Aż 91 proc. jego podań było dokładnych, większość skierowana do Roberta Lewandowskiego, Krzysztofa Mączyńskiego i obu skrzydłowych. Czyli rozwijał akcje, pchał biało-czerwonych do przodu. (…) Bez Krychowiaka Zieliński czuje ogromną swobodę. Wie, że ma wsparcie od trenera Nawałki, który – mimo kilku zmarnowanych szans – nigdy nie zrezygnował ze świetnie wyszkolonego technika – czytamy o Piotrze Zielińskim w dzisiejszym „Przeglądzie Sportowym”.
FAKT
Kontuzja Milika problemem dla Napoli i kadry Nawałki. Na szczęście – już można o niej mówić w czasie przeszłym.
Zerwane więzadła zastopowały rozpędzoną karierę Milika. Był to problem dla reprezentacji, bo Adam Nawałka (60 l.) musiał zmienić taktykę. Udało się. Bez Milika reprezentacja wygrała wszystkie spotkania w eliminacjach mistrzostw świata.
W Neapolu strata była o tyle dotkliwsza, że miała też aspekt finansowy. Szefowid klubu dostali od władz FIFA śmieszną rekompensatę w wysokości miliona euro za utratę świetnego piłkarza właściwie do końca sezonu, bo wrócić na boisko (Milik zrobił to błyskawicznie – po 130 dniach) to jedno, a dojść do wysokiej dyspozycji – drugie.
Krystian Bielik, patriotycznie, na chrzcie w Arsenalu śpiewał hymn.
– Siedzimy w Stanach w czasie tournee, jemy obiad i nagle Alex Oxlade-Chamberlain wskakuje na krzesło i krzyczy, że mamy nowych zawodników. I każe śpiewać – wspomina Bielik w rozmowie z Faktem. Długo się nie zastanawiał, jaki repertuar wybrać.
– Co miałem robić? Po angielsku im nie będę kaleczyło, bo jeszcze mnie wezmą za głupiego. Disco polo, „oczy zielone”? Bez żartów. Myślę, dobra, walnę hymn. Pamiętam, jak Theo Walcott stanął wyprostowany – śmieje się piłkarz.
Kibice Pogoni pomylili Macieja Skorżę z Dariuszem Wdowczykiem. Czyli – „Fakt” cytuje fragment wywiadu z nowym szkoleniowcem Pogoni, którego całość w „Przeglądzie”.
Ostatnio na stacji benzynowej podszedł kibic i poprosił o zdjęcie. Zrobiliśmy, a za chwilę słyszę, jak mówi koledze: „Patrz, mam fotkę z Wdowczykiem”. Pomyślałem: „Jest dobrze”. To wyciszenie mi się podobało, ale wiedziałem, że wrócę – mówi Maciej Skorża (45 l.), który w nowym sezonie poprowadzi Pogoń Szczecin.
GAZETA WYBORCZA
Gra o coś więcej, niż tylko mistrzostwo Europy. Kadrowicze Dorny mają naprawdę sporo do ugrania na polskich boiskach.
Selekcjoner wciąż buduje kadrę na mundial w Rosji i – jak mówi prezes PZPN Zbigniew Boniek – świecą mu się oczy, gdy widzi młodego mogącego wzmocnić reprezentację. Na kilku pozycjach wciąż wzmocnień potrzebuje, po załamaniu formy Tomasza Jodłowca brakuje w kadrze rezerwowego wysokiego defensywnego pomocnika. W zespole Dorny na tej pozycji mogą występować Dawidowicz (191 cm) i Bielik (189 cm). Przykład Kapustki, który rok przed Euro 2016 nie mieścił się w kadrze, a turniej we Francji zaczął w podstawowej jedenastce, pokazuje, że dla piłkarzy Dorny mistrzostwa w Rosji powinny być realnym celem, a nie odległym marzeniem.
Młodzieżowy turniej może mieć też wpłynąć na najbliższą przyszłość zawodników. Kluby unikają co prawda ściągania graczy, którzy błysnęli tylko na MME, ale dobry występ na tej imprezie może być dodatkowym argumentem. Do transferów szykują się m.in. Bednarek (zainteresowane jest Southampton) i Dawid Kownacki (Sampdoria), o wypożyczenie starają się Bielik (prawdopodobnie zmieni klub już w tym tygodniu) i Kapustka. Ten ostatni grał w ostatnim sezonie tak mało, że nie miał okazji zasłużyć na zainteresowanie klubów Premier League albo II ligi angielskiej. MME dadzą mu taką możliwość, zwłaszcza że Polacy fazę grupową kończą meczem z wyspiarzami. Na to samo liczy Patryk Lipski, który niedawno rozwiązał kontrakt z Ruchem i jest bezrobotny.
SUPER EXPRESS
W „SE” dziś piłkarsko raczej słabo. Tabloidowy tekst i zdjęcia z wesela Artura Sobiecha, a oprócz tego – Lewandowski skacze wyżej od Ronaldo.
Jak wyliczyliśmy, mierzący 185 cm Lewandowski przy tym strzale oderwał się od ziemi na 80 centymetrów (a czubek głowy miał na wysokości 265 cm). Jest więc minimalnie (o 4 cm) lepszy nawet od Ronaldo! Portugalczyk (ma tyle samo wzrostu co Polak) zasłynął piorunującym wyskokiem w półfinale Euro 2016 z Walią (2:0). Wówczas strzelając gola, oderwał się od ziemi na 76 centymetrów (czubek głowy na 261 cm).
PRZEGLĄD SPORTOWY
„Przegląd” po bardzo udanym meczu z Rumunią komplementuje i porównuje opętanego przez futbol Piotra Zielińskiego do najlepszych rozgrywających w historii reprezentacji.
Aż 91 proc. jego podań było dokładnych, większość skierowana do Roberta Lewandowskiego, Krzysztofa Mączyńskiego i obu skrzydłowych. Czyli rozwijał akcje, pchał biało-czerwonych do przodu. – To pomocnik, który po otrzymaniu piłki od razu odwraca się i szuka zagrania w kierunku bramki przeciwnika. Ma niebywałą lekkość w prowadzeniu piłki – komplementował Pazdan.
Wspólnym mianownikiem tegorocznych eliminacji MŚ był… brak w podstawowej jedenastce Grzegorza Krychowiaka. We wspomnianym meczu z Ukrainą w Marsylii było widać jak na dłoni, że niemal każde zagranie Zieliński kierował do starszego kolegi. Zamiast kreować grę, oddawał piłkę, brakowało mu inicjatywy, bał się ryzyka.
Bez Krychowiaka Zieliński czuje ogromną swobodę. Wie, że ma wsparcie od trenera Nawałki, który – mimo kilku zmarnowanych szans – nigdy nie zrezygnował ze świetnie wyszkolonego technika.
Alfabet Krystiana Bielika. Pod C – Cazorla. Santi Cazorla.
Najlepszy zawodnik Arsenalu. Teraz jest kontuzjowany, mam nadzieję, że wróci na dotychczasowy poziom. Przed urazem nie miał sobie równych. To magik, to samo umie zrobić prawą i lewą nogą. Żeby odebrać mu piłkę, po prostu trzeba go kopać, bo inaczej się nie da. Taką wizję gry jak on, ma jeszcze tylko Mesut Ozil, ale Santi jest bezbłędny, nic nie odbierając Mesutowi. Uwielbiam Cazorlę. Fajnie się dobraliśmy. On taki krasnoludek, a ja wysoki. Dokuczał mi, przewracał, kiedy wiązałem buty, odbijał mi piłkę od piszczeli i nabijał się, że jestem drewniany. Świetny kontakt miałem też z Jackiem Wilsherem. Nie tak, żeby chodzić razem na obiadki, ale na treningach było prześmiesznie. Mam nadzieję, że za dwa sezony wrócę do Arsenalu i odnowię te kontakty.
Tak jak zapowiadaliśmy, w „PS” całość wspomnianego wcześniej wywiadu z Maciejem Skorżą.
Pracował pan w trzech największych klubach XXI wieku, zdobył trzy mistrzostwa, trzy Puchary i Superpuchar. Czy w pewnym momencie liga nie zrobiła się dla pana za ciasna?
Nigdy. Syndrom wypalenia mnie nie dopadł. Miewałem gorsze chwile po porażkach, ale to normalne. Mam dopiero 45 lat – wkraczam w najlepszy wiek trenerski, a bagaż doświadczeń jest ogromny. Widzę przed sobą wiele niezrealizowanych celów. Chciałbym np. zdobyć czwarte mistrzostwo Polski, co chyba nie udało się żadnemu trenerowi. Intrygowała mnie praca z drużyną, która nie jest na topie, ale ma aspiracje. Tytuły zdobywają faworyci, ale w zeszłym sezonie na podium były Piast i Cracovia, czyli można zamieszać wśród hegemonów. To inspirujące, chcę spróbować. Ostatnio liga była wyrównana, ale wydaje mi się, że teraz doczekaliśmy się zespołu, który odstaje od pozostałych. Gdyby nie kiepski początek, Legia byłaby mistrzem wcześniej. Jacek Magiera wykorzystał potencjał drużyny, ciekawie prowadzi zespół pełen indywidualności.
Młodzi zagraniczni z Legii na razie okazują się w komplecie być rozczarowaniem.
Obaj Chorwaci źle odebrali przeniesienie do rezerw na stałe. – Głowa to podstawa, gdy przestaje dobrze funkcjonować, to jest problem. Na pewno nie było im łatwo. Nie można jednak ich skreślać – mówi trener rezerw Krzysztof Dębek.
Do Legii wrócił też Alban Sulejmani. 19-letni Macedończyk ma za sobą nieudane wypożyczenie do Pogoni Siedlce (5 meczów, 1 w podstawowym składzie, 0 goli). – Grał w czwartoligowych rezerwach Pogoni i nawet tam miał problemy. Potem nie łapał się u nas i była rzetelna ocena jego poziomu – komentuje Dębek. Z kolei Sadam Sulley trafił do Warszawy z Ghany i nie najlepiej zaaklimatyzował się w stolicy. Rosły napastnik (190 cm) ostatniego gola dla rezerw strzelił w sierpniu, a o grze w pierwszym zespole mógł tylko pomarzyć. Na dodatek w tym roku skończy już 21 lat. – Jesienią leczył kontuzję, w okresie przygotowawczym kolejną. Nie prezentował takiej klasy, by wygrywać rywalizację z innymi zawodnikami – mówi Dębek. Latem Kulenović z Maticiem mają jechać z pierwszą drużyną na obóz do Warki, potem może zostaną wypożyczeni. Sulley i Sulejmani raczej już przyszłości w Legii nie mają, ale ciągle obowiązują ich kontrakty.
fot. FotoPyK