Pół roku temu Dusan Kuciak, teraz wrócić postanowił Jan Mucha. Przez pięć sezonów przy Łazienkowskiej Słowak wypracował sobie naprawdę solidną markę, określaliśmy go przecież mianem najlepszego bramkarza w lidze. Dzisiaj znów trafia nad Wisłę, a jego wybór jest co najmniej ciekawy, bo podpisał dwuletni kontrakt z Bruk-Betem.
Cały czas dobrze pamiętamy, jak stanął między słupkami Legii zastępując Łukasza Fabiańskiego, zdobycie mistrzostwa w 2006 roku i jego fenomenalne interwencje. Inna sprawa, że to dawnych wspomnień czar. Bardzo dawnych. Słowacki golkiper ma już 34 lata na karku. Jednak nie wydaje nam się, że wiek będzie mu w czymkolwiek przeszkadzał, a żywym przykładem na potwierdzenie może być 37-letni Arkadiusz Malarz (albo Kelemen albo Załuska, albo Szmatuła). Wątpliwości mamy na innym polu – ile Mucha przez czas rozłąki z Polską grał…
Kiedy Słowak przechodził z Legii do Evertonu, wszyscy – i on sam zapewne też – zdawali sobie sprawę, że nie będzie miał w mieście Beatles’ów zapewnionego placu gry. Jednak można było liczyć na trochę pokaźniejsze cyferki w tabelce „występy”, a nie totalne odbicie się od ściany. Bo jak nazwać dwa mecze w Premier League przez trzy lata?
W 2013 roku podjął kolejną z perspektywy czasu złą decyzję, czyli podpisał kontrakt z Krylją Sowietow. Rozegrał 10 ligowych meczów w pierwszym sezonie, miało to miejsce w środku rozgrywek, więc na dobrą sprawę ani ich nie zaczynał ani nie kończył. Do bramki wrócił dopiero na baraże o utrzymanie i spadł z zespołem z ligi. Kolejne pół roku w Krylji, mimo że na zapleczu, było jedynie wegetacją. Raz na wozie, raz pod wozem, czyli w tym przypadku raz w kadrze meczowej, raz… poza nią.
Jednak Słowak w końcu wyszedł na prostą. Dobrze zaczęło mu się układać od przejścia do Arsenalu Tuła zimą 2014/2015. Mucha rozegrał tam pełną rundę i zebrał podstawy, by przenieść się do Slovanu Bratysława jako numer jeden. Grał tam regularnie przez ostatnie dwa sezony – 65 meczów, 62 puszczone gole i 26 czystych kont brzmi już w porządku. Teraz czas na pokazanie formy w Ekstraklasie.
„Słoniki” przeprowadzają rewolucję kadrową. Z klubem pożegnali się Kornel Osyra, Bartłomiej Babiarz, Guilherme, Wojciech Kędziora, Krzysztof Pilarz, Wołodymir Kowal, Dawid Nowak, Sebastian Ziajka oraz Dalibor Pleva. Ale busy z piłkarzami kursują nie tylko z Niecieczy, a też do niej. Najpierw ogłoszono transfery Bartosza Śpiączki i Łukasza Piątka, za chwilę parafkę na kontrakcie ma machnąć Vitalijs Maksimenko, a niecieczanie są jeszcze poważnie zainteresowani… Marcinem Robakiem i Szymonem Pawłowskim. O pierwszego walczą ze Śląskiem, o drugiego z Pogonią, a sami piłkarze muszą bić się z myślami, bo kto wie, co z tej Termaliki w przyszłym sezonie będzie.
Mucha chciał trafić gdziekolwiek, byleby do Ekstraklasy. Trochę jak Roger Guerreiro, który co jakiś czas powtarza „najbardziej chcę wrócić do Legii, ale rozważę każdą ofertę z Polski”. Tylko że w odróżnieniu od niego Mucha ma argumenty, żeby jeszcze w Ekstraklasie wiele znaczyć. Był przymierzany do Śląska, Pogoni, w końcu kontrakt podpisał z Termaliką. I wcale nie musi to być mniej spektakularny powrót, niż ten w wykonaniu Dusana Kuciaka.
Fot. FotoPyk