Reklama

Wisła zabezpiecza się przed odejściem Brleka. Ściągając gracza… bliźniaczo podobnego?

redakcja

Autor:redakcja

26 czerwca 2017, 20:58 • 2 min czytania 22 komentarzy

Manuel Junco nie owijał w bawełnę. Ogłoszony dziś przez krakowską Wisłę transfer Tibora Halilovicia, to zabezpieczenie pozycji ofensywnego pomocnika przed niechybnym odejściem Petara Brleka. Jednego z absolutnych liderów drużyny Kiko Ramireza, który jednak będzie próbował pójść do przodu ze swoją karierą. Czy jednak wraz z nowym playmakerem, Wisła nie wykona kroku w tył, a zapewni przynajmniej podobną piłkarską jakość?

Wisła zabezpiecza się przed odejściem Brleka. Ściągając gracza… bliźniaczo podobnego?

Gdyby cofnąć się o jakieś trzy lata, Wisła mogłaby pewnie pomarzyć o ściągnięciu Halilovicia. Wtedy bowiem w Dinamie Zagrzeb wiązano z nim naprawdę wielkie nadzieje. Nie bez powodu – kuzyn Alena Halilovicia, którego dopiero co z Chorwacji za pięć milionów euro ściągnęła do siebie Barcelona, miał zastąpić ofensywnego pomocnika w skali 1:1. W końcu podpisał trzyletni kontrakt, był świeżo po wyborze na najlepszego pomocnika mocno obsadzonego turnieju młodzieżowego w Niemczech, ostatni sezon w juniorach zakończył z 16 bramkami. W efekcie posypały się oferty z zagranicy, młodzian jednak rozsądnie chciał najpierw przebić się w Zagrzebiu, by później ruszyć na podbój wielkiego świata z wyrobioną w Chorwacji marką.

Problem w tym, że nie udało mu się na nią zapracować ani w Dinamie, ani w jego rezerwach, ani w klubie ściśle współpracującym z wielokrotnym mistrzem kraju, a więc Lokomotivą. I tutaj można doszukiwać się podobieństwa do Petara Brleka, który również uważany był w kraju za spory talent, jednak jako ofensywny pomocnik musiał go potwierdzić liczbami. Których – tak jak dziś Halilović, w momencie odejścia z 1. HNL – Brlek po prostu nie miał. Dopiero w Polsce zaliczył sezon z więcej niż trzema „oczkami” w klasyfikacji kanadyjskiej. Rekord życiowy Halilovicia to natomiast… jeden punkt. Za asystę w barwach Lokomotivy Zagrzeb w poprzednim sezonie, a także za pojedynczego gola dla rezerw Dinama w 2. lidze chorwackiej.

Brlek, którego naturalnym następcą ma być o rok młodszy Halilović, pokazał jednak, że po aklimatyzacji w naszym kraju, można i bez wielkiej przeszłości w ojczyźnie błyszczeć i zapracować sobie na transfer, który w jego przypadku zbliża się wielkimi krokami. Ba,choć na jego błysk trzeba było trochę poczekać, bo pierwszy sezon w Polsce miał bardzo, ale to bardzo przeciętny, w kolejnym Brlek został – obok Krzysztofa Mączyńskiego – bodaj najbardziej łakomym kąskiem dla innych klubów spośród wszystkich wiślaków.

Jeśli Halilović pójdzie jego śladami – bo pójścia drogą kuzyna Alena wymagać mógłby wciąż tylko ktoś oderwany od rzeczywistości – w Wiśle mogą mieć z nowego Chorwata sporo pożytku. Choć chyba wszyscy kibice przy Reymonta liczą równocześnie na to, że na jego przebudzenie nie trzeba będzie czekać roku, jak to było w przypadku Brleka.

Reklama

Najnowsze

Komentarze

22 komentarzy

Loading...