Dominic Thiem wyeliminował Novaka Djokovicia w ćwierćfinale Rolanda Garrosa. Sensacja? Bez przesady, w końcu mówimy o siódmym zawodniku światowego rankingu. Ale na pewno niespodzianka, tym bardziej, że serbski obrońca tytułu nie zdołał wyszarpać nawet seta. Kim jest gość, który zdemolował zwycięzcę 12 turniejów wielkoszlemowych?
Rok temu Thiem i Djoković spotkali się w Paryżu w półfinale (do dziś jedyna taka faza Austriaka w Wielkim Szlemie). Wtedy było 6:2, 6:1, 6:4. Dziś role się odwróciły: 7:6 (5), 6:3, 6:0 to porażka z gatunku tych, jakie Serbowi w zasadzie się nie przytrafiają. W Roland Garros, najmniej lubianym przez siebie z wielkich turniejów, po raz ostatni przegrał 0-3 w setach osiem lat temu! 0:6 w ostatnim secie w imprezie wielkoszlemowej przegrał dziś po raz pierwszy w karierze, do tej pory zresztą miał tylko jednego seta przegranego w takim stosunku (w wygranym później meczu z Monfilsem 12 lat temu na US Open).
A przecież nieco ponad dwa tygodnie temu w półfinale w Rzymie Djoković rozjechał Thiema 6:1, 6:0 i wyśrubował bilans bezpośrednich spotkań na 5-0. Ciekawostka: osiem lat temu była dokładnie taka sama sytuacja: Nadal pokonał w Rzymie Soederlinga 6:1, 6:0, a potem przegrał z nim po raz pierwszy w karierze właśnie na paryskiej mączce…
Najmłodszy w czołówce
Thiem ma 23 lata. To o tyle ważne, że w rankingu wyprzedzają go tylko starci zawodnicy: Murray i Djoković (po 30), Nadal (właśnie skończył 31), Wawrinka (32), Federer (35) oraz Raonić (25). Bez dwóch zdań to właśnie Austriak oraz 10. na liście ATP Alexander Zverev (20) i 19. Nick Kyrgios (22) mogą w najbliższych latach rozdawać karty. Na razie z wymienionych zdecydowanie najlepiej radzi sobie właśnie Dominic. Niemiec z Roland Garros wyleciał już w 1. rundzie, Kanadyjczyk w czwartej. Zasadne pytanie brzmi jednak: czy Austriaka stać na cokolwiek więcej niż półfinał? Po laniu, jakie spuścił obrońcy tytułu, wielu kibiców pewnie zakrzyknie: jasne. Jest tylko jedno „ale”. W meczu o finał Thiem zagra z Rafą Nadalem…
Hiszpan na paryskich kortach cieszy się w pełni zasłużoną sławą terminatora, rywali demoluje w sposób bezwzględny i brutalny. Weźmy takiego Nikoloza Basilaszwilego. Gruzin w pierwszej rundzie odprawił rozstawionego zawodnika gospodarzy Gillesa Simona, potem po trzech tie-breakach wyeliminował Viktora Troickiego. Za to w meczu z Rafą Nadalem ugrał… jednego gema. Jednego! Gdyby nie cztery wygrane piłki w jednym z gemów drugiego seta, mecz zakończyłby się wynikiem 6:0, 6:0, 6:0 i wstydem na cały świat. 18. w rankingu Roberto Bautista Agut, jakby nie było spec od gry na ziemi, wyrwał Nadalowi łącznie pięć gemów. Dziś kolejny Hiszpan, Pablo Carreno Busta (21. ATP) chyba czuł podobne lanie i po szybkim 2:6 poddał się na początku drugiego seta.
Bukmacherzy oczywiście zdecydowanego faworyta półfinału widzą w Nadalu. Ale prawda jest taka, że jeśli ktoś może sprawić sensację i odesłać go do domu, to właśnie chłopak z Lichtenworth.
Najtrudniejsze możliwe wyzwanie
Argumenty? Proszę bardzo. Tegoroczne wyniki Nadala w turniejach na kortach ziemnych: wygrana w Monte Carlo, wygrana w Barcelonie (6:4, 6:1 z Thiemem w finale), wygrana w Madrycie (7:6, 6:4 z Thiemem w finale) i tylko ćwierćfinał w Rzymie. Z kim przegrał? Właśnie z Austriakiem, w dodatku dość gładko 4:6, 3:6.
To była jego druga wygrana nad najlepszym w historii specem od gry na kortach ziemnych. Poprzednio pokonał go w ubiegłym roku w Buenos Aires, także na mączce. Bilans z Nadalem na ziemi 2-4? Naprawdę mało kto się może takim pochwalić. Dodatkowo będzie to spotkanie dwóch tenisistów, którzy mają najlepszy bilans w tym roku (Nadal 41-6, Thiem 34-12).
– Wspaniale, że tak jak rok temu jestem w półfinale w Paryżu, że udało mi się to powtórzyć. Oczywiście, w piątek czeka mnie najtrudniejszy możliwy rywal na Roland Garros. To będzie nasz czwarty pojedynek w ciągu ostatnich pięciu czy sześciu tygodni, więc nie mamy przed sobą sekretów – mówi Austriak. – On znów jest w najlepszej formie, więc czeka mniej najtrudniejszy mecz, jaki tylko można sobie wyobrazić. Na razie bardzo się cieszę ze zwycięstwa nad Novakiem. Do tej pory przegrałem z nim wszystkie 5 pojedynków, więc ta wygrana jest dla mnie jak sen.
Żadnych negatywnych emocji, obrażania kogokolwiek, krytykowania, grożenia. Nic z tych rzeczy. Thiem jest powszechnie uważany za jednego z najsympatyczniejszych tenisistów, w zasadzie nigdy nie mówi nic kontrowersyjnego, nie pakuje się w żadne skandale. Jak sam mówi, chce żeby było o nim głośno tylko ze względu na wyniki. Dzisiaj jest. A w piątek może wybuchnąć prawdziwa bomba!
– W meczu przeciwko Nadalowi nawet jeśli wygrasz seta, a potem masz przewagę przełamania, nie możesz czuć się bezpieczny. On ci nie odda za darmo ani jednego punktu, o każdy będzie walczył. To gość, który nigdy się nie poddaje, prawdopodobnie największy wojownik we współczesnym tenisie. Pokonanie go na ziemi to jedno z najtrudniejszych wyzwań. Ale ja lubię wyzwania… – dodaje Thiem, który poza tenisem ogląda piłkę nożną (kibicuje Chelsea) oraz jak na Austriaka przystało – skoki narciarskie. Co ciekawe – sam prowadzi swój fanpage na Facebooku, w dodatku i po angielsku, i po niemiecku. Jednak od wygranej w 3. rundzie z Johnsonem pięć dni temu, na profilu panuje cisza. Wygląda na to, że osiągający coraz większe sukcesy Thiem będzie w najbliższym czasie musiał zatrudnić kogoś do tej roboty…