Maciej Miszkiń był niezłym bokserem (19-3), a obecnie jest cenionym telewizyjnym ekspertem Polsatu. Przed walką Andrzeja Fonfary z Adonisem Stevensonem o pas WBC kategorii półciężkiej postanowiliśmy porozmawiać z nim o szansach Polaka na to, by zdobyć upragniony tytuł.
Czy w niedzielę Polska znowu będzie mieć zawodowego mistrza świata w boksie?
Miejmy nadzieję, że tak, ale nie oszukujmy się – będzie niezwykle ciężko. Adonis Stevenson to nie jest mistrz z przypadku, nie jest to również zawodnik dobrany specjalnie pod Andrzeja Fonfarę. To długo panujący czempion, który rzeczywiście ma wysoką klasę sportową. Przez jakiś czas był nawet dużą gwiazdą nie tylko w Kanadzie, ale i na całym świecie.
Stevenson jest dużo lepszym bokserem niż człowiekiem. Gdy wczytamy się w jego biografię, zobaczymy, że był m.in. alfonsem, który nie patyczkował się z prostytutkami…
To nie jest nic nadzwyczajnego w boksie zawodowym. Ci najwięksi często mieli problemy pozaringowe, czego najjaskrawszym przykładem jest oczywiście Mike Tyson. Co do Adonisa – słyszałem, że w ostatnich latach zmienił się jako człowiek, uspokoił. Myślę, że to też ma pozytywny wpływ na jego formę.
Kanadyjczyk zaczął boksować dosyć późno, więc jak na swoje 40 lat ma stosunkowo mało wyeksploatowany organizm.
To ma swoje plusy i minusy. W pewnym momencie bazował mocno na swojej dynamice, na zasięgu rąk, na bardzo dobrej pracy nóg. O ile siła ciosu zostaje nam bokserom do końca kariery, o tyle praca nóg wraz z upływem lat spowalnia, pogarsza się. Jeśli jednak Adonis zachował 70-80 % tej szybkości, co przy pierwszej walce z Fonfarą, moim zdaniem wystarczy to na Andrzeja.
Stevenson jest dla ciebie w pierwszej dziesiątce najlepszych bokserów bez podziału na kategorie wagowe?
Raczej bym go w niej nie umieścił. Gdyby zweryfikował pozytywnie swoje umiejętności w walkach ze Siergiejem Kowaliowem i Andre Wardem, wtedy pewnie wyglądałoby to inaczej.
Fonfara sparował z Wardem – to pozwoliło mu podnieść umiejętności?
Tak, ale w żaden sposób nie przekłada się to na walkę z Adonisem. Stevenson ma zupełnie inne atuty niż Andre. Jest zawodnikiem bardzo mocno bijącym, Ward to raczej gość, który wypunktowuje rywali, no a poza tym Kanadyjczyk jest mańkutem.
Andrzej ma w ten weekend szanse na dublet – może zdobyć pas WBC, a kilkanaście godzin później cieszyć się z mistrzowskiego tytułu dla ukochanej Legii.
Myślę, że piłka nożna jest jednak dla niego teraz sprawą drugorzędną i skupia się wyłącznie na boksie. Gdyby nawet stołecznym nie udało się w tym roku wygrać ligi, to w następnym sezonie znowu będą walczyć o pierwsze miejsce. Jeśli natomiast Andrzej przegra w nocy, to niekoniecznie musi dostać kolejną szansę na walkę o pas.
Fonfara ma 29 lat i podkreśla, że za 3-4 zamierza skończyć karierę. Ty chyba doskonale rozumiesz jego podejście?
Z bokserami to różnie bywa. Ja nigdy nie mówiłem o tym, że chce odejść i nagle powiedziałem „dość”. Wielu pięściarzy przewiduje natomiast, że rzuci sport w tym i tym roku, a potem nic sobie z tego nie robią i kontynuują karierę w nieskończoność.
Na pewno Fonfara miałby za co żyć gdyby zawiesił rękawice na kołku choćby jutro – Andrzej nie ukrywa, że jego interesy prosperują bardzo dobrze.
Możliwe. Andrzej jest ułożonym, zdecydowanym facetem, który wie czego chce. Poza tym to skromny, przyjazny gość. Osiągnął sukces finansowy i marketingowy, a także w życiu prywatnym – niedawno został ojcem, poza tym jest w szczęśliwym związku. Powiem ci, że pięściarze szukają sobie spokojniejszych dziewczyn niż przykładowo piłkarze, którzy lubią modelki. My chcemy kobiety, która będzie dla człowieka oparciem, która pozostanie przy nim nawet wtedy, gdy coś nie pójdzie. A wiadomo, że ewentualna porażka wiąże się u nas czasem z dużo większymi konsekwencjami zdrowotnymi niż przegranie meczu.
Fonfara jest dużo lepszym bokserem niż trzy lata temu?
Ciężko powiedzieć, bo nie wiadomo do końca co nowy trener Virgil Hunter wniósł do jego obrony. Defensywa to z pewnością największy mankament Andrzeja, w ataku jest przecież bardzo mocny. Ciekaw jestem, czy na przykład szkoleniowiec nie „zablokuje” go zbytnio w ofensywie skupiając się na obronie? Tego nie wiemy. W walce z Chadem Dawsonem wyglądało to średnio, defensywa Fonfary nie była najlepsza, ale z drugiej strony to dużo szybszy zawodnik niż Stevenson, trzeba o tym pamiętać.
Czyli według ciebie podczas przygotowań dla Andrzeja najważniejsze było to, by nie zaburzyć proporcji między atakiem a obroną?
Tak. Fonfara to zawodnik na wskroś ofensywny. Jego dużym atutem jest mocne uderzenie z obu rąk i kumulacja ciosów. Walka z Nathanem Cleverlym pokazała, że wyprowadza ich bardzo dużo. W starciu ze Stevensonem trzeba zachować ten atut, bo w wadze półciężkiej to jest rzadkie zjawisko. A defensywa? Mam nadzieję, że ją poprawili. To właśnie obrona spowodowała, że taki zawodnik jak Joe Smith jr posłał Andrzeja na deski, mimo że moim zdaniem był podczas tej walki na wykończeniu.
Po tamtym starciu miałeś myśl w stylu „już po Fonfarze?”
Nie, Andrzej już kiedyś pokazał, że potrafi wrócić po wpadce. Na innym etapie kariery został znokautowany (2008, starcie z Derrickiem Findleyem – red.), to mogło go podłamać, ale jednak podniósł się, za co należy mu się szacunek.
Mistrzami wagi półciężkiej byli Dariusz Michalczewski i Tomasz Adamek. Andrzej jest od nich dużo gorszym bokserem?
Tomek też miał swoje luki w obronie, tylko że potrafił przyjąć mocniejszy cios niż Fonfara. Miał twardszą szczękę i mocniejszą głowę. W wadze półciężkiej wydawał się zawodnikiem nie do wywrócenia. Jednak trzeba uczciwie powiedzieć, że trafił na zupełnie inne czasy niż Andrzej. Teraz mamy Kowaliowa, Warda, Stevensona – wtedy półciężka była „wyczyszczona” z takich nazwisk. Przykład? Adamek walczył o prestiżowy pas WBC, ten sam, który chce zdobyć Fonfara, z jakimś Paulem Briggsem z Australii. Ten gość nie miałby szans z dzisiejszymi czempionami, a i tak postawił się przecież Tomkowi. Teraz Adamkowi byłoby ciężej sięgnąć po mistrzostwo, chociaż aż zacieram ręce na myśl o tym, że w swoich najlepszych latach walczyłby z Kowaliowem.
Jeśli chodzi o Michalczewskiego – pamiętajmy, że nie był sprawdzony z najlepszym wtedy w kategorii półciężkiej Royem Jonesem jr. Ale poza tym podobał mi się najbardziej z naszych mistrzów.
Jaką taktykę na starcie ze Stevensonem zaordynowałbyś Fonfarze?
Andrzej powinien odchodzić od lewej Stevensona. To taki jednoręki bandyta. Widać to po tym jak trafia i dobija rywali – używa praktycznie tylko jednej ręki, zachowuje się jakby drugą ktoś mu obciął. Można więc na prawą wchodzić, podjąć ryzyko – to najważniejsze. Istotne są też ciosy w tułów – Adonis miał w pierwszej walce z nimi problem. Wiekowych zawodników trzeba bić w te rejony, mocno to odczuwają. Byłoby fajnie, żeby Kanadyjczyk się zmęczył, miał problemy kondycyjne. Jeśli „staną” mu nogi, będzie dla Polaka łatwiejszym rywalem.
Warto też zadawać dużo ciosów. Stevenson nie lubi szybkiego tempa walki, woli leniwe. Koncentruje się na tym, żeby szukać swojej pojedynczej szansy w mocnym strzale lewą ręką.
OK, jako że jesteś telewizyjnym ekspertem Polsatu muszę spytać cię na koniec tej rozmowy o typ na walkę.
Myślę, że mimo wszystko Stevenson wygra ten pojedynek i że zrobi to przed czasem.
ROZMAWIAŁ KG
Fot. FotoPyk