Reklama

Co słychać w niższych ligach? Mecz sędziował… piłkarz jednej z drużyn

redakcja

Autor:redakcja

03 lipca 2017, 14:10 • 2 min czytania 4 komentarze

Wiadomo, w niższych ligach w naszym kraju – takich jak B-klasa – panuje pełen folklor. W piłkę gra się tam zupełnie hobbystycznie i różne sytuacje mają miejsce się na boisku. Są jednak zdarzenia, które nawet na tak niskim poziomie rozgrywkowym budzą niemałe zdziwienie. A do takiego z pewnością doszło 11 czerwca, kiedy to sędzią meczu ŁKS Łęknica – Sparta Grabik był… zawodnik Sparty Grabik.

Co słychać w niższych ligach? Mecz sędziował… piłkarz jednej z drużyn

O całej sprawie donosi Gazeta Lubuska, a my przyznajemy, że ostatni raz o tak absurdalnym zdarzeniu słyszeliśmy, kiedy Roman Kosecki kazał sędziemu wypierdalać z boiska i sam zaczął prowadzić mecz swojej Kosy Konstancin. Tutaj sprawa nie jest tak jednoznaczna, a jej negatywnym bohaterem został Paweł Horożaniecki, normalnie arbiter trzecioligowy, który – o zgrozo – ze względu na stawkę meczu (ŁKS bił się o awans) został specjalnie ściągnięty do B-klasy właśnie na to spotkanie.

Tak naprawdę Horożaniecki jest tu winny sam sobie. Swój ostatni mecz jako bramkarz rozegrał sześć lat temu, ale przed tym sezonem postanowił wznowić karierę zawodniczą. Najpierw zapisał się do Promienia Żary, gdzie był tylko figurantem, a wiosną został wypożyczony właśnie do Sparty. I, mimo że nie zagrał w ani jednym meczu – a do LZPN-u miał zgłosić całą sprawę oraz zadeklarować, że nie będzie brał czynnego udziału w reprezentowaniu klubu – do 30 czerwca był oficjalnie zgłoszony do gry w Sparcie i formalnie mógł brać udział w jej meczach.

Innymi słowy, jako czynny zawodnik Horożaniecki nie miał prawa sędziować żadnego spotkania w tym sezonie, a już tym bardziej nie powinien tego robić w meczu swojego obecnego klubu. Kiedy władze LZPN-u oddelegowały go na ten mecz, ani nie protestował, ani nie przypominał o konflikcie interesów. Przeciwnie, normalnie prowadził spotkanie, które – tak się akurat złożyło – Sparta wygrała 4:2, a ŁKS kończył w dziewiątkę. Rzecz jasna nie wykluczamy, że to tylko niefortunny zbieg okoliczności, ale przecież arbiter sam nawarzył sobie tego piwa, godząc się na prowadzenie meczu swojej drużyny.

Jakie wyjście ma teraz LZPN? Z jednej strony decyzja o obsadzie sędziowskiej wyszła właśnie ze związku, z drugiej arbiter nie zrobił nic, by ostrzec działaczy o możliwych konsekwencjach. Tak czy inaczej ciężko wyobrazić sobie sytuację, w której wynik meczu rozgrywanego w takich okolicznościach miałby zostać utrzymany. A jest to o tyle istotne, że poszkodowanemu ŁKS-owi zabrakło tylko jednego punktu do awansu do A-klasy. A zatem – z niecierpliwością czekamy na dalszy rozwój zdarzeń.

Reklama

Najnowsze

Ekstraklasa

Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”

Michał Kołkowski
3
Dariusz Mioduski twardo o sprzedaży Legii. “Kręcą się ludzie, instytucje, mam oferty”
Ekstraklasa

Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Patryk Stec
6
Kibice Pogoni w końcu się doczekają? Nowy właściciel coraz bliżel

Komentarze

4 komentarze

Loading...