Cracovia dokonała zagranicznego transferu. Niby na papierze wygląda solidnie (przeszłość w Premier League!), niby to nie żaden emeryt, niby ostatniego sezonu też nie musi kasować z pamięci, ale… No sami wiecie, co to oznacza, gdy przy Kałuży pojawia się ostatnio ktoś nowy zza granicy. Szrotometry szaleją aż do granic województwa.
Przypomnijmy, że ostatnio Cracovia ściągnęła…
a) Vestenickiego,
b) Litauszkiego,
c) Cuntę,
d) Ferraresso,
e) Dimuna,
f) Mihalika,
g) Karaczanakowa,
h) Bejana.
Ilu z nich wypaliło? No właśnie. Przy czym warto dodać, że szrotem wszyscy nie są – parę dni temu taki Mihalik pokazał, że z bliżej nieznanych powodów w Krakowie po prostu nie był w stanie pokazać swojego potencjału. Może podobnych przypadków jest więcej.
Tak czy siak z pewną dozą sceptycyzmu należy podejść do ściągnięcia Lennarda Sowaha, mimo że – tak jak w kilku powyższych przypadkach w momencie dołączenia do drużyny – jego kandydatura wygląda solidnie. Przede wszystkim dlatego, że jeszcze parę lat temu Sowah zapowiadał się na całkiem niezłego grajka. I to nie w skali polskiej, a europejskiej.
Sowah w bardzo młodym wieku trafił bowiem do Arsenalu. Tam długo nie zabawił, szybko przeniósł się do Portsmouth, gdzie miał okazję zadebiutować w Premier League i zostać pierwszym piłkarzem, który zagrał w Premier League i jednocześnie urodził się już po jej utworzeniu. Do tego cały czas był w kręgu zainteresowań niemieckich młodzieżówek. Później rozpoczęła się jednak jedna wielka tułaczka. Premier League okazała się fajnym miejscem na start kariery, ale też brutalną weryfikacją – rozegrał tam ledwie pięć meczów. Sowah wrócił do rodzinnego miasta, Hamburga, konkretnie do HSV, ale tam… nawet nie zadebiutował w pierwszym zespole. Poszedł na rundę do Millwall i także przepadł. Wrócił do HSV – znów bez debiutu. Odszedł do duńskiego FC Vestsjaelland – rozegrał trzy mecze. Odnalazł się na dobrą sprawę dopiero w minionym sezonie w Szkocji, gdzie był partnerem z obrony Krystiana Nowaka. De facto na jego pozycję do drużyny Hearts przyszedł Rafał Grzelak.
Na dobrą sprawę Cracovia ściąga piłkarza, który przez osiem lat swojej kariery rozegrał tylko 26 meczów w pierwszych zespołach swoich drużyn. A jest to bilans – co tu kryć – beznadziejny.
źr: 90minut.pl
Ale kto wie, może w Polsce się odrodzi. Tym bardziej, że już w Szkocji grał raczej regularnie. Nowy trener Cracovii nie będzie mógł zatem narzekać na brak pola manewru na bokach obrony. Lewa? Sowah, Brzyski, Jaroszyński. Prawa? Wójcicki, Deleu, Ferraresso. Do wyboru, do koloru, choć pewnie ktoś z tej szóstki poszuka sobie innego pracodawcy. Sam Sowah podpisał z krakowskim klubem roczny kontrakt z możliwością przedłużenia o dwa lata.
Fot. Twitter Cracovii