To był mecz z gatunku tych, w trakcie których pęka nie tylko serce, ale przede wszystkim pękają oczy. Polacy zagrali tak, że właściwie tu nie ma co pisać, tu trzeba się napić. Nie przedłużając, przejdźmy do ocen za ten żenujący występ.
Jakub Wrąbel 6
Późno, bo późno, ale w końcu pokazał, że wystawianie go między słupkami na Euro nie było kompletną pomyłką. Bardzo dobrze czuł się na linii i długo w pojedynkę utrzymywał nas w kontakcie z przeciwnikiem. W doliczonym czasie gry dobrą interwencją nogami uchronił nas przed czwartym golem, a przy trafieniach Anglików nie miał zbyt wiele do powiedzenia.
Tomasz Kędziora 3
Naprawdę niewiele było trzeba, by dzisiejszego wieczoru być najjaśniejszym punktem naszej defensywy. Kędziora zagrał przeciętnie, gubił się przy stałych fragmentach gry, był dosyć łatwo ogrywany, słabo współpracował z Frankowskim i ogólnie o jego grze do przodu nie da się wiele napisać. Ale też jako jedyny obrońca nie popełnił ewidentnego błędu przy golu, więc – było nie było – wyróżnił się.
Jan Bednarek 2
Jeżeli mecz z Anglią miał utwierdzić przedstawicieli Southampton w przekonaniu, że warto płacić za niego kilka milionów funtów to… raczej się nie udało. Często spóźniony, jak cała formacja słaby przy stałych fragmentach. I tak naprawdę sam najlepiej podsumował swój występ – dał się ośmieszyć Abrahamowi, skosił go w polu karnym i zarobił drugą na przestrzeni trzech minut żółtą kartkę. Będzie pauzował w kolejnym meczu.
Jarosław Jach 2
Przy pierwszym golu wykazał się podobną determinacją, jak w ostatnim ligowym meczu z Arką – zwyczajnie uchylił się przed strzałem Graya. A później dawał się Anglikowi niemiłosiernie ogrywać. Dopełnieniem żenującego występu było beznadziejne krycie przy rzutach rożnych. Gdyby Bednarek nie zrobił w końcówce karnego, to Jach byłby tym słabszym środkowym obrońcą.
Paweł Jaroszyński 1
Od początku było widać, że to tykająca bomba zegarowa. W ofensywie tradycyjnie nie istniał, a we własnym polu karnym a to się przewrócił, a to nie trafił w piłkę. Przy drugim golu stracił piłkę w beznadziejnie głupi sposób i było już po zawodach. To był w jego wykonaniu taki sam mecz, jak cały ubiegły sezon.
Przemysław Frankowski 1
Kompromitacja przy pierwszym golu, gdzie fatalnie obliczył lot piłki i dał się ograć jak dziecko. Przez cały mecz cholernie irytujący, niedokładny, podejmujący prawie same złe decyzje. A jak już znajdował się w dobrej sytuacji, to psuł akcję, czy to stojąc na spalonym, czy pudłując w dogodnej okazji. Tragiczny mecz.
Radosław Murawski 2
Zagrał tak, że szybko zaczęliśmy tęsknić za Dawidowiczem. Niewidoczny, nieskuteczny w defensywie, kompletnie bezproduktywny w grze do przodu. To między innymi jego zasługa, że nie mieliśmy żadnej organizacji gry i nie potrafiliśmy niczego wykreować.
Karol Linetty 3
Starał się, walczył, oddał jeden groźny strzał. Ale w pojedynkę nie był w stanie niczego zdziałać i z czasem zniknął, jak wszyscy inni odpowiedzialni za kreację. Jeden z nielicznych, który nie musi się dziś wstydzić, ale też absolutnie nie ma prawa czuć się zadowolony.
Łukasz Moneta 1
O tym, że był na boisku dowiedzieliśmy się, kiedy w przerwie pokazano, że zastąpił go Patryk Lipski. Równie dobrze mógł o 20:45 wybrać się na jagody, efekt byłby ten sam.
Krzysztof Piątek 2
Wszedł w mecz naładowany, kilka razy starał się powalczyć z obrońcami w powietrzu i… tyle. Później kompletnie zniknął, ale też nie miał żadnego wsparcia ze strony kolegów. Anglicy z łatwością sobie z nim radzili, ani razu nie był nawet bliski nie tyle zdobycia gola, co oddania jakiegoś sensownego strzału.
Widać było, że naprawdę mu zależy, że chce, stara się, szarpie. Problem w tym, że ambicja to jedyne, za co możemy go dziś pochwalić. W pierwszej połowie starał się rozprowadzać akcje, kilka razy próbował uruchomić Frankowskiego. Po zmianie stron zszedł na lewą stronę, z której stwarzał jeszcze mniej zagrożenia. Na domiar złego zakończył swój występ z kontuzją, o której sam powiedział: „coś większego”.
Patryk Lipski 2
Zmienił Monetę i była to zmiana godna Ruchu Chorzów. Od swojego byłego klubowego kolegi był tylko odrobinę lepszy, bo kilka razy próbował posłać piłkę w pole karne rywala. Za to naciągana dwója.
Jarosław Niezgoda, Mariusz Stępiński – grali zbyt krótko
Fot. FotoPyK