Sezon na odejścia gwiazd z Ekstraklasy do innych lig trzeba uznać za otwarty. I jakoś niespecjalnie dziwi nas fakt, że symbolicznego przecięcia wstęgi dokonał Ryota Morioka, który w przyszłym sezonie grał będzie w belgijskim Waasland-Beveren. Czasami wydawało nam się, że już po jakimś miesiącu spędzonym we Wrocławiu Japończyk ponownie spakował walizkę i czekał aż oczko w jego kierunku puści klub z zachodniej Europy. No i do trzech razy sztuka – pierwsze dwa okienka kończyły się pozostaniem na Dolnym Śląsku, choć jakieś tam oferty były, teraz w końcu udało się czmychnąć.
Cóż, na pewno będzie nam brakować tych zabawnych perypetii i głębokich refleksji, którymi Morioka dzielił się ze światem na swoim blogu.
Boisko? Nazwaliśmy Moriokę gwiazdą ligi, ale zrobiliśmy to bez wielkiego przekonania, bo wypadałoby raczej napisać: Morioka należał do gwiazd ligi wtedy, gdy był odpowiednio zmotywowany do tego, by pokazywać na murawie 100% swoich możliwości. Gdy nie był, należał do wąskiego grona najbardziej irytujących piłkarzy w Ekstraklasie. Wyglądał wtedy trochę tak jak u Bartka Ignacika…
– To, że zawodnik chce iść do lepszej ligi jest zrozumiałe. Jednak w piłce co tydzień trzeba potwierdzać, że jest się dobrym. Nie można bazować na samych umiejętnościach czy też opinii, którą się wypracowało w przeszłości w dobrym okresie. Takiego zaangażowania wymagam w Śląsku od wszystkich piłkarzy bez wyjątku – mówił w marcu w rozmowie z nami Adam Matysek, a między wierszami dało się wyczuć, że potwierdza stanowisko Mariusza Rumaka, który dość jasno dawał do zrozumienia, że podejście Morioki do pracy jest problemem.
Liczby z całą pewnością go jednak bronią.
Wiosna 2016: 15 meczów, 7 goli, 0 asyst
Sezon 2016/17: 36 meczów, 8 goli, 9 asyst
Końcowy bilans z tego sezonu wręcz zmusza do tego, by na Moriokę patrzeć jak na gwiazdę. W klasyfikacji kanadyjskiej więcej punktów od Japończyka zdobyli tylko: Konstantin Vassiljev (13 goli+13 asyst), Marcin Robak (18 goli + 3 asysty), Marco Paixao (18 goli + 3 asysty), Miroslav Radović (11 goli + 7 asyst) i Fedor Cernych (12 goli + 6 asyst). Całkiem doborowe towarzystwo. Z kolei gdy popatrzymy na same asysty w całej lidze znajdziemy tylko trzech lepszych od Japończyka: Vassiljeva, Odjidję-Ofoe i Gyurcso. Pomocnik maczał palce w blisko 35% wszystkich goli zdobytych przez Śląsk. Całkiem imponujące.
I koniec końców, trochę dziwi nas, że Morioka wybrał właśnie Waasland-Beveren. To dopiero 14. klub sezonu zasadniczego ligi belgijskiej (później grał baraże o Ligę Europy, taki system!). Nawet biorąc pod uwagę chimeryczność Japończyka, szału nie ma. Nie oznacza to jednak, że postawilibyśmy pieniądze na to, że były zawodnik Śląska będzie tam brylował. Jak nie zmieni podejścia, to spodziewamy się raczej kariery na miarę belgijskich epizodów Filipa Starzyńskiego, Rafała Wolskiego czy Roberta Demjana, który trafiał przecież do tego samego klubu jako król strzelców Ekstraklasy.
Fot. FotoPyK