Wydawać by się mogło, że ósma lokata Bruk-Bet Termaliki będzie sukcesem, o którym długo nikt w tej liczącej 700 mieszkańców wiosce złego słowa nie powie. Gdy jednak rozebrać sezon w wykonaniu Słoników na czynniki pierwsze okazałoby się, że w miejsce jakości z pierwszej części sezonu z czasem wkradła się bylejakość. I ten stan rzeczy, z powrotem w dobrą stronę, odmienić ma Mariusz Rumak zaprezentowany jako nowy trener Bruk-Betu. Jakie główne zadania przed nim stoją?
Odbudować liderów ofensywy…
Najstarsi górale nie pamiętają, kiedy ostatnio porządny mecz zagrał Vladislavs Gutkovskis. Łotysz, którego swego czasu miało chcieć Middlesbrough, zaliczył świetne wejście z sezon, ale zbladł na tyle, że wiosną wyglądał jak marna podróbka samego siebie z jesieni. Nie wykręcał już takich cyferek (dwa gole wiosną kontra sześć jesienią), nie wszystko, czego dotknął, lądowało w sieci. Między innymi dlatego w 2017 roku Bruk-Bet strzelił zaledwie 11 bramek w 17 meczach.
Nawet jednak, jeśli znalazłby się taki, któremu gdzieś świta taki mocny występ Gutkovskisa, nie ma prawa pamiętać, kiedy ostatnio bramkę zdobył Roman Gergel, hitowy transfer Bruk-Betu w poprzednim letnim okienku. Wydawało się, że lider strzelców w Górniku musi odpalić w Bruk-Becie i przynajmniej parę razy postraszyć bramkarzy, ewentualnie spowodować panikę przeszywającym podaniem do partnera. Postraszył, cytując klasyka, co najwyżej gołębie na trybunach. Pięć celnych strzałów (na 26 prób), zero bramek, zero asyst, zaledwie 0,7 kluczowego podania na mecz.
Nad Davidem Gubą, który pod koniec sezonu pozazdrościł Merebaszwilemu jego najsłynniejszych pudeł czy Samuelu Stefaniku (wśród ofensywnych pomocników w najnowszym raporcie InStat znalazł się na 23. miejscu, nawet za Akahoshim) nie ma większego sensu w ogóle się pochylać. Tak naprawdę cierpkie słowa można kierować ku niemal każdemu graczowi, który miał – przynajmniej w teorii – pociągnąć ten wózek. Ich odbudowa będzie kluczem, jeśli Bruk-Bet marzy o tym, by choć spróbować powtórzyć wyczyn z minionego sezonu i do końca bić się o ósemkę.
…albo poszukać nowych
Umówmy się, to może być zadanie nieco łatwiejsze niż zrobienie z najgorszej ligowej ofensywy (35 bramek strzelonych, 2. najgorszy Ruch – o siedem więcej) postrachu zasieków obronnych. W sezonie 16/17 właściciele Termaliki wyłożyli fundusze na zatrudnienie pięciu graczy stricte ofensywnych, Rumak ze swoją znajomością rynku – w końcu pracował już w trzech ekstraklasowych klubach – powinien wiedzieć, gdzie szukać. W końcu to przy nim rundę życia zaliczył Barisić (8 goli i 3 asysty w Zawiszy w 18 spotkaniach pod batutą Rumaka), przy nim też aż miło strzelał choćby Łukasz Teodorczyk (28 goli w 57 meczach).
Jednocześnie wiedząc o transferach
W Niecieczy dochodziło bowiem do kuriozalnych sytuacji. Jedną z nich była ta, kiedy do klubu ściągnięto Martina Mikovicia, którego Michniewicz nie znał, a przynajmniej nie znał dobrze. – Przeczytałem na 90minut.pl, że został naszym zawodnikiem. Wiedziałem, że w styczniu był temat, miał jechać z nami na obóz, trochę poczytałem na jego temat, ale na oczy go nie widziałem. Dla mnie to trochę zaskakująca sytuacja. Może poznam go na dzisiejszym treningu – mówił trener na łamach „Przeglądu Sportowego”. Ciekawe czy Rumakowi uda się zerwać z taką patologią, choć może wzięto go też dlatego, ponieważ ma doświadczenie w podobnych sytuacjach. – Tutaj po raz pierwszy spotkałem się z sytuacją, że przychodzili piłkarze, o których nie miałem pojęcia – opowiadał o pracy w Śląsku Rumak w rozmowie z Weszło. Wypada mieć nadzieję, że to tylko zbieg okoliczności.
Wznieść na nowo mur
Pięć czystych kont w dwunastu pierwszych kolejkach. Coś, co nie miało prawa wydarzyć się w Niecieczy, gdzie blok defensywny w pierwszym spotkaniu sezonu stworzyli niepotrzebny w Piaście Osyra, przeciętny Pleva, przeciętny Fryc oraz jedyny naprawdę klasowy w naszym mniemaniu stoper – Putiwcew. A jednak to właśnie obrona stała się biletem niecieczan do górnej ósemki. W polu kukurydzy postawiono wręcz twierdzę – tylko w Poznaniu gospodarze tracili mniej bramek niż Bruk-Bet u siebie (wtedy zaledwie 8, Lech – 7).
Problem w tym, że mur postawiony przez Czesława Michniewicza zaczął kruszeć z czasem. Wiosną Bruk-Bet zachował ledwie trzy czyste konta, stracił też aż 29 bramek w 17 meczach. Mniej jedynie od Arki Gdynia i Wisły Płock.
Zastąpić Guilherme
Bruk-Bet miał w swoich szeregach jednego zawodnika, którego mogła mu pozazdrościć cała liga. Guilherme. Jesienią był najlepszym lewym obrońcą ligi według InStat, wiosną ustępował jedynie minimalnie Kostewyczowi i był na równi z Tomasikiem. Doprawdy trudno było uwierzyć, że trafiła się Bruk-Betowi taka perełka, która w dodatku po zapoznaniu się z urokami i rozrywkami dostępnymi w miejscowości w gminie Żabno nie uciekła gdzie pieprz rośnie, tylko co mecz dawała niezmienną jakość.
Teraz przed Brazylijczykiem wyzwania zupełnie nowe – obrona wicemistrzostwa, europejskie puchary. A przed jego niedoszłym szkoleniowcem – chyba jeszcze bardziej wymagające. Zastąpić zawodnika o tak wysokiej klasie piłkarskiej.
fot. FotoPyK