Miguel Palanca na odchodne nie pozostawia na Koronie Kielce suchej nitki: – Przez dwa tygodnie trzymali mnie w Kielcach bez możliwości treningów z drużyną i bez możliwości powrotu do Hiszpanii, do rodziny. Czułem się jak w więzieniu. Ostatecznie musiałem zrezygnować z ostatniej pensji i moich bonusów za wywalczenie piątego miejsca. Powiedzieli mojemu agentowi, że jeśli nie odpuszczę tych pieniędzy, to następny sezon spędzę w lesie, ćwicząc tam o 5 rano. Podpisałem, nie było wyboru. To co się tam dzieje jest smutne. Wydaje mi się, że prezes nie nadaje się na tę funkcję. A trener? Przyszedł z czwartej ligi niemieckiej, gdzie przegrał większość meczów. Nie wygląda na wielkiego szkoleniowca, choć obym się mylił. Korona była wcześniej klubem o rodzinnej atmosferze. Teraz tego już tam nie ma – opowiada w “Super Expressie”.
FAKT
Na start informacja o tym, że Kamil Glik… zdał maturę.
Niby wolne, a pan usiadł w szkolnej ławce.
Zdawałem maturę. Miałem do nadrobienia parę lat. Nie skończyłem liceum w normalnym trybie, więc zanim przystąpiłem do egzaminu dojrzałości, musiałem podgonić kilka semestrów. W piłkę wiecznie nie będę grał. Matura jest potrzebna do robienia kolejnych papierów: choćby kursów trenerskich.
(…) W AS Monaco zaczęliście przygotowania do sezonu. Poprzeczka zawieszona jest bardzo wysoko.
Na pewno nie będzie łatwo ją przeskoczyć. Podrażniliśmy francuskiego lwa, czyli PSG, na każdym froncie graliśmy prawie do końca – minimum w półfinale. Mimo to każdy z nas wciąż jest głodny. Ma swoje ambicje. W klubie wszyscy chcą powtórki.
Po wczorajszym finale Fakt pisze, Hiszpanie skradli serca kibiców. Do złota to jednak nie wystarczyło…
Wszyscy fani futbolu wiedzą, jakie to atuty. Niemcy uwielbiają turnieje i nawet jeśli w pierwszych meczach grają kiepsko, to i tak wygrywają i przebijają się do finału. A jak już tam są, to zazwyczaj sięgają po złoto. Hiszpanie w trakcie Euro czarowali. Saul Niguez (23 l.), Marco Asensio (21 l.), Dani Ceballos (21 l.) dali w Polsce pokaz futbolu na najwyższym poziomie. W półfinale ośmieszali Wlochów sztuczkami technicznymi. Ale w finale okazało się, że Niemcy nie mają może gorszych piłkarzy, za to roślejszych i silniejszych, po prostu lepszy, perfekcyjnie zorganizowany zespół.
SUPER EXPRESS
Miguel Palanca opowiada w o burzliwym odejściu z Korony. Zdecydowanie tekst dnia w prasie.
– Zszedłem w klapkach, podobnie jak 5-6 innych graczy. Miałem wielu trenerów, nikomu klapki nie przeszkadzały, latem zmęczona treningami noga lepiej się w nich czuje. Podszedł do mnie kapitan i powiedział, że trener kazał mi przebrać buty. Powiedziałem Ok., następnego razu zejdę w normalnym obuwiu. Zaczynałem już jeść, kiedy Lettieri zaczął na mnie krzyczeć. Ale tak ostro, bez żadnego szacunku. Wtedy podszedłem do niego i powiedziałem: bardzo, bardzo źle pan tu zaczyna! I tyle. Potem zadzwonił do mnie Zając i powiedział, że musimy rozwiązać kontrakt. Upokorzyli mnie przy tam strasznie.
Co masz na myśli?
Przez dwa tygodnie trzymali mnie w Kielcach bez możliwości treningów z drużyną i bez możliwości powrotu do Hiszpanii, do rodziny. Czułem się jak w więzieniu. Ostatecznie musiałem zrezygnować z ostatniej pensji i moich bonusów za wywalczenie piątego miejsca. Powiedzieli mojemu agentowi, że jeśli nie odpuszczę tych pieniędzy, to następny sezon spędzę w lesie, ćwicząc tam o 5 rano. Podpisałem, nie było wyboru. To co się tam dzieje jest smutne. Wydaje mi się, że prezes nie nadaje się na tę funkcję. A trener? Przyszedł z czwartej ligi niemieckiej, gdzie przegrał większość meczów. Nie wygląda na wielkiego szkoleniowca, choć obym się mylił. Korona była wcześniej klubem o rodzinnej atmosferze. Teraz tego już tam nie ma.
PRZEGLĄD SPORTOWY
Okładka:
Kamil Glik opowiada o przerwie między sezonami.
Wędzonka na Mazurach zrobiona?
Jasne! W wakacje zawsze spędzam pierwszą część urlopu w swoim domu na Mazurach, bo tam najlepiej wypoczywam. Znajomi, łódka, grill – niczego więcej mi nie potrzeba. A jak Mazury, to wiadomo, wędzonka musi być. To stały punkt programu. Przyjechał świniak od rodziny teściów spod Lublina. Zrobiliśmy z niego różne wędliny: kiełbasę, szynkę. Mam swoją wędzarnię, najlepiej wędzić na drzewie owocowym, trzeba poświęcić temu procesowi trochę czasu, ale lubię to, odprężam się. Efekt końcowy jest fajny. Mięso pierwsza klasa.
(…) Co pan zdawał na maturze?
Oprócz języka polskiego, rozszerzony włoski.
No to nie mogło być problemu. W Turynie słyszałem, jak pan mówi. Perfetto.
Egzamin był raczej łatwy. Na ustnym miałem opisać obrazek: ogłoszenie biura podróży. Na pisemnym gramatyka, fragment tekstu z odsłuchu z testem wyboru. Rozszerzona matura to wypracowanie, w którym miałem opisać jakieś wspomnienie z dzieciństwa. Spokojnie sobie poradziłem.
Dalej mamy tekst o szaleństwie transferowym. Dziś oficjalnie zaczyna się okno.
Premier League sprzedała prawa do transmisji za łącznie ponad 8 miliardów funtów. Dodatkowo liga angielska dzieli cały tort na najrówniejsze kawałki w porównaniu do Hiszpanii, Niemiec, Włoch czy Francji. Płowa kwoty ze sprzedaży praw do stacji brytyjskich jest rozdzielana po równo między 20 drużyn, a połowa według zajętego miejsca i liczby transmitowanych spotkań. Z kolei część pochodząca od zagranicznych stacji jest dzielona po równo i wyniosła w tym sezonie po 47 milionów funtów na drużynę. To sprawia, że różnica między zarobkami najlepszej w poprzednim sezonie Chelsea a wspomnianym Sunderlandem nie jest aż tak wielka. Mistrzowie Anglii dostali za rozgrywki 2016/17 niewiele ponad 153 miliony funtów.
Jeszcze bardziej dobitnie zepsucie finansowe w Premier League obrazuje inne zestawienie. Wśród 25 klubów, które wydają najwięcej na pensje dla piłkarzy jest aż 15 przedstawicieli ligi angielskiej. I dla przykładu Manchester City płaci swoim zawodnikom prawie tyle samo, co Real Madryt, Arsenal wyprzedza Bayern, Liverpool jest przed Juventusem, a takie ekipy jak Stoke czy Swansea wydają na kontrakty więcej niż Atletico. Na tym samym poziomie co zespół z Madrytu jest za to West Bromwich Albion, a nieznacznie ustępuje mu Crystal Palace. To powoduje duże zachwianie rynku transferowego. Anglików z jednej strony stać na konkurowanie z najlepszymi drużynami w Europie, co pokazuje choćby przypadek Alexisa Sancheza. Chilijczyka chciał z Arsenalu wykupić Bayern, ale Bawarczyków nie stać było na płacenie mu 25 milionów euro rocznie. Najlepiej zarabiającym piłkarzem klubu jest Robert Lewandowski, który dostaje blisko 10 milionów euro mniej. Dla Kanonierów taki wydatek na największą gwiazdę to nie tak wielki problem.
Lech wietrzy kadrę.
Przede wszystkim trzeba ostatecznie zdecydować, co dalej z Marcinem Robakiem, który niezbyt miło będzie wspominał czwartkowy wieczór. Król strzelców ekstraklasy został wygwizdany przez kibiców, kiedy wchodził na boisko na ostatnie 20 minut meczu z Pelisterem Bitola (4:0) w kwalifikacjach do Ligi Europy. Widać, jak na dłoni, że fani nie mogą napastnikowi zapomnieć konfliktu z Bjelicą i stanęli zdecydowanie po stronie szkoleniowca. – Na razie Marcin normalnie pracuje. Nie wiem jednak, co wydarzy się w następnym tygodniu – mówi Chorwat, dając do zrozumienia, że wreszcie musi zapaść jakaś decyzja. – Tak długo, jak Marcin będzie u nas, może liczyć na szansę gry – dodaje szkoleniowiec. Na brak zainteresowania ze strony innych klubów 35-latek nie może narzekać. Wcześniej chciały go Pogoń Szczecin i Śląsk Wrocław, ale nastąpił impas w rozmowach ze względu na to, że Lech wycenia swojego zawodnika na kilkaset tysięcy euro. Oba kluby gotowe są zapłacić zdecydowanie mniej. Dlatego teraz na czoło wyścigu wysuwa się Bruk-Bet Termalica Nieciecza, mocno o lechitę zabiega nowy trener tego zespołu – Mariusz Rumak.
Michał Helik opowiada o odejściu z Ruchu.
Z Ruchu odchodził z rozdartym sercem, a na koniec usłyszał jeszcze przykre słowa od prezesa Niebieskich Janusza Patermana. – Helik odszedł, ale ja za nim nie płaczę. Nie potrzebujemy takich piłkarzy. Są inni, którzy chcą walczyć dla tego klubu – powiedział w rozmowie z katowickim “Sportem”. – Zabolały mnie te słowa, tym bardziej że nie wiem, o co prezesowi chodziło. Kilka dni przez tą wypowiedzią byłem w Chorzowie, rozmawiałem z dyrektorem Ziętkiem i rozstaliśmy się w zgodzie. Podaliśmy sobie ręce, wszystko było wyjaśnione. Potem na kilka dni wyjechałem z Chorzowa i nagle słyszę takie słowa z ust prezesa – mówi Helik. Jednak to nie wszystko. – Dodatkowo dochodzą mnie słuchy, że prezes rozpowiada w kibicowskim gronie nieprawdziwe informacje na mój temat. Twierdzi choćby, że nie podpisywałem ugód, co jest całkowitą nieprawdą. Kibice są napuszczani na mnie, by ze mnie zrobić tego złego. Ale ci kibice, których znam, wiedzą, jak wygląda sytuacja i nie wierzą w kłamstwa prezesa – dodaje nowy obrońca Cracovii. Helik nie chce zdradzać, czy Ruch jest z nim rozliczony. – W tej kwestii użyję pomidora. Nie chcę w prasie mówić na ten temat, załatwię tę sprawę z prezesem. Nie mam żadnych pretensji do klubu i na stadion Ruchu zawsze będę przyjeżdżał z wielką przyjemnością.
Fot. FotoPyK