– Nie może tak być, że pojadę w sobotę na sparing bez nowej umowy. Złapię kontuzję i co dalej? Poza tym, to, co jest nam proponowane, to doprawdy grosze. Trzeba się rozglądać z nowym klubem – w taki sposób na łamach “PS” wypłakali się zawodnicy Górnika Łęczna, oczywiście bez podawania nazwisk. Czytamy to chwytające za serce wołanie i mamy wrażenie, że w Łęcznej dzieje się jakaś krzywda ludzka. Piłkarze tak świetnie sobie radzili, przez niefortunny zbieg okoliczności spadli z ligi, a teraz ktoś chce im obniżyć kontrakty. Normalnie rozbój w biały dzień.
Popytaliśmy trochę w klubie, gdzie wprost nam powiedziano, że nowe propozycje kontraktów wyglądają tak – zawodnicy minus 30 procent, trener minus 50. Nikt nikomu nie przystawia pistoletu do głowy, ani nie straszy dzieci, tylko – najzwyczajniej w świecie – przedstawiono propozycje przedłużenia kończących się umów, dostosowanych do I-ligowych realiów (gdzie nie ma kasy z Canal+, a i o sponsorów znacznie trudniej). A gwiazdki z Łęcznej krzyczą no to – grosze!
Sytuacja Górnika oczywiście kolorowa nie jest. Zadłużenie klubu wynosi niecałe 5 milionów złotych, a zaległości wobec zawodników sięgały maksymalnie półtorej pensji. Ale, jak rozumiemy, w Łęcznej właśnie próbują tym problemom zaradzić, począwszy od dopasowania pensji do faktycznych umiejętności piłkarzy. Jeżeli tym wszystkim Sasinom, Szmatiukom i Danielewiczom to nie odpowiada, zawsze mogą zagrać Górnikowi na nosie i podpisać kontrakt z czołowym klubem z ekstraklasy, tudzież z jakiejś silnej zagranicznej ligi. Koniec końców mają swoje karty na ręku, a to przecież idealne warunki do negocjacji.
W całej sytuacji najzabawniejsze jest to oburzenie piłkarzy, którzy najwidoczniej nie widzą problemu w swojej grze, która doprowadziła do spadku. Skoro 30-procentowa obniżka to dla nich grosze, to – jak rozumiemy – chcieliby utrzymania kontraktów, a może nawet i podwyżek. I tak sobie myślimy, że może to i lepiej, że z jednym czy drugim Górnik się rozstanie. Jakiegoś wybitnego poziomu sportowego i tak nie zapewniają, a stężenie sodówki zdaje się na tyle wysokie, że ciężko byłoby przy nim myśleć o realizacji jakichkolwiek celów. Co więcej, mamy dziwne przeczucie, że za proponowane pieniądze Górnik szybciej znajdzie lepszych zawodników, niż ci zawodnicy miejsce, gdzie ktoś im zaoferuje im tyle co ostatnio.
Fot. FotoPyk