Reklama

Znów będziemy mieli mistrza świata w boksie – 5 atutów Fonfary

Jan Ciosek

Autor:Jan Ciosek

01 czerwca 2017, 18:23 • 5 min czytania 7 komentarzy

Ta walka ma dać polskim kibicom boksu najwspanialszy z możliwych prezentów – tytuł zawodowego mistrza świata dla rodaka. W sobotnią noc Andrzej Fonfara znowu wejdzie do ringu z Adonisem Stevensonem. Stawką pojedynku w Montrealu będzie należący do reprezentanta Kanady pas wagi półciężkiej federacji WBC. Ten sam, który 12 lat temu zdobył Tomasz Adamek. I wiecie co? Polak ma co najmniej pięć atutów, które pozwalają myśleć, że ów tytuł wróci w nasze ręce.

Znów będziemy mieli mistrza świata w boksie – 5 atutów Fonfary

Fonfara już raz walczył ze Stevensonem o mistrzostwo świata. Trzy lata temu był skazywany na pożarcie i szybki nokaut, a jednak wytrzymał do ostatniego gongu. Mało tego – w dziewiątej rundzie posłał mistrza na deski! Był blisko sprawienia sensacji, choć ostatecznie przegrał na punkty. Teraz zapowiada, że zrobienie dobrego wrażenia go nie interesuje. Celem jest tylko i wyłącznie zwycięstwo.

Oto pięć atutów Fonfary, które mogą dać mu zwycięstwo.

Motywacja

Andrzej Fonfara dziś jest dojrzałym i doświadczonym pięściarzem. Ma 29 lat i 34 zawodowe walki za sobą. Cel od początku kariery w 2006 roku był taki sam: tytuł mistrza świata.

Reklama

Pamiętam, jak poleciałem z nim do USA na jego drugą zawodową walkę. Kilka dni przed galą spędziliśmy głównie w hotelu. Andrzej w ramach rozrywki grał na Play Station w „Fight Night”. Zawsze wybierał mistrza świata Erika Moralesa, którego nazwisko zmieniał na Andrew Forales.

Prawdziwy Morales od ładnych paru lat już nie boksuje. Z kolei jego naśladowca z Warszawy w sobotę stanie przed życiową szansą. Czeka na nią od trzech lat i nie ma wątpliwości, że jest gotowy.

Motywacja może być największą przewagą Polaka: Stevenson nie jest aż tak głodny zwycięstw, on już swoje wygrał.

Legia

Pretendent do tytułu mistrza świata od lat mieszka w USA, ale to od stóp do głów chłopak z Warszawy, wielki fan Legii. Na prawym bicepsie ma wytatuowaną „eLkę”, do której po dublecie „Wojskowych” w 2013 dołożył wieniec i koronę.

Co ma wspólnego ukochany klub z walką o mistrzostwo świata? Legia w niedzielę gra decydujący mecz z Lechią, jeśli wygra – obroni tytuł. Fonfara w sobotnią noc wyjdzie do ringu. Nie wiem, jak wam się wydaje, ale dla Andrzeja to właśnie byłby wymarzony dublet.

Reklama

fonfara legia

Nie ma lepszego scenariusza: Andrzej zdobywa pas i zaczynamy święto polskiego boksu. A kilkanaście godzin później Legia wygrywa i bawimy się do rana – typuje Albert Sosnowski, były mistrz Europy i pretendent do mistrzostwa świata wagi ciężkiej, a prywatnie także kibic Legii.

Jeszcze a propos mistrzów Polski – na trybunach Bell Center swojego przyjaciela będzie dopingował między innymi Artur Boruc, były bramkarz stołecznej ekipy.

Młodość

Polak ma 29 lat, to idealny wiek dla boksera. Dokładnie tyle samo miał Tomasz Adamek, kiedy w maju 2005 roku wygrał batalię z Paulem Briggsem i sięgnął po wymarzony pas. W tym samym wieku był także Krzysztof Głowacki, kiedy sprawił sensację i znokautował Marco Hucka, odbierając mu tytuł mistrza świata.

Z drugiej strony: dla „Główki” to był zagraniczny debiut, dla Adamka starcie z Briggsem było dziesiątym występem za granicą. Za to Fonfara od debiutu w Ostrołęce walczy tylko za oceanem. 32 walki stoczył w USA, raz boksował w Kanadzie – w pierwszej walce ze Stevensonem.

Mistrz świata z kolei we wrześniu skończy czterdziestkę, z pewnością nie jest już tak szybki i groźny, jak choćby w pierwszym starciu z Polakiem.

Wiek Stevensona może być kluczowy. 40 lat na karku musi przełożyć się na gorszą kondycję. Im dłużej ta walka będzie trwała, tym większe szanse będzie miał Andrzej. Powinien od początku narzucić ostre tempo i wywierać presję na Kanadyjczyka – podpowiada Albert Sosnowski.

Obaj jesteśmy o trzy lata starsi od pierwszej walki. W moim przypadku to atut, w jego – wręcz przeciwnie – dodaje Fonfara w rozmowie z TVP Sport. – On ma swoje lata, a ja jestem młodym, głodnym wilkiem. Bardzo chcę tego pasa, a jak się czegoś chce, jak się w to wierzy, to można dokonać wszystkiego.

Gotowość na zmiany

Stevenson od lat boksuje w niemal jednakowy sposób (choć nie da się zaprzeczyć, że skuteczny). Tymczasem Polak wciąż szuka swojego stylu.

Andrzej jest bardzo silny. W ostatniej walce z Chadem Dawsonem pokazał się ze świetnej strony i znokautował byłego mistrza w 10. rundzie – podkreśla Sosnowski. – Bardzo poprawił obronę, która była jego słabszą stroną. Teraz boksuje mądrze, przyjmuje dużo mniej ciosów. Wcześniej często boksował na zasadzie 10-11, czyli przyjąć 10 ciosów, ale zadać 11.

fonfara

Te zmiany to efekt pracy z nowym trenerem. Po sensacyjnej porażce z Joe Smithem Juniorem, Fonfara podziękował Samowi Colonnie, po czym przeniósł się z Chicago do San Francisco, gdzie związał się z Virgilem Hunterem. Efekty? W marcu znokautował Dawsona (tego, który 10 lat temu odebrał pas WBC Adamkowi), udowadniając, że jest gotowy. Skoro mowa o ostatnich pojedynkach – Stevenson nie walczył od prawie roku. – Liczę na to, że będzie trochę zardzewiały, muszę to wykorzystać – mówi wprost Fonfara.

Historia

Gdzie te piękne czasy, kiedy polski boks był naprawdę mocny? Jak w 1953 roku, gdy na mistrzostwach Europy nasi na 10 kategorii zgarnęli medale w 9 (w tym 5 złotych)? Albo 11 lat później, gdy z igrzysk w Tokio złoto przywieźli Kulej, Kasprzyk i Grudzień? Dobra, było, minęło, nie wróci, ostatni medal olimpijski dla Polski zdobył Wojciech Bartnik. Kiedy? Wtedy, gdy Andrzej Juskowiak został królem strzelców turnieju olimpijskiego, czyli w prehistorii!

Od tego czasu sukcesy osiągaliśmy tylko w boksie zawodowym. Od pierwszego polskiego tytułu mistrza świata minęło ponad 20 lat, czyli nowego czempiona mamy średnio co pięć lat. Tytuły zdobywali Dariusz Michalczewski, Tomasz Adamek, Krzysztof Włodarczyk i Krzysztof Głowacki. Najwyższy czas, by ktoś dołączył do elitarnego grona.

Tym bardziej, że pas, o który teraz idzie walka, przez pewien czas należał do Tomasza Adamka – pierwszego bezdyskusyjnie polskiego mistrza świata (Michalczewski tytuł zdobył pod niemiecką flagą, dopiero po latach zdecydował się na występ w biało-czerwonych barwach), a od porażki Głowackiego z Usykiem żaden Polak nie dzierży tytułu.

Polska nie ma mistrza świata, to dla mnie dodatkowa motywacja. Chcę wygrać dla siebie i dla kraju, udowodnić kibicom boksu na świecie, że Polacy to wojownicy z krwi i kości – deklaruje Fonfara.

I dodaje, że za nim doskonałe przygotowania, dzięki którym czuje się faworytem walki. Stevenson i bukmacherzy uważają inaczej i z pewnością mogliby napisać artykuł pod hasłem: „szesnaście powodów, dla których pas mistrza świata zostanie w Kanadzie„. W każdym razie – Polak na pewno będzie miał swoje szanse i zrobi wszystko, żeby je wykorzystać. Walka w sobotnią noc, transmisja w Polsacie Sport.

JAN CIOSEK

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...