu złożona jest z sześciu ludzi. Taka praca nie ma sensu – przyznał Smuda cytowany przez serwis sport.tvp.pl. W międzyczasie trener w rozmowie z lokalnymi dziennikarzami oznajmił, że podczas pracy w Górniku dostał w całości tylko jedną pensję. Wychodzi więc na to, że zaległości klubu wobec niego sięgają nawet pięciu miesięcy. Mimo to Smuda chciał rozmawiać na temat przedłużenia współpracy. Do porozumienia jednak nie doszło. We wtorek Górnik poinformował, że szkoleniowiec odchodzi. (…) – Nie miałem wygórowanych żądań, ale nie tu leżał problem. Po prostu lub miał inną koncepcję – powiedział szkoleniowiec.

Najnowsze

Anglia

Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego

Paweł Marszałkowski
2
Guardiola po laniu od Tottenhamu: Przez osiem lat nie przeżyliśmy czegoś podobnego
Hiszpania

Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Patryk Stec
11
Co za partidazo na Balaidos! Barcelona posypała się w końcówce

Komentarze

41 komentarzy

Loading...