Ekstraklasa SA dzisiaj ogłosi zmiany w regulaminie rozgrywek. System, który zdążyli od nas skopiować m.in. Serbowie i Rumuni, Polakom już się znudził. ESA 37 odchodzi w zapomnienie, a właściwie zostaje przekształcona w najgłupszy możliwy sposób – pozostawiony zostaje podział na grupy mistrzowską i spadkową, jednocześnie jednak rezygnuje się z podziału punktów po 30. kolejce. Czyli innymi słowy – zostawia się wszystkie wady ESA 37 rezygnując ze wszystkich zalet ESA 37. Wielkie brawa.

Piłka nożna jest dyscypliną wyjątkową ze względu na nieprzewidywalność oraz emocje. Nie ma w sobie niemalże nic ze sprawiedliwości. Sprawiedliwa jest na przykład koszykówka – w starciu graczy znakomitych i słabych, ci pierwsi niemal zawsze będą górą. Może słabym uda się skubnąć kwartę, może uda się przez jakiś czas iść łeb w łeb – koniec końców jednak lepsi zwyciężą. Podobnie z siatkówką – jeśli nawet słabeusz jakimś cudem wygra dwa sety, mocarz będzie miał dziesiątki okazji, by stopniowo doganiać rywala. Piłka jest tak fantastyczna, właśnie dlatego, że dysproporcje można zasypać o wiele łatwiej.
Nawet najwięksi kozacy mogą ostrzeliwać przez 90 minut poprzeczki i słupki, a słabeusz wyprowadzi jedną zabójczą kontrę – i już puchar wznosi ktoś inny. Nie ma sportu piszącego bardziej nieprawdopodobne historie. Nie ma sportu, w którym tak łatwo Dawid może wytłuc Goliatowi zęby. Nie ma sportu, w którym tak duży nacisk byłby położony na emocje, a tak niewielki na sprawiedliwość.
A jednak, w polskiej debacie sportowej Wojownikom Przepotężnej Sprawiedliwości udało się przekonać środowisko, że emocje są przereklamowane. Że nie ma nic lepszego, niż mecz już utrzymanej dziewiątej drużyny ligowej z już utrzymaną dziesiątą drużyną ligową na pięć kolejek przed końcem. Że nie ma nic lepszego, niż mistrzostwo wręczane już w pierwszych dniach kwietnia. Że nie ma lepszej drogi do rozwoju, niż sprawiedliwość – nawet jeśli oznacza to cofnięcie się do czasów, gdy od 26. kolejki na stadionach najciekawszy był wybór sosu do kiełbasy.
Nie chcemy po raz kolejny wygłaszać tyrady dotyczącej zalet ESA 37 – tego, w jaki sposób szaleństwem stają się kolejki 28., 29. i 30., tego, jak piękne historie mogą napisać zespoły z piątego czy szóstego miejsca, tego, jak pasjonująca jest walka o utrzymanie, o które tak naprawdę do 32. kolejki drżeć musiało jeszcze nawet Zagłębie Lubin. To wszystko przecież widać gołym okiem, nie trzeba nawet otwierać tabeli, każdy pamięta, w jaki sposób spadło z ligi Podbeskidzie i w jaki sposób Lech zdobył mistrzostwo.
Zamiast tego zastanawiamy się – jaki sens ma utrzymywanie 37. kolejek, skoro bez podziału punktów rzekoma „niesprawiedliwość” może być jeszcze bardziej rażąca? Co jeśli w takim sezonie jak obecny, Bruk-Bet zamykający górną połowkę na koniec sezonu będzie miał najmniej punktów na koncie? Co w sytuacji, w której ósma, dziewiąta i dziesiąta drużyna stworzy „małą tabelę”, w wyniku której siedem kolejek później jedna z nich wywalczy puchary, pozostałe dwie spadną? Można mnożyć tego typu scenariusze, w których podział na grupy okaże się „rażąco niesprawiedliwy”. Zasadniczo mielibyśmy to w dupie, ale skoro na sztandar wzięto „walkę o sprawiedliwość” – wypadałoby faktycznie ją podjąć, a nie tworzyć potworka-parodię.
Naprawdę, nie widzimy zalet. Można było przecież – skoro już chcemy się cofnąć w rozwoju – przywrócić ESA 30. Nie ma problemu, wynudzimy się wcześniej niż w ESA 37, ale przynajmniej unikniemy sytuacji, w której ostatnie siedem kolejek będzie jak poprawiny na nieudanym weselu – bardzo przykrą, nudną i bezsensowną koniecznością. Można było zaszaleć i wprowadzić ESA 34 – skoro podział punktów taki niesprawiedliwy, to może chociaż cztery miejsca w strefie spadkowej ożywiłyby emocje. Można było kombinować z systemami greckim, belgijskim, może znanym z angielskiej Championship. Generalnie: można było zadbać o emocje.
Zamiast tego dostajemy „sprawiedliwość”. Ostatnią tak udaną zmianą było chyba podmienienie Prijovicia z Nikoliciem na Chukwu z Necidem.
Ale dobra, oddajemy głos wam. W poniższej ankiecie do wyboru: ESA 37 z podziałem, ESA 37 bez podziału, ESA 34 (18 drużyn bez kombinowania), ESA 30, inny system.
Fot.FotoPyK
[yop_poll id=”10″]
Jasne podział punktów gdzie przed ostatnią kolejką przed podziałem na grupy jedni grają o zero punktów czy tam jeden punkcik w wypadku wygranej a inni mogą nawet jak przegrają zyskać 2-3 punkty. To gdzie tu sprawiedliwość. A potem takie cuda że zespół który wypracował sobie przewagę przed podziałem w grupie spadkowej z 6 pkt przewagi nad ostatnią drużyna ma tylko 2 punkty. Najlepszym przykładem był spadek Podbeskidzia które bez podziału punktów zapewne by się utrzymało.
O to chodzi, że przewagi nie ma sobie sensu robić w imię „emocji”, byle promować miernotę.
Podbeskidzie by się utrzymało niemal na pewno – podział punktów sprawił, że skończyło o trzy punkty za beznadziejnym przez cały sezon Górnikiem Zabrze, nad którym bez podziału miałoby trzy punkty… przewagi.
To w ogóle dramat obecnego systemu, że zabrzanie utrzymaliby się przy 7 zwycięstwach (!) w 37 meczach – zabrakło im jednej bramki…
Ale gówno kogo obchodzą emocje.
To jest niesprawiedliwe, mi by nie przeszkadzało jakby jakiś zespół wygrał ligę z ponad 10pkt, a nie patologia gdzie komuś zabiera się to na co sam zapracował.
Gdyby teraz nie było podziału to tabela aktualnie wyglądałaby tak:
69 Legia
67 Jaga
65 Lech
64 Lechia
Czyli wychodzi na to że Lechia i Lech praktycznie nie miałyby szans na MP.
Zostałaby tylko Legia i Jaga, ale co tam wyjebane i bije się cała czwórka.
Emocje emocjami ale jak pisałem takie coś jest niesprawiedliwe.
Zabiera połowę punktów, ale w zamian daje terminarz, a pierwszym ośmiu drużynom utrzymanie i szansę na mistrzostwo, puchary, plus jednocześnie połowę punktów odbiera też rywalom. Jest o co walczyć.
Równie dobrze można się czepiać, że Liga Mistrzów zabiera punkty po fazie grupowej.
Czy Liga Mistrzów jest ligą? Nie, ma tylko mylącą nazwę. Faza grupowa to de facto kwalifikacje do właściwych rozgrywek, taka prawda.
To można uznać, że faza zasadnicza to kwalifikacje do fazy finałowej – i tak w gruncie rzeczy jest, nawet nazewnictwo tak wskazuje.
Mistrza można wyłaniać na różne sposoby. W USA w ogóle liga ma drugorzędne znaczenie i o wszystkim decyduje play-off, ale mistrz jest mistrzem.
Średnio mnie interesuje USA. Mamy system ligowy sprawdzony od ponad 100 lat i przez tyle lat nikt tego nie ruszał. U nas zmieniono go dla kasy, trzeba powiedzieć wprost. Reszta argumentów jest daleko w cieniu.
Aha, czyli tradycjonalista. Ja jestem za postępem, a kasa = wynik.
No to aż dziw, że nie dzielą ligi i punktów w Anglii, Niemczech, Hiszpanii, Francji, Włoszech, Rosji, Holandii, Portugalii… Tam to by dopiero była kasa i jeszcze lepsze wyniki!
Szkoda tylko, że te nasze kluby nic konkretnego z tą kasą nie robią.
Tam już jest kasa, nie ma potrzeby dodatkowo napędzać ligi. Liga rosyjska była mierna dopóki nie władowali w nią kasy oligarchowie. Gdyby u nas doszło do tego samego to też nie byłoby potrzeby uatrakcyjniania rozgrywek, ale skoro jest jak jest, to trzeba szukać innych rozwiązań.
Ale tej kasy w ESA-37 nie jest więcej, bo jest ciekawiej, tylko dlatego, że jest więcej spotkań. Czy oglądalność tych dodatkowych 7 „ciekawszych” kolejek w telewizji jest większa? Chyba nie.
Oczywiście, że jest. Nieraz o tym mówiono.
Z tym terminarzem to różnie bywa, bo on nie jest sztywny, tam co sezon są jakieś zmiany. W pierwszych dwoch wicelider miał dwa mecze z rzędu u siebie i po nich przeplatanka, w tym i poprzednim po dwóch domowych wskoczyly dwa wyjazdy.
A co wy tak z tą sprawiedliwością?
Przypomnę, że piłka nożna należy już do tych nielicznych, które jeszcze nie odeszły od ligowych punktów w decydującej fazie.
W większości profesjonalnych sportów obowiązuje system play-off, gdzie punkty decydują o rozstawieniu w fazie finałowej, a do mistrzostwa dochodzi się systemem pucharowym i nikogo już nie obchodzi kto ile zdobył punktów w sezonie zasadniczym. Odbierają WSZYSTKIE punkty tam zdobyte, nie tylko pół, a znaczenie ma tylko zdobyte miejsce i tylko w kontekście miejsca rozgrywania meczu (które i tak zdaniem np. Stanowskiego nie ma żadnego znaczenia, bo tak samo łatwo jest strzelić bramkę u siebie, jak i na wyjeździe).
Tak grają koszykówka, siatkówka czy hokej. Tak grają najbardziej sprofesjonalizowane NBA, NHL, NFL. Tak gra MLS. Tak grają nawet Liga Mistrzów i Liga Europejska. Tak rozgrywa się mistrzostwa świata i Europy. Kwestia atrakcyjności dla kibica i sponsora.
A czy jest sprawiedliwe, ze taki Janusz bierze pilota i zamiast meczu Piast-Termalika niapetriotycznie zmienia kanal gdzie patrzy na popisy Lewego albo inne Bercelony? Musimy to zrozumiec, ze z Realami, Arsenalami etc konkuruje polska liga!
Raczej w godzinach gier Termalici takie topowe zespoły nie rozgrywają swoich meczów
S37 jest sprawiedliwy dla wszystkich drużyn, bo wszystkie przed startem sezonu znają zasady i mają równe szanse, to racja. Nie jest natomiast do końca sprawiedliwy dla polskiej piłki jako takiej. Mistrzem powinna zostać drużyna, która przez cały sezon zdobędzie najwięcej pkt. W sezonie, drużynom zdarzają się gorsze momenty, obniżki formy, kontuzje najlepszych piłkarzy. Jeśli przypadną one akurat po podziale no to praktycznie pozamiatane.
Chociaż należy tez zastanowić się czy akurat w polskiej piłce ma to znaczenie, bo o wynikach i tak przeważnie decyduje chaos i przypadek. Zdaniem większości ekspertów, dziennikarzy Legia po awansie do LM miała niby odskoczyć reszcie drużyn na dwie długości. Jak na razie to nadal męczy bułę i walczy jak równy z równym z pozostałymi.
Gdzieś tam w internetach (chyba na ŁNP) widziałem konferencję o S37 i p. Boniek psioczył ogólnie na obecny system i ogólnie na Ekstraklasę, że słaba, że np. czeska nas wyprzedza, że tylko ładnie opakowana, że tylko wydmuszka, że PR. Zgoda Panie Prezesie. Ale należy się cieszyć że chociaż tyle, że pomimo jakości piłkarzy zarządzającym Ekstraklasą udało się choć „zapakować” ładnie – bez tego byłby dopiero dramat. A Pan psioczy na S37 jakby to od niego zależała jakość piłkarzy.
Treść usunięta
No dobra, dobra… Ale na wynik meczu akurat czynnik losowy ma wpływ. Nawet lepsza drużyna może obijać w jednym meczu słupki i poprzeczki, dłużej utrzymywać piłkę a do siatki i tak nic nie wpadnie. A kontuzje (zawodnik krzywo stanie , brutalny faul przeciwnika) i kartki eliminujące (pomyłka sędziego np.) tez po części mogą być losowe. No i oczywiście błędy sędziów czasem wpływają na wynik. Myślę, że Mistrz Polski to powinna być drużyna najrówniej grająca na przestrzeni całego sezonu a obecny system nie pomaga a by taka nim została.
Patrząc na wyniki tej ankiety to jakiego systemu by Boniek nie wybrał większość ludzi będzie niezadowolona 🙂 Ciężkie ma facet życie.
Zgadzam się z piłkarzykiem, dokładnie mój argument. Ekstraklasa to nie turniej główny, jak Mistrzostwa świata. To eliminacje. Piłką nożną i tak rządzi przypadek. System eliminacji musi ten przypadek minimalizować, nawet kosztem obniżenia emocji. Inaczej zawsze jest ryzyko, że będziemy mieli trzy Arki Gdynia w pucharach.
pilkarzyk – dokładnie, jak piszesz. Możesz prowadzić przez całe 30 kolejek, potem kilka kontuzji zawodników w rundzie finałowej i po sezonie.. Najgorsze jest jednak, że pierwsze 30 meczy jest o 1,50 punktu , przykład Podbeskidzia jest aż nadto widoczny. Mierny Górnik dołujący przez cały sezon do samego końca dzięki podziałowi punktów walczył o utrzymanie. W tym roku jest beznadziejny organizacyjnie Ruch, ale drugi spadkowicz to spadek mógłby przegrać w marynarza.
Treść usunięta
Tak dla zasady tylko dołączam się i uważam, że niesprawiedliwość w samej grze jest jak najbardziej jej częścią, ale takie skurwysyńskie okradanie klubów z punktów na rzecz emocji nie przystoi. Bo później się okazuje, że 7 meczów jest ważniejsze niż 30.
Jak policzyłeś że 7 meczów będzie ważniejsze niż 30? W fazie zasadniczej, uwzględniając podział punktów, masz 45 pkt do zdobycia. W fazie finałowej 21, czyli ponad dwa razy mniej. Poza tym jak skisisz w fazie zasadniczej, to tracisz szansę na mistrza i puchary, za to jak będziesz w pierwszej 8-ce, to z automatu wywalczasz również utrzymanie. 45 punktów z 66 możliwych i kwalifikacja do grupy mistrzowskiej, dająca dodatkowo z automatu utrzymanie to mała stawka? Można sobie obsrać te 30 meczów?
Treść usunięta
Tak, tylko sobie przypomnij pierwszy sezon reformy. Legia zaorała, wyprzedzając wicelidera o 10 punktów. A potem z 10 punktów wywalczonych przez 30 spotkań robi się 5. Dwa gorsze spotkania i po liderze. Jasne, Legia wtedy wytrzymała, Lech nie, i po 37 kolejce znowu było 10 punktów różnicy, ale przecież to nie zasługa systemu. I to jest olbrzymia wada podziału – praktycznie bez znaczenia przy małej różnicy punktowej, ale już mocno miesza przy dużej.
No i co z tego? Legia była najmocniejsza, więc robiła przewagę w obu fazach. System nie miał tu znaczenia.
A gdyby Lech ją dogonił, to trzeba byłoby to przełknąć – lepiej wytrzymali trudy sezonu, lepiej wytrzymali presję i zasłużenie wygrali.
Przyznam, że ja chyba nigdy nie zrozumiem, dlaczego forma, postawa i wyniki z 19% sezonu mają być więcej warte niż cała reszta sezonu. Dlaczego np. zwycięstwo nad Niecieczą w 26. kolejce, gdy „Słonie” walczą o grupę mistrzowską, ma być mniej warte niż takie samo zwycięstwo nad tą samą Niecieczą w 33. kolejce, gdy kompromituje się z meczu na mecz.
Po prostu nie rozumiem argumentów za prymatem końca sezonu nad całą resztą.
Jest tyle warte, ile warte są dla drużyny 3 punkty w danej fazie. Jak sam widzisz, nawet dzielone przy wejściu w fazę finałową punkty z fazy zasadniczej były wyraźnie więcej warte dla Niecieczy, niż punkty z samej fazy finałowej, które dzielone już nie będą. To najlepiej pokazuje, że to po prostu dwie różne fazy, każda rządząca się swoimi prawami i mówienie o meczach wartych 2x więcej jest bez sensu.
W jaki sposób były więcej warte? Z podziałem się utrzymali i bez podziału by się utrzymali.
Jak by ich nie zdobyli to w systemie dwufazowym jeszcze by się nie utrzymali. To jest właśnie waga punktów w fazie zasadniczej, a nie tylko to, co przechodzi do fazy finałowej.
Ale tu podział punktów nie zmienia niczego ani o jotę. Utrzymali się, bo zgromadzili X punktów w fazie zasadniczej. Co za różnica, ile im zostało przed fazą finałową?
Utrzymali się, bo zajęli określone miejsce. Punkty są jednym z czynników warunkujących miejsce, ale nie jedynym.
Może jeszcze raz spróbuję, bo chyba się mijamy nieco.
Nieciecza utrzymuje się, bo ma miejsce wśród 8 najlepszych po 30. kolejce. Co więc jej za różnica, czy zostanie jej 20 czy 39 punktów na starcie fazy finałowej, skoro grała wyłącznie o utrzymanie, a resztę puszcza wszystkim jak leci? Jak dla mnie na nich podział punktów lub jego brak nie ma żadnego wpływu.
A gdyby np. punkty zdobyte w dwóch ostatnich kolejkach mnożyć x3. A co tam, ze Wisła nagle będzie miała znów szanse na puchary albo nawet i mistrza. Przecież będzie sprawiedliwie. Drużyna, która dobrze przygotuje się do rundy finałowej to i w ostatnich dwóch kolejkach sezonu powinna być mocna i je wygrać. 😀
7 kolejek fazy pucharowej pozwala spotkać się każdy z każdym (a na jakim terenie, rozstrzyga faza zasadnicza). Podbicie jedynie ostatnich dwóch kolejek nie będzie sprawiedliwe wobec wszystkich uczestników fazy finałowej, kiedy przeciwników jest siedmiu.
To miała być ironia.
A ja wykazałem, że jest bez sensu. Żart też musi mieć sens.
Bez sensu to jest podział punktów.
Damiano_L
Cały spór tyczy się tego, czy powinniśmy postawić na show i fajerwerki (S37), czy też na system, który jak najlepiej pozwoli wyłonić najlepszą drużynę na przestrzeni sezonu. No co tu nie rozumiesz, przecież to proste, żadna wyższa matematyka? Na rezultat meczu wpływ ma również czynnik losowy, a ten najlepiej można wyeliminować wykonując jak największą ilość prób.
Każdy z powyższych systemów jest sprawiedliwy. Zasady są znane przed sezonem i takie same dla każdego.
Mi podoba się ESA 37 – emocje do samego końca. ESA 34 spowoduje że od połowy marca duża część drużyn będzie grała jak Pogoń w rundzie finałowej.
Kilka kolejek przed końcem zostaną 2-3 drużyny walczące o mistrza i tyle samo walczących o utrzymanie.
Systemy ESA34 i ESA30 są fajne tam, gdzie albo są duże pieniądze za miejsca w lidze (dużo większe różnice za miejsca niż u nas), albo walczy się o puchary.
Średnio mnie przekonuje ta „połowa marca”. Czy np. w II lidze w tym sezonie od połowy marca „duża część drużyn” ma wszystko gdzieś? Na dwie kolejki przed końcem 9 drużyn walczy o utrzymanie. O I lidze nie mówię, bo to w tym sezonie osobliwość na skalę świata.
OK. Jedziemy. Trzy sezony przed podziałem na grupy. Za Piłką Nożną. Kolejki z okresu -połowa lutego – początek kwietnia,
Sezon 10-11, kolejka 23. Wyjątkowo płasko było.
Walka trzech drużyn o utrzymanie, Po 23 kolejce mają stratę do czwartej od końca 6 pkt. W 30 kolejce trzecia od końca Cracovia ma 8 pkt starty do 4 od końca drużyny. Prawie bez zmian.
Działo się na górze. Wisła poza konkurencją. Drużyna z poz.2 spadła na 4, z poz.3 na 8(wow!). Największy awans na górze – Legia – z 7 na 3.
CZYLI: Pięć drużyn z miejsc 9-13 laskę położyło na wszystko na 7(!) kolejek przed końcem.
Sezon 11-12. Kolejka 24.
Spokój na pozycjach 7-11 – pięć drużyn. 8 pkt przewagi nad strefą spadkową. 8 pkt. do miejsca trzeciego. Do końca ligi 6 kolejek.
CZYLI: Pozycje na koniec.Zaskoczenie 7->7, 8->12, 9->8, 10->10, 11->11. To się działo….
Sezon 12-13. Kolejka 23.
Drugi Lech nad trzecim Śląskiem ma 11pkt. przewagi. Kończy z 14pkt. Ostatni Bełchatów ma 9 pkt. straty do 3 od końca drużyny (spadł, choć mu niewiele zabrakło). Spadła też Polonia – karnie relegowana.
CZYLI: O co grały drużyny z miejsc 3-13? O jedno miejsce w pucharach. I tak zdobył je 3-ci po 23 kolejkach Śląsk.
CND.
Treść usunięta
Najlepsze, że o tych „wielkich emocjach” piszą ci, co i tak oglądają Premier League, La Liga, Bundesligę, a nie Ekstraklasę, która zawsze dla nich będzie ekstraklapą.
Bo gdyby oglądali polską ligę to by wiedzieli, że te mecze „o stawkę” są właśnie najnudniejsze , a takie mecze jak Wisła-Pogoń świetnie się ogląda. A to, że od marca jakaś drużyna nie będzie grała ani o spadek, ani o mistrzostwo to tym lepiej, spokojnie będzie mogła budować drużynę na przyszły sezon.
To akurat bzdura. Jak Wisła grała z Zagłębiem o 8 miejsce (rok temu) to na stadionie było 20k ludzi. Był to najlepszy wyniki frekwencyjny. Więc ESA37 się sprawdza.
Jakoś w obecnej fazie finałowej frekwencja w obu grupach jest niższa niż rok temu. To nie ma większego wpływu.
Nie zrozumiałeś. W sezonie 2015/1016 chyba najwyższa frekwencja była w 30 kolejce. Bo było o co się bić. I jak już porównywać to z 30 kolejką przed ESA37.
I teraz też jest się o co bić – i o podium, i o utrzymanie. A tłumów nie widać.
Widać. W tym roku mamy rekord :).
Nie, w fazie finałowej jest mniej niż rok temu. Rekord jest wyłącznie dzięki fazie zasadniczej.
No fakt. Na Lecha z Lechią tylko 20 tys. ludzi na 40-tysięcznik przyszło. Żenada. Tylko Legia jest w stanie za każdym razem zapełnić stadion(y). Pisałem o rekordzie, a nie rekordzie w fazie zasadniczej. Załączam. Zdjęcie z Ekstraklasa.org.
CND.
Ale jaki sens ma porównywanie 16-zespołowej ligi z dwoma spadającymi do 18-zespołowej z trzema lub czterema spadającymi? To jest w ogóle inna matematyka. Udowadniać próbować można do woli, ale na przykładach ekstraklasy z lat 90. albo I czy II ligi teraz.
Kiedy na początku kwietnia albo na siedem kolejek przed końcem wszystko w Ekstraklasie było jasne? Populizm czystej wody, aż się trudno śmiać.
na siedem nie kojarzę, ale na pięć kolejek przed końcem już tak… i działo się to 19 kwietnia
Przy trzech lub czterech spadających i co najmniej trzech miejscach w pucharach obsadzanych z ligi? Aż jestem ciekawy, kiedy się takie cudo trafiło.
Dokładnie manipulacje niczym w wyborczej. Niech sobie redaktorzy zobaczą tabelę po 29 kolejce zamiast bzdury wypisywać.
A czemu sie tu dziwic, jak Satanowski i s-ka konczyli szkoly za lapowki, matematyka be.
Powiem ci wiedzej, w takiej Bundeslidze to we wrześniu wszystko jasne, ale i tak do głowy nikomu nie przychodzi, żeby w maju obdzierać Bayern z połowy punktów, „żeby było ciekawie”
Niech Bayernowi obcinają po, strzelam, 28. kolejce połowę przewagi nad kolejnym w tabeli. Najlepiej, żeby było to w regulaminie, bo wtedy będzie można powiedzieć, że to przecież sprawiedliwe, bo wszyscy wiedzieli przed sezonem, że Bayern straci połowę przewagi!
Debilne porównanie. Nikt nie mówi, że ESA37 jest sprawiedliwe, bo wszyscy znają zasady, tylko dlatego, że zasady są równe dla wszystkich. Odejmowanie punktów wyłącznie Bayernowi nie jest równe wobec wszystkich, bo krzywdzi Bayern, a pomaga całej reszcie.
Akurat wielu tak mówi, i to na wszystkich możliwych forach. „Sprawiedliwe, bo wszyscy o tym wiedzieli”. Nie żartuj, że takich głosów nie widzisz, bo jest ich sporo.
I właśnie z tego powodu obecnie oglądam 5 meczy Bundesligi na sezon ,a jeszcze 2 lata temu 1 w kolejce ,bo od września wiem ,kto będzie mistrzem taka nudna jest ta liga.5 tytułów z rzędu Bayernu spowoduje kolejny odwrót kibiców od tej ligi.
Dominacja Bayernu w lidze 16-zespołowej, 20-zespołowej, z systemem ESA-37 czy jeszcze jakimś innym byłaby mniejsza? Trudno znaleźć za tym argumenty. Czy zresztą walka toczy się wyłącznie o tytuł? Nie wszyscy mierzą w mistrzostwo, nie wszyscy w podium, nie wszyscy w puchary. Gdyby tak było, to po co komu 18, 16, 14 czy nawet 12 drużyn w jednej lidze?
Każdy ma swoje argumenty.tym niemniej wyrównanie i jak najszersza czołówka sprzyja oglądalności ,a przecież to jest gra dla kibiców.W swoim kraju to wygląda inaczej ,ale kibice ze świata oglądają praktycznie tylko czołówkę ligi ,więc ta reszta jest tylko dodatkiem smutne ale takie są fakty ,poniżej 10 miejsca dla postronnego kibica zespoły są nazbyt słabym poziomie ,żeby chcieli je oglądać.
Hej weszlo czy macie wiedzę na temat jakiegokolwiek badania rynku odnośnie zmian w ESA?
Ja osobiście nie słyszałem aby ktokolwiek pytał odbiorców czy chcą zmian w produkcie za który płacą.
Ale będzie można młodych wprowadzać.. A tak na serio to bez podziału punktów to nie ma sensu. Przecież chodzi o kibiców i o emocje, a dla młodych są rozgrywki juniorów. Zobaczymy jaka będzie frekwencja w dodatkowych 7 kolejkach w przyszłym sezonie. Kaczmarek powiedział, ze jak ktoś chce emocji to niech idzie do kina i właśnie takie jest podejście środowiska piłkarskiego.
a jaka jest teraz frekwencja w fazie finałowej? Frekwencje na każdym meczu znacznie mniejsza niż w rundzie finałowej.
Ale produkt w tv lepiej sie sprzedaje a to glowny skladnik przychodowy wiekszosci klubow w esa
Ale jaka różnica byłaby gdyby już teraz nie było podziału? I tak pierwsza czwórka grałaby o puchary, a druga czwórka ogrywała juniorów tak jak mamy to przy podziale. W grupie spadkowej o utrzymanie i tak grałyby Łęczna, Ruch i Arka. Miałyby 36, 36, 35 punktów.
Ba, paradoksalnie trudniej utrzymać niż teraz miałaby się jeszcze… Cracovia, która wygrała dotąd aż osiem spotkań!
No tak, Cracovia miałaby 39 punktów więc byłaby w zasięgu jednego meczu drużyn walczących o utrzymanie, a teraz ma 4 punkty więcej i może być spokojna, chociaż cały sezon począwszy od kompromitacji z Tetovem są beznadziejni.
Najwięcej zwolenników ma 18 drużyn ,co wyrażnie pokazuje ,że poziom sportowy nie jest dla nich istotny.Esa 37 z podziałem daje emocje ,bez podziału to po co to w ogóle rozgrywać a korupcji niesamowicie sprzyja,zapewne może o to chodzi ,żeby wałki kręcić .Moje preferencje- na1 miejscu.10 drużyn 4 rundy 2 miejsce Po sezonie zasadniczym play offy pierwszej i 2 ósemki o mistrza i utrzymanie 3 ,miejsce 12 drużyn po sezonie zasadniczym podział na grupy 4 ,obecny daje emocje i jest logiczny ,bo najważniejsze w futbolu klubowym puchary tez sie rozstrzygają na wiosnę
Ale jaką masz różnice w poziomie sportowym piątej drużyny ESA i np. Zagłębia Sosnowiec czy Sandencji? Co ci zmieni 10 drużyn? Widziałeś mecz Lech-Lechia? W czym on był lepszy od meczu wczorajszego Zagłębie-Stal Mielec? Był gorszy nawet. Co za pierniczenie o poziomie sportowym, który w ESA i I lidze jest praktycznie taki sam.
Otóż to. Tak samo bawią mnie lamenty, że jaka to tragedia, że Arka będzie w pucharach i jako zespół z I ligi dostanie wpiernicz. Ale przecież eurowpiernicz dostają też co roku dwie lub trzy drużyny z czołówki Ekstraklasy, więc co to za różnica?
Nie ma przepaści między jakością Ekstraklasy i czołówki I ligi. Chyba nie jest przypadkiem, że w XXI wieku spadło bezpośrednio bodaj tylko trzech beniaminków na kilkudziesięciu.
Prawie identycznie gówniany był Jagiellonia -Legia ,więc tak i argument jest żaden .Od kilku lat ja widzę 6 drużyn na względnym poziomie ekstraklasowym ,więc dokoptowujemy 4 byle jakie ,żeby system działał i wszyscy grali o coś i będzie znacznie mniej bardzo słabych piłkarzy w tej lidze,bo ci lepsi z reszty będą szukać angażu w wyższej klasie.
„dokoptowujemy 4 byle jakie”
widać, że ta dyskusja nie ma sensu…
Wiesz kto zdobył puchar Polski? 15. w lidze Arka, choć równie dobrze mogły być to Wigry Suwałki. A wiesz dlaczego? Bo w Polsce jest około 30 drużyn na miej więcej takim samym poziomie (słabym), więc jak zmniejszenie ligi w tak ogromnym państwie z kilkunastoma nowoczesnymi stadionami miałoby podnieść poziom?
PP zdobyła Arka ,ale tak czy tak ich poziom sportowy jest znacznie niższy od Wisły i Korony 5-6 drużyny w kraju, w obecnie trwającej rundzie mistrzowskiej lepszych od Lecha ,który obecnie gówno gra a niestety może jednak zagrać w pucharach – czyli play offy najbardziej sprzyjające pucharom ,ale skoro mamy co najwyżej 6 względnych to po kiego czorta AŻ 10 SŁABYCH?to dopiero jest rzeżbienie w gównie.
play-offy to niech mają w pucharach a od ligi to się odpierdol i jeszcze ta karłowata liga z 4 runda mi xD
Co za kretyn to pisał? Przecież nie moga zmienić esy37 na tym etapie bo uchwalili ją
do końca przyszłego sezonu. Jedyną możliwą zmianą było cofnięcie podziału. Dywagacje o tym co można było innego zrobić są idiotyczne.
A kto się domaga zmiany tu i teraz?
a potem zdzwienie, ze nc+ malo kaski daje
zdziwienie to dopiero będzie… NC+ straciło niemal wszystkie ligi (jak nie od najbliższego to od kolejnego sezonu) na rzecz polsatu albo eleven i została im tylko liga polska. Jakoś nie do końca jestem przekonany, że przy takim obrocie spraw będą w stanie dalej płacić takie kokosy klubom, bo zakładam, że jednak część abonentów przejdzie do konkurencji w poszukiwaniu emocji piłkarskich.
Racja. Samą ligą polską długo nie pociągną, choćby nie wiem, jak pięknie ją opakowywali. Mnie się już nie chce oglądać tych samych „ekspertów” (poza panem Sławkiem), ani słuchać pierdolenia o „wielkiej czwórce” (wczoraj widzieliśmy „wielkie mecze” „wielkiej czwórki”…)
Swoją drogą: może ktoś z Weszło zainteresowałby się sprawą praw do transmisji meczów różnych lig i innych wydarzeń sportowych? Ostatnio dużo się dzieje w tym temacie.
Wiem, że to niestety mało realne, a wręcz nierealne, ale mi się marzy ESA10, każdy z każdym po 4 razy, bez żadnych podziałów punktow i tabeli. Nie dość, że byłaby sama elita, to 1 liga również by na tym zyskala, z resztą każda kolejna też. Spada ostatnia + przedostatnia w barażach, ewentualnie spadają dwie, bez baraży i tyle. Dostać się do ekstraklasy byłoby naprawdę dużym sukcesem i coroczna walka o ten awnas toczyłaby się między kilkoma dużymi markami, co z pewnością zainteresowałoby którąś telewizję, żeby pokazywać co kolejkę po kilka meczów. Moim zdaniem same plusy, ale zdaje sobie sprawę, że kibice drużyn z aktualnej grupy spadkowej mnie skryrykuja, kibice obecnych pierwszoligowców z pewnością tez, jednak mi – jako kibicowi piłki noznej – marzy się właśnie taki system.
I będziesz miał ligę ogórkowa jak w Szkocji. Mieszkam tam, oglądam mecze i ekstraklasa to przy tym La Liga. Nie mówiąc już o tym że Szkocja ma prawie 6 milionów mieszkańców a Polska 40. Najgłupsza rzecz jaką można zrobić.
Otóż niekoniecznie. W naszych warunkach by się to sprawdziło. Pomyśl, prawdopodobnie żaden mecz (ewentualnie pojedyncze mecze w ostatnich kolejkach) nie byłby o „pietruszkę”. W czubie walka o mistrza, dalej o puchary, o spokojną końcówkę sezonu i na dole walka o byt. Żadnego dzielenia punktów, więc nikt nie mógłby się czuć poszkodowany, czy okradziony. 10 najmocniejszych ekip w Polsce gra tylko między sobą, w lidze gdzie nie ma miejsca na zadyszkę, czy słabszy sezon, bo o spadek nie byłoby trudno. Graliby najlepsi, a w 1 lidze przynajmniej 6-8 bardzo mocnych marek jak na warunki zaplecza. Awansowaliby najlepsi w danym sezonie, a nie kopanie się po czołach i wyścig żółwi. Pewnie, też na koniec mógłby być tłok, ale jednak tłok między Śląskiem Wrocław, Piastem czy inną Cracovią, a nie między Olimpią Grudziądz i Chojniczanką (z całym szacunkiem dla tych klubów). Nie byłoby miejsca na przypadek. A Szkocja? To nie wina systemu rozgrywek, że poziom tamtejszej ligi jest żenujący. To zupełnie inna bajka. Raczej zły przykład. Gdybyśmy przenieśli sytuację po 30 kolejce na ten system okazałoby się, że na finiszu nadal 4 drużyny będą walczyły o mistrza i puchary, a cała reszta o utrzymanie. Każdy mecz o coś. Atrakcyjność i poziom zdecydowanie by wzrosły.
Ja bym jeszcze podzielił bramki w meczu w 80 minucie na pół! Wtedy to by były emocje! z wyniku 2-1 robi się nagle 1-1!
Treść usunięta
Wprowadziłbym jeszcze taryfikator kar punktowych za „zbyt wysoką” liczbę zmian w ciągu rundy zasadniczej. Jeśli drużyna X wykonała 90 zmian, a zespół Y tylko 75, to niech ten drugi ma jakieś pocieszenie punktowe, skoro był w stanie grać mniejszą liczbą zawodników. A co!
Przecież byłoby to sprawiedliwe, bo każdy przed meczem wiedziałby jakie są zasady 🙂
I dla wszystkich byłyby równe!
w tym bezsensie odnalazłem mały sens – ujemne punkty za zwalnianie trenera, o ile oczywiście nie są to powody rodzinne, choroba itd.
Szkoda, że mogę Ci dać tylko jeden plusik… Pozdrawiam!
Moim zdaniem podział punktów powinien zostać.
Powinni tylko zmienić kto z kim gra u siebie a z kim na wyjeździe.
Musi być tak, że dana drużyna ma u siebie mecz z drużynami będącymi bezpośrednio po sobie po 30 kol., a wyjeżdżać do drużyn które były wyżej. Dla przykładu drużyna z pierwszego miejsca ma u siebie drużyny z 2,3,4,5 a jedzie do 6,7,8. Drużyna z miejsca 2 ma u siebie 3,4,5,6 a jedzie do 7,8,1 i tak dalej.
Wg tego Wisła nie powinna grać w Kielcach, Lechia w Krakowie a np. Jagiellonia w Gdańsku.
Po to się walczy przez 30 kolejek, żeby potem grać u siebie z najlepszymi, a każdy kto chciałby gonić lepszego musiałby pokonać go na wyjeździe.
Średnio to rozumiem. Czyli według Twojego klucza 8. drużyna po rundzie zasadniczej miałaby układ: 8–1, 8–2, 8–3, 4–8, 5–8, 6–8, 7–8? Mają grać z wszystkimi bezpośrednimi rywalami na wyjeździe?
Treść usunięta
Przecież tak właśnie napisałem. 😉
Ilość meczy Dom-Wyjazd powinna być tak jak teraz. 4*Dom dla drużyn z górnej połówki ósemki i 3*Dom dla tych z dolnej. Wszystko oczywiście z zapętleniem, czyli drużyna z miejsca 8 jedzie do 4,5,6,7 a u siebie ma 1,2,3.
W ten sposób warto walczyć o jak najwyższą pozycję przed podziałem, a po drugie drużyny, które o nic nie walczą mogłyby podnosić frekwencję przez to, że goszczą pretendentów do mistrza.
Już w tej chwili jest podobnie, tylko nie wiadomo czemu drużyna {4 jedzie do 5, 2 do 6, 3 do 7: kolejna 32},{ 1 do 4, 5 do 8 : kolejka 34}.
Jeszcze o ile wyjazd do drużyn z pozycji o 4 niżej można zrozumieć, to niech mi ktoś wytłumaczy dlaczego Lechia grała w Krakowie?
Moim zdaniem, drużyna z 1 gra wszystkie mecze u siebie, z 2 – wszystkie u siebie oprócz meczu z 1, z 3. wszystkie u siebie oprócz 1 i 2 itd. Jeżeli gospodarz z jakiegoś powodu nie jest w stanie zorganizować siedmiu (czy ilu) meczy u siebie, może zrezygnować i mecz jest grany u przeciwnika. Dla mnie niesprawiedliwe jest, że drużyna z 8 miejsca gra bodaj z 2 u siebie, niby czemu?
Chcesz karać 8 drużynę wszystkimi spotkaniami rozgrywanymi na wyjeździe? Wtedy zaczną się kalkulację czy nie lepiej zająć miejsce 9 i mieć wszystkie spotkania z grupy spadkowej u siebie. Przełoży się to na wpływy z biletów. Oczywiście będzie istniało ryzyko spadku. Jeżeli jednak zostanie na miejscu 9, może się okazać, że klub wyszedł na tym lepiej finansowo [bilety+tv] aniżeli ten, który zajął miejsce 7 czy 6, o 8 nie wspominając. Rzeczywiście, bardzo sprawiedliwe by to wówczas było.
Jak tak wam się nie podoba sprawiedliwość tylko marzą się wam emocje to można po 30 meczach wogóle kasować punkty, a nawet dodawać punkty słabszym drużynom. Np. 8 drużyna dostaje 8 punktów a pierwsza 1 punkt. Wtedy dopiero będą emocje.
Odbieranie punktów wywalczonych wcześniej w sportowej rywalizacji to skończony idiotyzm. Teraz możliwa jest patologiczna sytuacja, że najlepszy zespół na przestrzeni CAŁEGO sezonu nie zostanie mistrzem. Ekstra emocje!
a ja tam wole zeby reprezentowaly nas druzyny, ktore najlepiej sobie poradza w meczach z pierwsza 8, skoro dobrze radza sobie z teoretycznie najlepszymi druzynami w naszej lidze to jest szansa, ze w pucharach nie odstawia wiochy, a przynajmniej wieksza niz jakas druzyna wyspecjalizowana w obijaniu ligowych slabeuszy z miejsc 9-16 😉
Ja mam inną propozycję. Rozgrywamy dwie rundy, jak do tej pory. Na koniec losujemy kolejkę ligi i ustalamy, że to tabela z tej kolejki będzie końcową. Albo dzielimy liczbę wszystkich goli, jakie padły w sezonie przez 37, reszta z dzielenia plus jeden daje nam tę kolejkę. To dopiero emocje!
Treść usunięta
I bardzo dobrze! Podział punktów budził emocje, bo zabierał przewagę wypracowaną w sportowej rywalizacji podczas obu rund. Super emocje, nie ma co. Kara dla klubów za dobrą grę przez cały sezon a nagroda dla looserów, którzy cały sezonon dawali ciała, ale hej, teraz wciąż macie szanse i będą emocje. CH, że sztuczne.
Chyba wyłaniamy mistrza całego sezonu a nie mistrza rundy finałowej? Bo tak to teraz wygląda.
Nie ma to jak zrobić ankietę z paletą opcji pod artykułem w którym jest się zdecydowanie za jedną z nich…
Brak podziału punktów jest sensowny, bo całe sztaby ludzi pracują na te punkty. I nie chodzi o to żeby zabijać emocje, tylko nagradzać odpowiednio wykonaną pracę. W obecnym systemie człapiąca Legia spokojnie wyprzedza chociażby Jagiellonię, która moim zdaniem o wiele bardziej zasłużyła na tytuł. Oczywiście można dywagować, że Legia ma większe szanse na grę w Europie itp. ale prawda jest taka, że sobie na to nie zapracowali. Człapanko, zero walki, na luziku.
Akurat Legia bez podziału punktów miałaby teraz dokładnie taką samą przewagę nad Jagiellonią, a zamiast dwóch przewagi nad Lechem i Lechią miałaby odpowiednio cztery i pięć pkt zapasu, więc to strzał kulą w płot.
No to tym bardziej pokazuje jak bezsensu jest podział punktów. I tak 4 drużyy walczyły by do końca o majstra i te same o spadek, a przynajmniej przez 9 miesięcy nie było by granie pół-towarzyskie o 1,5 punkta.
Podzial na 2 równe grupy jest do dupy, zawsze się trafi taki Ruch z zeszłego czy Pogoń z wcześniejszych sezonów. Drużyny, których sens gry się skończył po 30 kolejce.
Można by było podzielić 16 drużyn na 3 podgrupy, 4 w grupie mistrzowskiej, 4 w grupie spadkowej i 8 w środkowej. Z założeniem, że drużyny ze środka dostaną kasę za sezon tylko jeśli w rundzie finałowej zgromadzą określoną liczbę punktów.
Czyli drużyny z grupy spadkowej mają też zostać bez pieniędzy? Jakiś żart?
Przy okazji napiszę o systemie, jaki wprowadzają za rok Czesi. Absolutnie go nie popieram, bo tu dopiero zaczyna się komplikowanie rzeczy prostych, ale myślę, że warto.
Liga czeska jak nasza ma 16 drużyn i co roku spadają dwie ostatnie. Grają sobie dotąd 30 kolejek. Chcą mieć więcej spotkań, ale tyle samo drużyn. Jednocześnie nie spodobał im się nasz system, więc od sezonu 2018/2019 wprowadzają coś nigdzie dotąd niestosowanego:
FAZA ZASADNICZA
każdy z każdym po dwa razy – 30 kolejek
FAZA FINAŁOWA – podział na trzy grupy: mistrzowska (6), środkowa (4) i spadkowa (6), w grupie mistrzowskiej i spadkowej drużyny zachowują cały swój dorobek
1) GRUPA MISTRZOWSKA
każdy z każdym po jednym razie – 5 kolejek (drużyny 1–3 grają po trzy razy u siebie)
2) GRUPA ŚRODKOWA O LIGĘ EUROPY
trudno mówić o grupie – turniej barażowy, dwumecze 7–10 i 8–9, później zwycięzcy między sobą w kolejnym dwumeczu, a jego zwycięzca gra kolejny dwumecz o Ligę Europy z 4. lub 5. drużyną
3) GRUPA SPADKOWA
każdy z każdym po jednym razie – 5 kolejek (drużyny 11–13 grają po trzy razy u siebie), spada bezpośrednio tylko ostatnia, 14. i 15. walczą w dwumeczach barażowych z 2. i 3. zespołem II ligi.
O tyle słabe, że poszczególne drużyny mają różną liczbę spotkań w sezonie, a 7. zespół ligi może grać w Lidze Europy, choćby w całym sezonie był o dwie klasy słabszy od 5. drużyny.
Podział pkt jest/był największym spierdoleniem w tej lidze.
To w ogóle nie ma sensu bo ta drużyna która wyprowadzi sobie ileś tam pkt przewagi nagle traci połowę z nich bo….. tak i nie pierdolcie że ,,liga będzie ciekawa” itp.
Rok temu poza Piastem, Legia miała do każdego z gr. mistrzowskiej ponad 10pkt przewagi.Po podzieleniu już tylko kilka.
Zajebista logika.
Gdyby teraz nie było podziału to Legia miała by 4 pkt nad Lechem, 5 nad Lechią, a Jaga byłaby nadal 2pkt za Legią.
Trochę inaczej, byłoby tak: Legia 69, Jagiellonia 67, Lech 65, Lechia 64.
Jestem całkowicie za podziałem na dwie grupy bez podziału punktów. Nie dla Esa34
Szczerze mówiąc, nie mam pojęcia, jakim cudem autor tego tekstu uznał, że nasz system ligi skopiowali w Rumunii. Można łatwo wskazać cały szereg różnic:
– mają 14 drużyn, a nie 16,
– spadają dwie, ale trzecia od końca gra jeszcze baraże o utrzymanie,
– dzielą ligę na dwie nierówne grupy – 6 w mistrzowskiej i 8 w spadkowej,
– w obu grupach gra się pod dwa razy z każdym rywalem,
– w obu grupach zeruje się liczbę zwycięstw, remisów, porażek i bramek z rundy zasadniczej,
– w obu grupach są różne zasady ustalania kolejności: w mistrzowskiej decyduje najpierw bilans bezpośredni, w spadkowej w ogóle nie jest brany pod uwagę (decyduje bilans ogólny, później liczba zwycięstw),
– przy równej liczbie punktów w fazie finałowej nie ma żadnego znaczenia liczba punktów po rundzie zasadniczej,
– grupa spadkowa kończy grę o trzy tygodnie później niż mistrzowska (!).
Po prostu kopia naszej Ekstraklasy jako żywo.
Zresztą tego „m.in. Serbowie i Rumuni” też nie rozumiem. Tylko w Serbii mają podobny system w Europie. Chyba że gdzieś poza Europą, ale tam nie zaglądałem w poszukiwaniu ESA-37.
No rzeczywiście wielce niesprawiedliwe jest, że najsłabsze drużyny w przekroju całego sezonu będą spadać z ligi i nie będzie miejsca na opieprzanie się, a rzeczywiście najlepsze będą grać w pucharach i wygrywać mistrzostwo. Rzeczywiście całkowicie bezsensu jest granie każdego meczu po 3 punkty, a nie jak do tej pory 30 za 1,5 i 7 za 3.
A żeby grupę spadkową rozkręcić to zawsze można dorzucić, że 14 miejsce będzie grało baraże o utrzymanie.
A co do walki o utrzymanie bez ujemnych punktów i rozkradania połowy puli to teraz Ruch miałby 36, Arka 35, Łęczna 36. Na dwie kolejki przed końcem te trzy drużyny już grają tylko o utrzymanie, a właściwie to Arka z Łęczną. Rzeczywiście wiele by to w emocjach zmieniło.
No i bardzo, kurwa, dobrze. Mogliby już oszczędzić tego podziału po 30 kolejkach ale jest tak jak być powinno. Jeśli napierdalasz cały sezon a nie wychodzą ci ostatnie 4 kolejki nie jesteś już w kompletnej dupie – poza pucharami, bez mistrzostwa. Porównanie z 'obijaniem poprzeczek’ w meczach jest już żenująco nietrafione. Jak nie trafiasz do tej bramki, to na tę bramkę nie zasłużyłeś. Jeśli zdobyłeś pieprzone 3 punkty to zdobyłeś pieprzone 3 punkty, nie jakieś gówno warte półtora. Wreszcie, powoli, wraca normalność.
Treść usunięta
„Piłka nożna jest dyscypliną wyjątkową ze względu na nieprzewidywalność oraz emocje. Nie ma w sobie niemalże nic ze sprawiedliwości. Sprawiedliwa jest na przykład koszykówka (…) Podobnie z siatkówką (…) Piłka jest tak fantastyczna, właśnie dlatego, że dysproporcje można zasypać o wiele łatwiej.”
Zacząłbym od tego, że życie jest generalnie niesprawiedliwe; a z tego wyjdzie ze wszystkie powyższe dyscypliny są niesprawiedliwe.
Albo to jest szydera (której nie czaje), albo wybitne engelowskie pierdololo
Pisałem już wielokrotnie, że najlepszą opcją, godzącą obie strony, jest ESA 37 bez podziału punktów ale w rundzie dodatkowej za zwycięstwo jest 5 pkt. a za remis 2 pkt., czyli jest to runda bonusowa. Nie ma niesprawiedliwego podziału i są emocje do końca. Jaki problem, żeby to wprowadzić?
Jak dla mnie, te „emocje” są bez sensu, bo krzywdzą niektóre drużyny, a takim Termalikom i Pogoni, także Wiśle i Koronie, pozwalają grać o pietruszkę, co stwarza okazję do korupcji.
Jeżeli system dwóch rund ma zostać, proponuję warianty
– runda finałowa rozgrywana systemem pucharowym, pary ćwierćfinał: A: 1-8, B: 2-7, C: 3-6, D: 4-5; półfinały A-C, B-D (tak gra Liga Mistrzów). Nie liczą się gole na wyjeździe, nie ma dogrywek, w przypadku remisu awansuje drużyna zajmująca wyższe miejsce po sezonie zasadniczym. Mistrz do Ligi Mistrzów, finalista do Ligi Europy, trzecia drużyna do Ligi Europy wyznaczona na podstawie najwyższego miejsca po sezonie zasadniczym
– zwycięzca rundy zasadniczej (tj. lider tabeli po 30. kolejce) z miejsca awansuje do Ligi Europy, tak jak zdobywca Pucharu Polski. Zwiększy to rangę meczy w rundzie zasadniczej
– ewentualnie, grupa drużyn, które zajęły X pierwszych miejsc po rundzie zasadniczej, rozgrywa jakiś turniej o miejsce w Lidze Europy
– liczba drużyn w fazie mistrzowskiej nie musi być stała. Grają w niej tylko te drużyny, które tracą do lidera nie więcej niż X punktów (np. 5), albo np. które tracą do trzeciej drużyny co najwyżej tyle punktów, ile traci trzecia drużyna do lidera. Dokładne liczby, miejsca itd. do ustalenia. Eliminuje to z gry drużyny nie mające szans na mistrzostwo, a mające powody, żeby olewać fazę finałową. Pozostałe drużyny grają o pozostanie w lidze
– zmuszeniem drużyn do grania w sezonie pietruszkowym mogą być nagrody finansowe lub niematerialne (typu rozstawienie w Pucharze Polski, jakieś prezenty lub inwestycje PZPN-u w drużynę juniorów itp.)
esa 37 z podziałem to patologia promująca słabszych.Jak można się emocjonować tak idiotycznie skonstruowaną ligą i grać cały zasadniczy sezon za 1,5 pkt.?
W tym sezonie ciekawie w czołówce tabeli było już bez podziału punktów a czy wszystkich grzeje kto obok Ruchu zleci z ligi?To aż takie emocjonujące?
Nieprawda. Durny frazes powtarzany bez żadnego zastanowienia. ESA37 nie promuje drużyn słabszych, tylko drużyny silniejsze na koniec sezonu. Jak ktoś jest słabszy, to gówno mu da podział, bo po podziale dalej będzie słabszy. Korzysta ten, kto słabo zaczął, ale na koniec sezonu prezentuje się lepiej od rywali – czy to dzięki przepracowanemu sezonowi, czy dzięki zimowym wzmocnieniom czy też dzięki lepszej kondycji.
Korzysta na przykład Legia, która wybitnie nie trafiła z Hasim jako trenerem, ale dokonała dobrej zmiany i już nie ciągnie się za nimi balast meczów z albańskim czarodziejem na pokładzie. Korzysta Lech, który zamienił Urbana na Bjelicę. Korzysta – paradoksalnie – Jaga, która wzmocniła się zimą świetnym Sheridanem (natomiast ma pecha, że Vassiljev jest po kontuzji bez formy, ale pech to pech). Kto robi postępy, kto ma silniejsze organizmy – korzysta. Komu mięknie rura na ostatniej prostej, ten traci. A słabszy zawsze będzie słabszy.
przypominam, że Legia „doszła” Jagiellonie jeszcze przed podziałem na 2 ptk. A na samym podziale straciła najwięcej bo ma teraz 2 pkt przewagi nad Lechem i Lechią a powinna mieć 4 i 5.
przypominam, że Legia „doszła” Jagiellonie jeszcze przed podziałem na 2 pkt. A na samym podziale straciła najwięcej bo ma teraz 2 pkt przewagi nad Lechem i Lechią a powinna mieć 4 i 5.
Zgadza się, niemniej jednak liga ma wyłonić najlepszego z przekroju całego sezonu, a nie najlepszego w danej chwili. Ten, kto dobrze zaczął, ale źle kończy, powinien mieć takie same szanse jak ten, kto najpierw olewał, a potem się wziął w garść. Nie mówię, czy to dobrze czy źle, ale taka jest intencja ligi.
Intencja ligi jest taka, jak organizator ligi sobie zakłada. Nie jest wyryta na żadnej skalnej tablicy otrzymanej przez Mojżesza od samego Boga.
Ja myślę tak – „normalny” system ligowy w piłce nożnej wymyślono prawie 130 lat temu i jakoś tyle lat przetrwał próbę czasu we wszystkich liczących się krajach. Po co zawracać rzekę kijem, skoro to jeden z najlepszych wynalazków w historii sportu?
I masz właśnie przykład Górnika Zabrze z zeszłego roku, który będąc na dnie tabeli przez wszystkie miesiące oprócz lipca (!) mógł się utrzymać. Wystarczyło im strzelić jedną bramkę więcej w ostatnim meczu w Niecieczy, choć wygrał wcześniej rzucającą na kolana liczbę sześciu spotkań.
Nawet w tej nieszczęsnej fazie finałowej Górnik wygrał tylko dwa razy (!), a prawie się utrzymał. To nie jest promowanie miernoty, jeśli drużyna kopiąca się po czole przez 90% sezonu jest o jedną bramkę od utrzymania się po 37 meczach?
Jeżeli ta „miernota” była w stanie dogonić inne drużyny, to znaczy, że wcale mierniejsza od nich nie była. A jeżeli po 30 kolejkach grali lepiej od rywali, to nie widzę problemu w tym, żeby się utrzymali, bo jest szansa, że w nadchodzącym sezonie wciąż będą lepsi.
Tyle że… nie była w stanie. To znaczy była w stanie, ale tylko dlatego, że najmniej straciła przez regulamin. Tak jakby zrobić stopklatkę w biegu na 100 m i przesunąć ostatniego o kilka metrów w przód, po czym ruszamy dalej…
A co się dzieje na Igrzyskach Olimpijskich? Czy Usain Bolt dostawał bonusowe metry w finale za przewagę z poprzednich biegów? Nie, wszyscy finaliści biegli od nowa. Nikt nie uważa tego za niesprawiedliwość, a można mówić, że czwarty zawodnik z półfinału „stracił najmniej”.
No właśnie, a u nas biegną od zera po 30. kolejce? Ano nie.
Czyli jest mniej sprawiedliwości czy więcej? 🙂
Ale co to w ogóle porównywać? Ekstraklasa to jest jeden bieg, sprinty na imprezach mistrzowskich to kilka biegów, po których zawsze część odpada.
Ominąłeś zgrabnie przykład Górnika. Był najsłabszy w sezonie, tyle. Co mnie interesuje, że cokolwiek odrabiał (cokolwiek to adekwatne słowo), skoro mógł gonić tylko dzięki wyciągniętej ręce? Skoro ma decydować forma z końca sezonu, to niech wyzerują punkty po 36. kolejce, wylosują 8 par i będzie bezlitosna weryfikacja, kto wytrzymał najlepiej kondycyjnie – mistrzostwo zdobędzie ten, kto wygrał najwyżej. W razie kilku tych samych wyników coś się wymyśli.
Górnik spadł, tak? To o czym rozmawiamy?
Ekstraklasa to jest taki bieg, jak organizatorzy zdecydują. Zdecydowali, że będą dwa biegi, a w drugim wynik pierwszego będzie miał określony wpływ na wynik drugiego. Forma z końcówki nie ma decydować, tylko ma mieć większy wpływ. Jak ktoś jest w grupie spadkowej, to choćby w 7 ostatnich kolejkach miał formę Realu Madryt to i tak nie zostanie mistrzem, ale będąc w grupie mistrzowskiej ma szansę.
Zresztą nazwy grup dużo mówią. Skoro spadkowa to wypadałoby, żeby każdy miał szansę spaść. Skoro mistrzowska, to wypadałoby, żeby każdy miał szansę zostać mistrzem. Najpierw walka o dostanie się do odpowiedniej grupy, a potem walka o miejsce w tej grupie, z odpowiednimi bonusami za wyższą pozycję w fazie zasadniczej. Taki był zamysł i formuła go spełniała.
Był jedną bramkę od utrzymania, a i tak byłby najgorszy w sezonie bez podziału punktów.
„Ekstraklasa to jest taki bieg, jak organizatorzy zdecydują” – wiesz, mogą zdecydować też, że 3 punkty w fazie finałowej dostaje zespół z większą liczbą rzutów rożnych, a w fazie zasadniczej z mniejszą liczbą spalonych. Tylko po co, skoro świetnie sprawdza się genialny w swojej prostocie system „każdy z każdym po tyle samo i o tyle samo od pierwszego do ostatniego meczu”?
„Skoro spadkowa to wypadałoby, żeby każdy miał szansę spaść. Skoro mistrzowska, to wypadałoby, żeby każdy miał szansę zostać mistrzem” – to już fantazja. Podział na grupy jest po to, żeby grać więcej meczów. Jeśli zamiarem istnienia grupy mistrzowskiej byłoby akurat to, żeby każdy z niej miał szansę walczyć o tytuł, to tę samą dokładnie szansę miał w kolejkach 1–30…
A nazwy to akurat „grupa A” i „grupa B”. Korponazwy stworzone chyba dla zmylenia sponsorów, bo głupie jak but (choć jeszcze lepsza jest chyba „grupa silniejsza” i „grupa słabsza”, taki żarcik decydentów w naszym hokeju). To już tak na uboczu, bo akurat tu wiadomo, o co chodzi.
Po czym wnioskujesz, że świetnie się sprawdza? Po braku naszej drużyny w Lidze Mistrzów przez 20 lat?
A co to ma do rzeczy? W latach 90. były dwa awanse do LM dzięki lidze 18-zespołowej?
Nie wiem, może jakoś inaczej – klasyczny system ligowy dominuje w piłce nożnej od pokoleń. Czy jest jakikolwiek kraj na świecie, w którym stwierdzono przekonująco wpływ systemu na wyniki w pucharach?
Polska jest takim krajem, ale skoro się nie zgadzasz, to powiedz, co twoim zdaniem ma „do rzeczy” przy decydowaniu czy system się sprawdza, czy nie, jeśli nie siła ligi potwierdzana w międzynarodowych rozgrywkach.
To, że system jest wykorzystywany od lat, to żaden argument. Feudalizm przetrwał tysiąclecia, ale trwanie przy nim byłoby debilizmem.
Polska jest takim krajem? A to dlaczego?
Feudalizm przepadł, bo przestał być konkurencyjny. U nas nie widzę na razie żadnego postępu i rozwoju spowodowanego graniem o 7 meczów więcej i robieniu tzw. emocji przez ułatwianie opieprzania się przez 2/3 czy nawet 3/4 sezonu.
To jak nie chce ci się analizować wyników naszych drużyn w pucharach w ostatnich trzech latach, to nie dyskutuj. Ślepy zobaczy poprawę, szczególnie u zdobywców tytułów.
Hola, hola, nie tak prędko. Tak, jestem ślepy. Gdzie jest poprawa? To że Legia weszła do Ligi Mistrzów? Zdarzyło się, a i farta miała nieziemskiego w losowaniu. Ale trendu żadnego nie widzę ani trochę. Biedni Czesi śmieją się z nas co rok, taka prawda.
A co tam, niech będzie:
2009/2010: bez LM, na froncie w LE – Lech i Legia odpadły na drugim przeciwniku, Polonia na trzecim;
2010/2011: bez LM, ale przynajmniej Lech w fazie grupowej LE, pozostałe w LE – Jagiellonia odpadła od razu, Wisła na drugim przeciwniku, Ruch na trzecim;
2011/2012: bez LM, ale przynajmniej Wisła w fazie grupowej LE, pozostałe w LE – Jagiellonia odpadła od razu, Śląsk na trzecim przeciwniku, Legia weszła do grupy;
2012/2013: bez LM, na froncie LE – Śląsk odpadł od razu, Ruch na drugim przeciwniku, Lech na trzecim, Legia też do grupy nie przeszła;
2013/2014: bez LM, ale przynajmniej Legia w fazie grupowej LE, pozostałe w LE – Piast odpadł od razu, Lech na drugim przeciwniku, Śląsk na trzecim;
2014/2015: bez LM, ale przynajmniej Legia w fazie grupowej LE, pozostałe w LE – Zawisza odpadł od razu, Lech na drugim przeciwniku, Ruch na trzecim;
2015/2016: bez LM, ale przynajmniej Lech w fazie grupowej LE, pozostałe w LE – Jagiellonia i Śląsk odpadły na drugim przeciwniku, Legia w fazie grupowej;
2016/2017: Legia w LM, na froncie LE – Cracovia i Piast odpadły od razu, Zagłębie na trzecim przeciwniku.
Jeśli widzisz tu jakiś istotny postęp, to gratuluję.
Błędnie liczysz sezon 2013/14 jako „po zmianie”, bo pucharowicze w tamtym sezonie byli wyłonieni starą formułą. Już na pierwszym kroku twoja „analiza” do kibla.
Następnie bardzo zręcznie zakamuflowałeś, że w sezonie 15/16 mieliśmy DWIE drużyny w fazie grupowej LE. W sezonach 14/15 i 16/17 Legia grała dodatkowo w 1/16 Ligi Europejskiej, o czym W OGÓLE nie wspomniałeś. Wynika to jednak z wspomnianej ślepoty, a raczej lenistwa i robienia pod sklecony na szybko schemat, bo w sezonach przed reformą też nie chciało ci się zajrzeć dalej niż faza grupowa. I ty nazywasz to robione na kolanie zestawienie „analizą”?
I przede wszystkim jest pewna zasada – mistrz formuły ESA37 zachodzi PRZYNAJMNIEJ do fazy grupowej LE, a przy tym dwa razy był w 1/16 tych rozgrywek, a raz w fazie grupowej Ligi Mistrzów, z której przeszedł do wspomnianej 1/16 z 3 miejsca. ESA37 po prostu nie wyłania słabego mistrza.
A, przepraszam, faktycznie jeden sezon za dużo policzyłem. Ale tym bardziej trudno wysnuwać poważne wnioski i szukać trendów z ledwie trzech sezonów. Mistrz może silny, może nie, ale reszta tak jak była przeciętna, tak jest.
Pod kątem pucharów jedyny plus, jaki widzę w obecnym systemie, jest taki, że skończyło się biadolenie o tym, że wszystkie nasze drużyny są „poza rytmem meczowym”, skoro Ekstraklasa zaczyna się tak wcześnie. Oczywiście widać przy okazji, że to była wygodna wymówka, trudna to jakiegokolwiek uzasadnienia.
To skoro promuje drużyny silniejsze to tym bardziej byłoby tu coś nie tak 🙂
Dla mnie jednak spłaszczanie tabeli i utrzymywanie słabszych dłużej przy życiu jest głupie i niesprawiedliwe.
Każdy obecnie stara się jakoś dopasować do obecnych rozgrywek i taka przywoływana Legia startująca np w esa 30 lub 37 bez podziału zapewne zwolniła by Hasiego wcześniej a np za Berga nie bawiła się rotacjami na początku sezonu głupio niekiedy tracąc punkty.
Leserzy z dołu tabeli wiedzą ,że mogą się jeszcze poopierdalać bo sezon długi a na ratunek przyjdzie im jeszcze podział punktów i to pozwoli im się jeszcze się uratować.
Opiedala się też koniec konców polowa lub wieksza część drużyn w grupie mistrzowskiej która od momentu podziału w zasadzie myśli tylko o wakacjach,
Chory przepis wnoszący sztucznie tworzone emocje.
Zauważ, że w Polsce drużyny grające w pucharach mają problem z punktowaniem dopóki w tych pucharach grają. Przesuwanie akcentu na koniec sezonu to jest wspieranie tych najmocniejszych drużyn (bo słabsze nie grają w pucharach).
I dokładnie o to chodzi .Pucharowicze mogą położyć akcent na pucharach ,bo i tak mają czas nadrobić straty ,a reszta drużyn mnie chuj obchodzi,bo kibicuję polskiemu futbolowi więc istotne są dla mnie 4 drużyny grające w Europie . A na wiosnę nadrabiają straty jak Legia ,która wiele zrobiła dla polskiego futbolu w tym sezonie
Treść usunięta
Faktem jest, przy aż 37 kolejkach niż przy 34 też łatwiej nadrabiać, bo po prostu jest więcej okazji. Tylko co w tym złego, że jakaś drużyna czy dwie odjadą reszcie na wiele kolejek przed końcem? Skoro są takie dobre, to tak jest i już! Przecież i tak nie mamy Celticu z 30 pkt przewagi i ponad 100 bramkami na koncie…
W ogóle słuchając niektórych zwolenników podziału punktów mam wrażenie, jakbyśmy mieli rok w rok rywalizację Realu i Barcelony w czubie, którym zwykle nikt nie jest w stanie zagrozić na serio, a na dnie dwie drużyny zupełnie odstające od reszty, które też nie mają jak dogonić reszty. No to trzeba zmniejszyć różnice o połowę, bo inaczej sezon rozstrzygnięty w kwietniu. A my tu mamy przecież rok w rok zupełną sieczkę, wyniki z totolotka, mnóstwo wtop „pewniaków” itp. itd. Po co to jeszcze „upiększać” dzieleniem punktów?
Zdefiniuj „logiczność”, bo szastasz tym słowem jako argumentem, a nie ma ono tutaj zastosowania. Zasady z definicji są arbitralne.
Treść usunięta
Logika jest wtedy, kiedy w danym systemie takie samo zdarzenie ma taką samą wartość, czyli przekładając to na futbol, wtedy kiedy w systemie ligowym każde zwycięstwo oznaczą taką samą liczbę zdobytych punktów. Brak logiki jest wtedy, gdy za jeden mecz zdobywa się 2 razy więcej punktów niż za inny mecz.
Przecież dostają 3 punkty – w fazie zasadniczej. Mówienie o meczach za 1,5 punktu jest skrótem myślowym, a nie rzeczywistym przebiegiem wypadków. W rzeczywistości faza zasadnicza i faza finałowa to dwie oddzielne fazy i nie można w ogóle zestawiać punktów z jednej fazy z punktami z drugiej i wskazywać „hej, nielogiczne”.
Punkty z kwalifikacji do mundialu też nie przechodzą na turniej główny, a z grupy turnieju głównego nie przechodzą na fazę pucharową. Faza się kończy, wpływa na początkowy układ sił w kolejnej fazie, a następnie przechodzi w zapomnienie. Tak to działa.
I choćby dlatego znaczna część z nas jest przeciwna takim hybrydom.
Choćby dlatego czyli dlaczego?
Dlatego że to jest jakieś pomieszanie „normalnej” ligi, sztucznego wyrównywania szans, trochę jakiegoś „final eight”, gdzie ogromna część sezonu niewiele znaczy.
Kwestia 1 – pomieszanie nie jest niczym złym. Rozgrywki w systemie mieszanym z powodzeniem funkcjonują w wielu krajach, w wielu dyscyplinach. Nie ma żadnego powodu do stawiania ich poniżej systemu ligowego.
Kwestia 2 – niewiele znaczy tylko w wyobrażeniu przeciwników ESA37. Już to rozpisywałem wielokrotnie – faza zasadnicza odpowiada za ponad 2/3 możliwego dorobku punktowego a dodatkowo decyduje o tym, kto się utrzymuje i ma szansę powalczyć o tytuł i awans do pucharów, a kto będzie jedynie bronił się przed spadkiem. To mało? To bardzo dużo!
I dokładnie tak samo nie ma żadnego powodu do stawiania ich powyżej systemu ligowego.
To w czym jest problem z ESA37 skoro się zgadzamy, że to system równie funkcjonalny jak normalna liga?
Nie zgadzamy się w tym, że dla Ciebie jest ważniejsza forma w końcówce sezonu, a dla mnie przekrój całego.
Nie jest ważniejsza „dla mnie”, to nie jest moja osobista preferencja. To jedynie logiczna korzyść, która pozwala wyłonić lepszą drużynę w perspektywie pucharów w kolejnym sezonie. W warunkach próżni można mówić, że tradycyjna liga wyłania drużynę najlepszą na przestrzeni całego sezonu i to jest korzystne, bo mistrz ma być całego sezonu, a nie końcówki. W warunkach polskiej piłki, próbującej gonić zachód, system ESA37 jest korzystniejszy, bo chociaż stawia akcent na konkretną część sezonu, to pomaga osiągać lepsze wyniki w Europie i zarabiać więcej pieniędzy, w efekcie wspierając rozwój całego rodzimego futbolu.
To nie jest uniwersalnie lepsze rozwiązanie, nawet w mojej opinii, ale dla naszej piłki jest skrojone na miarę i jego efekty już da się obserwować. Wycofywanie się z niego ledwie po trzech latach i to takich, które wskazują raczej na pozytywny trend, to głupota.
„Pozwala wyłonić lepszą drużynę w perspektywie pucharów w kolejnym sezonie” – przecież to jest czysto subiektywne, nie da się tego w żaden empiryczny sposób udowodnić.
To po prostu ma sens – im później jest położony akcent, tym bardziej wynik ligi przekłada się na kolejny sezon. Jeśli akcentu nie ma, to o wyniku rozgrywek decyduje średnia dyspozycja na przestrzeni całego roku. Jeśli akcent jest, to dyspozycja bliżej końca sezonu jest ważniejsza, niż ta z początku, a przecież forma z końca sezonu bardziej odzwierciedla siłę zespołu w kolejnym sezonie, niż dyspozycja rok wcześniej.
W sporcie niczego nie da się empirycznie udowodnić „na przyszłość”. Napastnik może strzelić 1000 bramek, a potem żadnej do końca życia, ale skoro już strzelił te 1000 bramek i widzisz, że ma zdrowie, warunki, umiejętności i odpowiednie nawyki, to możesz zakładać, że będzie strzelał dalej.
O, i ten argument rozumiem. Co prawda te nasze drużyny nieraz bardzo zmieniają składy w okienkach letnich, ale przerwa letnia jest u nas tak krótka, że faktycznie może być łatwiej utrzymać lepszą dyspozycję z końca poprzedniego sezonu.
Serio? A weźmy na ten przykład Legię. Po zdobyciu Mistrza w poprzednim sezonie utrzymała formę pod wodza albańskiego czarodzieja? Żaden to argument. Liga to liga. Powinna ją wygrać drużyna najrówniejsza na przestrzeni całego sezonu.
Używacie w tym artykule dwóch argumentów. Sprawiedliwość i emocje. Oczywiście sprawiedliwość jest ważna, ten system sprawiedliwy nie był, ale kluczowe są emocje. Emocje przez CAŁY sezon.
Ta zmiana spowoduje że każdy mecz sezonu będzie tak samo ważny. I ten w maju i ten we wrześniu. I to jest argument który dla mnie jest kluczowy jako przeciwnika dzielenia punktów. Mnie nie interesują emocje w samej końcówce, ja chce mieć emocje cały sezon. Chcę mieć świadomość że piłkarze wychodzą na boisko walczyć o 3 pkt, a nie o 1,5.
Oczywiście jak w każdej sytuacji można dać argumenty przeciwko zniesienia dzielenia punktów. Ale skoro można -to po co wymyślać takie kompletnie z dupy? Mistrzostwo na początku kwietnia? Co za absurd. Za nami 35 kolejek, dwie do końca, weźmy tabelę bez dzielenia. Legia 69, Jagiellonia 67, Lech 65, Lechia 63. Nie wiadomo kto mistrzem, nie wiadomo kto zagra w pucharach. A grupa spadkowa?To samo. Piast , Śląsk po 40, Cracovia 39, Łęczna 36, Arka 35 Ruch 32. Dalej nic nie wiadomo. 5 drużyn może jeszcze spaść. Mało tego-te minimalne różnice które są teraz w grupie mistrzowskiej doprowadziły do tego że wczoraj na szczycie mieliśmy 2 razy nudne 0-0-bo każda drużyna bardziej bała się przegrać niż chciała wygrać.Bez dzielenia remisy nie byłyby dla wszystkich takie korzystne, ktoś musiałby grac o 3 pkt.
Nie znoszę sportów gdzie o wynikach całego sezonu decyduje forma w końcówce. Kibice Anwilu Włocławek byli dumni ze swojej drużyny która wygrała fazę zasadniczą. I co z tego? 2 tygodnie wystarczyły aby zniweczyć wielomiesięczne trudy i znaleźć się niżej niż Czarni Słupsk którzy ukończyli sezon na 8 miejscu. Tyle miesięcy gry psu na budę-zdecydowała forma w maju.To co grali w od września do kwietnia nie miało znaczenia.
Do tego jeszcze jeszcze absurdalny terminarz. Skoro najważniejsze jest te 7 meczów to dlaczego rozgrywać je w takim natężeniu? Nie można było z 2,3 razy zagrać wcześniej w tygodniu aby te 7 najważniejszych meczów za pełne 3 pkt zagrać co tydzień? 3 mecze w ciągu tygodnia, Kompletny maraton na wycieńczenie. Dochodzi do tego że jeden z kluczowych meczów Lechia-Jagiellonia był grany w środę o 18. To natężenie meczów powoduje że nie do końca liczą się umiejętności piłkarskie a szeroka kadra i brak kontuzji. Nie każdy to wytrzymuje, a jeżeli jeszcze zespołowi dochodzi mecz w finale PP z dogrywką to już jest kiepsko co pokazują drużyny Lecha i Arki które po finale grają bardzo bezpłciowo, ewidentnie nie wytrzymują fizycznie.
Ja jestem zwolennikiem 18 zespołowej ligi, natomiast skoro trzeba jeszcze ten sezon zagrać w wersji 37 kolejek to zdecydowanie dobra jest rezygnacja z dzielenia punktów. Dzięki temu emocje będą już od 1 kolejki, każdy punkt będzie miał znaczenie. Nie będzie świadomości że o wszystkim i tak zadecyduje Puchar maja gdzie będzie się grało o pełna pulę. Znowu mecze w rundzie jesiennej nabiorą tego samego ciężaru gatunkowego co te na wiosnę. Być może-choć niekoniecznie końcówka nie będzie taka zacięta jak teraz-ale za to zyska początek i środek sezonu.
Na powiększenie ligi w 2019 roku… też się po prawdzie nie zanosi. PZPN nic nie robi w tym kierunku (a przynajmniej czai się zupełnie), Ekstraklasa jest przeciw. Trzeba zmienić statut PZPN, a do tego też nikt się nie kwapi (Boniek kiedyś próbował, przegrał i nie próbuje jakoś dalej).
Ja obawiam się jeszcze jednego. Tego, że przy powiększaniu Ekstraklasy… nikt nie spadnie bezpośrednio, co jest po prostu demoralizacją do kwadratu. A tak było już dwa razy – w 1973 i w 1991. Najlepsze wyjście to chyba spadek 16. drużyny Ekstraklasy i awans 3 najlepszych z I ligi, dodatkowo baraż między 15. z E-klapy i 4. z I ligi. Ewentualnie awans 4 z I ligi. Każdy inny scenariusz będzie dla mnie skandalem.
Emocje bez podziału punktów będą gwarantowane w przypadku wyrównania poziomu drużyn. U nas odbywa się to na zasadzie „równania w dół” – przykładem jest ten sezon I ligi. Wszyscy grają tak chujowo, że nagle Sandecja, która wygrywa kilka meczów z rzędu, ma już klepnięty awans.
W ekstraklasie też nie raz widzieliśmy wyścig żółwi o mistrzostwo (Wisła Maaskanta, Śląsk Lenczyka), więc wydaje mi się, że podział punktów nie ma najmniejszego znaczenia. Jeśli Legia nie zacznie grać na poziomie Bayernu i kosić wszystkich pięcioma, sześcioma bramkami, to emocje będą niezależnie od podziału.
A co to za emocje ten podział generuje? Mecze są bardziej emocjonujące? Lepsze? Nie. Ciekawiej w czasie ostatniej kolejki przegląda się telegazetę i patrzy jak zmienia się tabela. Mecze o stawkę wcale nie są ciekawsze od meczów o nic. Walczący o życie Ruch Chorzów jakoś nie kreuje wielkich widowisk, mecze Jagi w grupie mistrzowskiej z Legią i Lechią też raczej nie należały do najprzyjemniejszych w oglądaniu. Jakby wybrać 5 najciekawszych spotkań po 30 kolejce to okazałoby się pewnie, że 4 były kompletnie o nic. Zresztą powiedzmy sobie szczerze mniej więcej co kolejkę mówimy o 2-3 meczach, że powinny rywalizować o miano najgorszego meczu sezonu, niezależnie od tego czy grają o coś czy nie. Błędem jest to, że w ogóle jest to 37 kolejek i zmuszamy widza do oglądania dodatkowych 7 meczów, Niecieczy, Pogoni, Piasta, Ruchu czy innego Górnika Łęczna(i wielu, wielu innych). Nie wspominając już o tym, że niektóre drużyny odpuszczają przed 20 kolejką po 5-7 spotkań i sumarycznie jest tak jakby o nic grali od 23 kolejki,
Jak dla mnie trzeba być idiotą, ażeby promować pomysł podziału punktów w naszej lub jakiejkolwiek innej lidze w Europie czy na Świecie. Jeżeli mało wam emocji w tradycyjnej formie rozgrywkowej, to może wymyślicie jeszcze inne rozwiązania jak rozpoczęcie meczu przez słabszą drużyną ze stanem 1-0 dla niej właśnie? Głupie pomysły zawsze można pomnożyć, a ludzie związani z weszlo są w tym doskonali.
Treść usunięta
Albo ESA37 z podziałem, albo zmiana rozgrywek na 12 zespołów i 4 rundy. Każdy inny system dla Polskiej piłki klubowej gdzie nadal rządzi patologia i sprzedajność jest chory.
Głosowałem za inny. 14 drużyn i podział punktów.
Na 99% wole obecny system z podzialem punktow. Jedno male ale (1%), w Szkocji tez podzielili lige na dwie grupy, mieli dwie druzyny w lidze mistrzow, teraz maja Celtic i eurowpierdol co roku.
A moim zdaniem idea sportu jako takiego i przedewszystkim sportowej rywalizacji powinna miec oparcie wlasnie w sprawiedliwosci. Emocje oczywiscie sa baaardzo wazne ale nie moga byc czerpane z niesprawiedliwego systemu. Jeszcze niedawno czytalem na tej stronie jak tragicznym pomyslem bylo rzucanie moneta a niestety podzial meczow w dlugim sezonie ligowym i stawianie jednych dwa razy wyzej niz innych jest krokiem w tym kierunku. Przywolaliscie koszykowke i siatkowke jako przyklady sportow gdzie zawsze lepszy wygrywa. Dlaczego w takim razie nie wprowadzili tam systemu z ESA37? dlaczego np w w ostatniej kwarcie punkty nie licza sie podwojnie? ostatnia kwarta moze i bylaby ciekawsza ale czy w 3 wczesniejszych gracze nie oszczedzaliby sil na sama koncowke? I w ekstraklasie mamy do czynienia wlasnie z taka analogia. Na szczescie koncza z ta patologia.
Już teraz po podziale grup nie chce się oglądać meczów drużyn z miejsc 7/8 i 9/10. Właściwie można by puścić je już na wakacje. Gdy zostaną przy swoich punktach po fazie zasadniczej można być pewnym, że będą je oglądać tylko ich kibice. Jak mniemam nie wszyscy z nich posiadają nc+. Czyżby stacji nie zależało na atrakcyjności rozgrywek. Jeżeli w imię sprawiedliwości płaczący prezesi nie chcą podziału punktów, to żeby utrzymać atrakcyjność tej ligi (celowo nie piszę „ekstraklasy) pozostaje zmniejszyć ją maksymalnie do 12 drużyn.
Weszlo, tak zapytam. CZY BEZ PODZIAŁU ZNALIBYŚMY WŁAŚNIE MISTRZA? A MOŻE ZNALIBYŚMY GO W KWIETNIU JAK MÓWILIŚCIE? CHYBA JEDNAK NIE, WIĘC WASZE ARGUMENTY O KANT DUPY ROZBIĆ. BEZ PODZIAŁU JEST SPRAWIEDLIWIE, A NIKT NIE ZABRONIŁBY WYGRAĆ WIŚLE WSZYSTKICH SPOTKAŃ I MIELIBY BEZ PODZIAŁU PUCHARY. A JAKBY WYGRALI WSZYSTKO OBECNIE Z PODZIAŁEM TO MOGLIBY MIEĆ MISTRZA, 43 PKT. SPRAWIEDLIWIE BY BYŁO, CO NIE?
nie krzycz tak
Treść usunięta
Bardzo trafnie to ująłeś :D!
Nigdy nie przypadła mi do gustu ESA37, natomiast ESA 37 bez podziału to jest już w ogóle przegięcie…Zdecydowanie jestem zwolennikiem 18 drużyn bez kombinacji. Wiem, że nie ma tylu „zasłużonych” ekip z „kumatymi” kibolami, ale za to jest całkiem sporo nowoczesnych obiektów, które mogą zachęcić jakiegoś sponsora do zainwestowania w Polską ligę (a przynajmniej dają takie złudzenie ludziom którzy wyjebali na nie pieniądze a teraz topią w ich utrzymanie!). Jak już cały kraj tonie w długach stadionowych klubów żyjących ponad stan za kasę podatników , to kurwa chociaż niech je w zasranym C+ pokazują i budują „reklamę” miasta, a jak nie to zakaz dofinansowywania przez miasta klubów, za stadiony niech płacą teraz kluby i chuj w tą śmieszną ligę i budżety nadmuchane, nakokszone, wyjebane w kosmos, a potem np. miasto Wrocław postawiło sobie stadion (no przecież że sobie, co nie?) to niech sobie teraz go spłaca oraz opłaca i wymyśla koncerty itp, oczywiście niech naprawia też, bo drużyna ma tam tylko grać i robić reklamę :D!! ESA 37 promuję w tej chwili 2 najbogatsze kluby + losowe zjawiska, zakłócenia, szumy mało znaczące, które i tak nic nie zdziałają, ale dają złudne emocje pismaków, którzy pompują balonik, a potem mamy „2 hity” jednego dnia, jeden po drugim i człowiek przysypia…. proszę was ESA 37 daje jakieś tam emocję góra 5-6 klubom, a dla reszty ekip robi tylko większe wydatki i wyczekiwanie na koniec sezonu, ewentualnie oczekiwanie na ten spadek (wypisz wymaluj Ruch…). Nie ma opcji aby kopciuszek kroju Jaga mógł dosięgnąć mistrza, bo swoją wąską kadrą muszą wytrwać jeszcze 7 meczy, co widać gołym okiem im nie idzie zbyt dobrze… Lechia walczy o mistrza? Dobre sobie, Lechia w 36 kolejce zakończy złudzenia nawet o pucharach bo podejdzie na luzie do tematu Pogoni i wyłapie po zębach, gdyż chłopaki ze Szczecina będą w końcu mieli mecz o coś…od jutra zawita nowy trener więc będą chcieli zapracować na plus w oczach nowego szkoleniowca (chyba, albo kolejne złudzenie? hmmm…). I nieoczekiwanie MP zostanie Legia, no faktycznie emocje i niespodzianki gwarantuje ten system po chuju fest! Nie wiem czym się jarają ludzie, że dwa razy więcej jest decydujących kolejek? No ale po co? Czy nie potraficie zrozumieć że jedna prawdziwie decydująca kolejka jest dwa razy bardziej emocjonująca niż dwie decydujące kolejki w ESA 37? Dlaczego tak ciężko wam ogarnąć że trzy mecze ligowe Legii z Lechem nie są lepszą opcją niż 2 takie mecze? Czy nie zauważyliście tego na trybunach, że 30 kolejka nie gromadzi tylu ludzi co 37 kolejka? Przecież tu nie trzeba być fachowcem. Poza tym po co się jarać że 4 stadiony wglądają ładnie, dużo ludzi, bo złudzenie że walka o mistrza trwa nadal, fajnie! A co z resztą? Z 12 stadionami świecącymi pustkami, z drużynami grającymi o pietruchę? Z klubami ledwo dyszącymi czekającymi już na wypierdolenie z ligi? Przecież sami zjeżdżacie z chęci komentowania tego! Beznadziejne opisy, bez relacji, bo mecze o nic, których nawet nie oglądacie, wy ludzie którzy z tego żyjecie! To czysta hipokryzja z waszej strony, niby popieracie, ale nawet wasz serwis odcina się od tej mizerii która powstaje w tle, udajecie że nie ma tematu, a tym czasem szmaci się połowę ligi, grającą sparingi. To niby jest według was lepszy produkt? Bez jaj! Wylogujcie się FM i zobaczcie jak wygląda ESA37 na żywo, ale nie z punktu widzenia kibica Legii, Lecha, ale reszty stawki…Co ma czuć nawet taki Probierz, który z średnią ekipą wykręcił świetny wynik, ale wie, że choćby się zesrał to taką Jagą MP nie wykręci w ESA37 i tyle. Jeśli stanie się inaczej i faktycznie Lechia albo Jaga wykręcą MP, to zwracam honor w kwestii ciekawszej ligi, ale ciekawszej tak naprawdę dla kilku ekip…ESA to produkt składający się obecnie z 16 drużyn i trzeba myśleć o wszystkich jeśli chcemy mówić o ESA jako produkcie.
Nareszcie.
Najbardziej pewnie płakały cipki z grupy spadkowej w stylu Arka, Śląsk czy Cracovia. Bez podziału punktów dalej będą mogli kręcić lody a w tym roku się w dupce pali.
Emocje.
Emocje przez cały sezon będą tylko w jednym przypadku. Likwidacja meczów w piątek i poniedziałek. Po chuj to komu? Piątek 20? W piątki o 20 ludzie szykują się na balet, w piątki o 20 przez większość sezonu piździ. Żadna przyjemność siedzieć na stadionie. Spotkania tylko w sobotę i niedzielę. 2/3 meczów w ND, 5/6 w SB. W SB po 2-3 mecze o jeden godzinie. Może i niedzielny magazyn byłby wtedy ciekawsze. Dziś L+E nie da się oglądać. Nie chce mi się pisać, bo i tak nie ma to znaczenia co napiszę. Do widzenia.
Podział punktów to był najdurniejszy pomysł jaki stworzyła polska piłka. Promowanie słabszych w naszej słabej lidze może i dodaje emocji, ale na pewno nie podnosi poziomu sportowego, tylko go jeszcze obniża. Potem słabe druzyny mogą grać w pucharach i kompromitować nasz futbol, bo mocne kluby są po prostu okradane,
Czasami mam wrażenie, że w zarządzie Ekstraklasy siedzą dzieci które się nudzą… chyba nie ma na świecie Ligi, którą by „reformowano” z taką częstotliwością co tą naszą…
Dzielnie dotrzymują kroku Belgowie. Tam to też niezła kołomyja.
W XXI wiek weszli z 18-zespołową klasyczną ligą z dwoma spadkowiczami. Później to już plejada zmian:
2005 – wprowadzono grupę barażową o miejsce w I lidze między 17. zespołem I ligi i trzema z II ligi
2007 – likwidacja baraży, znów bezpośredni spadek drużyn 17–18
2009 – zmniejszenie ligi do 16 drużyn, wprowadzenie zupełnie nowego systemu: zespoły 1–6 w grupie mistrzowskiej, zespoły 7–14 w dwóch grupach barażowych o Ligę Europy, 15. drużyna w barażach o utrzymanie z trzema zespołami II ligi, 16. spadał bezpośrednio
2010 – baraże o utrzymanie między drużynami 15–16, przegrany spadał, zwycięzca grał w… kolejnych barażach z trzema zespołami II ligi
2015 – zagwarantowanie zwycięzcy sezonu zasadniczego udziału w LE (o ile spadł później poniżej miejsc dających LM)
2016 – likwidacja baraży o utrzymanie, ostatni spada bezpośrednio, poszerzenie baraży o Ligę Europy o trzy zespoły z II ligi (!).
W sumie nie zaszkodzi też podsumować naszych „doniosłych przemian”. W XXI wiek weszliśmy z 16-zespołową klasyczną ligą z dwoma spadkowiczami. I dalej pełen wachlarz reform:
2001 – kuriozum na skalę świata, podział na dwie grupy, a później na… kolejne dwie grupy: mistrzowską i spadkową, drużyny 15–16 ze spadkiem bezpośrednim, zespoły 13–14 w barażach o utrzymanie
2002 – powrót do systemu klasycznego, spadek bezpośredni zespołów 14–16, drużyny 12–13 w barażach o utrzymanie
2003 – zmniejszenie ligi do 14 drużyn, spadek drużyn 13–14, 12. zespół w barażach o utrzymanie
2004 – spadek 14. drużyny, 13. zespół w barażach o utrzymanie
2005 – powrót do ligi 16-zespołowej, spadek zespołów 15–16, 14. drużyna w barażach o utrzymanie
2009 – likwidacja baraży
2012 – wprowadzenie ESA-37
2014 – zmiana układu gier w fazie finałowej
2017 – likwidacja podziału punktów (?).
Eleganckie podsumowanie. Ja jeszcze dodam, że PZPN planuje powiększyć ligę do 18 zespołów, więc podejrzewam, że na sezon 18/19 czeka nas kolejna reforma ligi…
Moja propozycja: grupa mistrzowska i spadkowa po 6 drużyn z rewanżami – 40 kolejek. Do tego baraże 14. drużyny ekstraklasy z 3. pierwszej ligi. Ewentualne powiększenie do 18, tylko jeśli zwiększy się poziom tj. wyniki naszych klubów w pucharach i co za tym idzie więcej miejsc w nich (TOP15 rankingu). Ewentualnie można zrobić grupy po 4 zespoły, zaraz sprawdzę jakby to wyglądało w poprzednich sezonach
2010/2011
Grupa mistrzowska: 1. Wisła Kraków 56 2. Śląsk Wrocław 49 3. Legia Warszawa 49 4. Jagiellonia Białystok 48 5. Lech Poznań 45 6. Górnik Zabrze 45
Grupa spadkowa: 11. Zagłębie Lubin 39. 12. Ruch Chorzów 38 13. Korona Kielce 37 14. Cracovia 29 15. Arka Gdynia 28 16. Polonia Bytom 27
Prosta symulacja wyników tak jak to robiło Weszło (powtórka z rundy zasadniczej):
1. Wisła Kraków 66 2. Legia Warszawa 66 3. Jagiellonia Białystok 63 4. Śląsk Wrocław 62 5. Lech Poznań 61 6. Górnik Zabrze 58 … 11. Ruch Chorzów 53 12. Zagłębie Lubin 52 13. Korona Kielce 52 14. Polonia Bytom 43 15. Cracovia 40 16. Arka Gdynia 39
2011/2012
Grupa mistrzowska: 1. Śląsk Wrocław 56 2. Ruch Chorzów 55. 3. Legia Warszawa 53 4. Lech Poznań 52 5. Korona Kielce 48 6. Polonia Warszawa 45
Grupa spadkowa: 11. Widzew Łódź 39 12. Podbeskidzie Bielsko-Biała 35 13. Lechia Gdańsk 31 14. GKS Bełchatów 31 15. Łódzki KS 24 16. Cracovia 22
Symulacja: 1. Lech Poznań 69 2. Śląsk Wrocław 69 3. Legia Warszawa 67 4. Ruch Chorzów 66 5. Korona Kielce 63 6. Polonia Warszawa 59 … 11. Podbeskidzie Bielsko-Biała 51 12. Widzew Łódź 50 13. Lechia Gdańsk 43 14. GKS Bełchatów 41 15. Łódzki KS 41 16. Cracovia 33
2012/2013
Grupa mistrzowska: 1. Legia Warszawa 67 2. Lech Poznań 61 3. Śląsk Wrocław 47 4. Piast Gliwice 46 5. Górnik Zabrze 43 6. Polonia Warszawa 42
Grupa spadkowa: 11. Korona Kielce 36 2. 12. Pogoń Szczecin 35 13. Widzew Łódź 33 14. Podbeskidzie Bielsko-Biała 32 15. Ruch Chorzów 31 16. GKS Bełchatów 31
Symulacja: 1. Legia Warszawa 88 2. Lech Poznań 75 3. Śląsk Wrocław 61 4. Górnik Zabrze 55 5. Piast Gliwice 55 6. Polonia Warszawa 53 … 11. Pogoń Szczecin 54 12. Korona Kielce 52 13. Widzew Łódź 46 14. Podbeskidzie Bielsko-Biała 44 15. Ruch Chorzów 44 16. GKS Bełchatów 40
2013/2014
Grupa mistrzowska: 1. Legia Warszawa 63 2. Lech Poznań 53 3. Ruch Chorzów 50 4. Pogoń Szczecin 47 5. Wisła Kraków 45 6. Zawisza Bydgoszcz 42
Grupa spadkowa: 11. Korona Kielce 37 12. Śląsk Wrocław 34 13. Piast Gliwice 34 14. Podbeskidzie Bielsko-Biała 31 15. Zagłębie Lubin 29 16. Widzew Łódź 22
Symulacja (wynik z rundy finałowej + na 2 stadionie z rundy zasadniczej):
1. Legia Warszawa 79 2. Lech Poznań 68 3. Ruch Chorzów 68 4. Wisła Kraków 59 5. Pogoń Szczecin 57 6. Zawisza Bydgoszcz 52 … 11. Piast Gliwice 53 12. Śląsk Wrocław 50 13. Korona Kielce 45 14. Podbeskidzie Bielsko-Biała 44 15. Zagłębie Lubin 36 16. Widzew Łódź 35
2014/2015
Grupa mistrzowska: 1. Legia Warszawa 56 2. Lech Poznań 54 3. Jagiellonia Białystok 49 4. Śląsk Wrocław 46 5. Wisła Kraków 43 6. Górnik Zabrze 43
Grupa spadkowa: 11. Podbeskidzie Bielsko-Biała 39 12. Cracovia 37 13. Górnik Łęczna 34 14. Ruch Chorzów 33 15. GKS Bełchatów 31 16. Zawisza Bydgoszcz 29
Symulacja: 1. Legia Warszawa 78 2. Lech Poznań 74 3. Jagiellonia Białystok 68 4. Śląsk Wrocław 57 5. Wisła Kraków 50 6. Górnik Zabrze 48 … 11. Cracovia 57 12. Podbeskidzie Bielsko-Biała 54 13. Ruch Chorzów 52 14. Górnik Łęczna 46 15. Zawisza Bydgoszcz 38 16. GKS Bełchatów 38
2015/2016
Grupa mistrzowska: 1. Legia Warszawa 60 2. Piast Gliwice 58 3. Pogoń Szczecin 46 4. Zagłębie Lubin 45 5. Cracovia 45 6. Lech Poznań 43
Grupa spadkowa: 11. Wisła Kraków 36 12. Jagiellonia Białystok 35 13. Śląsk Wrocław 34 14. Termalica Bruk-Bet Nieciecza 33 15. Górnik Łęczna 31 16. Górnik Zabrze 25
Symulacja: 1. Legia Warszawa 80 2. Piast Gliwice 72 3. Zagłębie Lubin 65 4. Pogoń Szczecin 60 5. Cracovia 55 6. Lech Poznań 50 … 11. Wisła Kraków 55 12. Śląsk Wrocław 52 13. Termalica Bruk-Bet Nieciecza 46 14. Jagiellonia Białystok 45 15. Górnik Łęczna 40 16. Górnik Zabrze 35
Wnioski wyciągnijcie sami, dodam na koniec gdyby ktoś napisał o zmęczeniu to w latach 90-tych II-ligowcy (obecnie I-ligowcy) grali 46 kolejek w sezonie, przykładów zza granicy nie chce mi się przytaczać.