12. miejsce w tabeli ligowej. Tuż nad Celtą Vigo i Las Palmas, tuż za Eibarem i Malagą. Trudno dziś mówić o Valencii jako o europejskiej potędze. Młodsi kibice nie mają prawa pamiętać, że ten właśnie zespół rok po roku na przełomie wieków potrafił wywalczyć sobie finał Ligi Mistrzów.
Dziś „Nietoperze” to już kompletnie inna półka. Personalnie – wiadomo. Minęło 16 lat, podczas których według naszej wiedzy nie odkryto serum piłkarskiej długowieczności, więc siłą rzeczy w szatni na Mestalla musiało dojść do kilku zmian warty. Ale i poziom dzisiejszej Valencii w porównaniu z tym, co ten klub prezentował mniej niż dwie dekady temu to coś, co z ekipą z 2001 wstyd w ogóle zestawiać.
Bo Valencia z 23 maja 2001 roku była w tamtym momencie naprawdę potężną paką. Mieszanka rutyny z młodością robiła swoje – z jednej strony fantastyczny Santiago Canizares, z drugiej wciąż mający całą karierę przed sobą 21-letni Pablo Aimar na pozycji mediapunta. Fakt, „Nietoperze” nie trafiły ani w ćwierćfinale, ani w półfinale na jakichś wirtuozów futbolu, ale nie można im odbierać zasług. W meczu z Bayernem, mimo że przegrały koniec końców w karnych, i tak były drużyną, która potrafiła wiele razy w ciągu 120 minut spotkania sprawować nad nim kontrolę. Problem w tym, że to nie oni mieli w bramce Oliego Kahna…
Nim jednak Kahn został bohaterem karnych w serii jedenastek, wszystko zapowiadało na to, że graczem meczu zostanie… jego vis a vis Canizares. Już w trakcie 90 minut mieliśmy bowiem okazję oglądać mini konkurs jedenastek. Tak jak jednak nie pomylili się Mendieta i Effenberg, tak strzał Mehmeta Scholla obronił nogami właśnie Hiszpan.
To jednak było za mało. W serii jedenastek Canizares sięgnął tylko jednego strzału, natomiast Kahn wybronił dwa. W tym ten Amadeo Carboniego, wybroniony w niezwykłym stylu. Zbity na poprzeczkę tak, że piłka jak zaczarowana nie potrafiła minąć linii bramkowej, a odbiła się tuż przed nią.
Valencia przegrywa drugi finał z rzędu (rok wcześniej pokonał ją Real) i swój ostatni w Champions League aż do dziś. A Bayern zostaje najlepszą drużyną piłkarskiej Europy. Nie mając jeszcze pojęcia, że na następny triumf będzie musiał poczekać aż dwanaście lat.