“Piękny kawalerze” miał zagaić do policjantów Piotr Świerczewski w Koszalinie, w rezultacie czego miała rozpocząć się szarpanina między nim, Radosławem Majdanem, Jarosławem Chwastkiem i policjantami. 2 czerwca 2011 zarządzono wstrząsający wyrok: pan Piotr otrzymał sześć tysięcy złotych grzywny. Dla nas to doskonały pretekst, by przypomnieć bokserską karierę byłego kapitana reprezentacji Polski.
1. Dębica – weteran ringów z Wiednia (zwycięstwo przez nokaut)
Wreszcie walka przy pełnych trybunach. Wprawdzie przeciwnikiem weteran i to w nie najlepszym stanie, ale trzeba docenić, w jaki sposób nasz zabijaka rozstrzygnął starcie. Dwa szybkie i rywal odpłynął do krainy wiecznych łowów. Później brzydkie zachowanie austriackiego „narożnika”, który nie mógł pogodzić się ze zwycięstwem Świerczewskiego. Podobne scenki widzieliśmy niegdyś po walce Andrzeja Gołoty, gdy nasz rodak został uderzony telefonem komórkowym. Żenada.
2. Szczecin – kibic Pogoni (zwycięstwo przez nokaut)
Walka zakontraktowana w plenerze. Niezwykle efektowna. Autokar Lecha Poznań zatrzymuje się w Szczecinie na stacji benzynowej, gdzie napotyka na fanów Pogoni. Ci wyzywają piłkarzy. Świerczewski mówi: – Dajcie najlepszego od was, od nas będę ja i rozstrzygniemy kto lepszy.
„Świr” i rywal ustawiają się naprzeciwko siebie, Piotrek pierwszym ciosem idealnie trafia w nos. Kibic zalewa się krwią. Spotykają się w toalecie, gdzie obaj zmywają krew (jeden z twarzy, drugi z ręki). – Szacunek – mówi pokonany.
3. Poznań – pracownik biura antydopingowego (zwycięstwo przez nokaut)
Walka w ramach federacji MMA. Pracownik biura antydopingowego po meczu Lecha w Poznaniu, jeszcze w starym budynku klubowym, wchodzi po schodach z tacką pełnych ampułek na kontrolę antydopingową. Jak więc można sobie wyobrazić, obie ręce ma zajęte.
Gdy spotyka Świerczewskiego, wylosowanego do kontroli, mówi: – Panie Piotrze, zapraszamy.
„Świr” słusznie uznaje, że pojedynek na pięści – skoro facet trzyma tackę – byłby niehonorowy i sprzedaje mu kopa w jaja. Ampułki latają po całym budynku.
4. Francja – Zinedine Zidane (walka nierozstrzygnięta)
Pierwsza zagraniczna walka Świerczewskiego w ramach MMA. Trzeba przyznać, że był w opałach, ale się z nich wylizał. Zinedine Zidane uderzył go głową, Piotr upadł i już się wydawało, że będzie liczony. Niespodziewanie jednak wstał i przylutował Francuzowi łokciem. Pojedynek przerwany na skutek zamieszek.
5. Bydgoszcz – pierwsze starcie dziennikarskie (zwycięstwo przez nokaut)
Przy autokarze piłkarzy Piotr Świerczewski spostrzega dziennikarza, Adama Godlewskiego. Rywal niespecjalnie wymagający, za to bardzo medialny. Szybkie zwycięstwo przynosi reprezentantowi dużą sławę w środowisku i prawdziwą rozpoznawalność. Niestety, przegrany nie może się z tym pogodzić i odwołuje się do przeróżnych sądów. Słabe.
6. Wronki – trener Andrzej Czyżniewski (zwycięstwo przez poddanie się przeciwnika)
Piotr Świerczewski rzuca się na stojącego przy linii trenera Andrzeja Czyżniewskiego. Ten jest trochę zaskoczony i nie oddaje ciosów. Sędzia jasno daje do zrozumienia, że mamy do czynienia z pasywną postawą jednego z pięściarzy i kończy pojedynek. Ostatecznie Świerczewski płaci osiem tysięcy złotych kary, bo tak zarządziła federacja. Trudno pogodzić się z tym wyrokiem.
7. Poznań – drugie starcie dziennikarskie (zwycięstwo przez nokaut)
Tylko Piotr Świerczewski jest w stanie stoczyć dwie walki jednego dnia. Po wygranej z przedstawicielem biura antydopingowego powala na ziemię dziennikarza „Przeglądu Sportowego” Jarosława Czerniaka i nadrywa mu ucho. Widzimy tu jednak niekwestionowaną klasę zwycięzcy. Po nokaucie podchodzi do rywala, podaje mu rękę i pyta, czy wszystko w porządku.
8. Białowieża – zagadkowe potknięcie (porażka przez nokaut)
Niezbyt honorowe zachowanie naszego mistrza. W sposób niekwestionowany przegrywa sylwestrową walkę z przypadkowym „karkiem”, kończy ją z podbitym okiem. W świat puszcza jednak przekaz, że limo to efekt sparingu z Maciejem Zeganem, innym renomowanym pięściarzem. Oj, przegrywać też trzeba umieć!
9. Mielno – starcie z policjantem (walka nierozstrzygnięta)
Pierwsza walka „Świra” transmitowana w telewizji. Niestety, w bardzo słabej jakości i dlatego pozostaje sporo znaków zapytania. Piotr Świerczewski – niezwykle skromny pięściarz – mówi, że jego rywal o pseudonimie „Piękny kawaler” w rzeczywistości pobił się sam. Ogólnie rzecz biorąc trudno wskazać zwycięzcę, ponieważ przeciwnik nagle przypomina sobie, że jest policjantem i zaprasza Piotra na zwiedzanie komisariatu.
10. Turcja – druga walka międzynarodowa (zwycięstwo przez nokaut)
Piotr Świerczewski tym razem próbował swoich się we wrestlingu. Z powodzeniem! Przeciwnikiem Koreańczyk, z dość nietypową fryzurą, podpadającą trochę pod dredy. Generalnie jakiś taki włochaty. „Świr” wykorzystuje tę słabość przeciwnika – w czasie meczu podbiega, łapie go za uszy i włosy równocześnie, i podnosi nad ziemię. Rywal wyje z bólu, walka zostaje przerwana, podobnie jak mecz piłkarski, który przy okazji odbywał się na tym samym boisku.