W zapowiedzi dzisiejszego meczu napisaliśmy, że Pogoń w grupie mistrzowskiej jest trochę jak Paweł Janas – nie wpierdala się. Błyskawicznie dostaliśmy potwierdzenie, mecz z Wisłą był wiadomością o treści: tak, zgadza się. Oczywiście okoliczności mają znaczenie, a są one takie, że bolesną lekcję od profesorów z Białej Gwiazdy dostała w dużej mierze szczecińska młodzież.
Do tego wrócimy jednak za moment, bo wybaczcie, ale musimy się powtórzyć i przypomnieć bilans Pogoni w grupie mistrzowskiej, oczywiście uaktualniony o dzisiejszy wynik.
Sezon 2013/14: 0 zwycięstw, 3 remisy, 4 porażki, bramki: 3-12.
Sezon 2014/15: 0 zwycięstw, 1 remis, 6 porażek, bramki: 5-14.
Sezon 2015/16: 2 zwycięstwa, 1 remis, 4 porażki, bramki: 7-13.
Sezon 2016/17: 0 zwycięstw, 1 remis, 4 porażki, bramki: 1-10.
12 punktów w 26 meczach. Dwanaście! Szczerze mówiąc, trochę obawiamy się o to, co się stanie, gdy drużyna ze Szczecina np. w przyszłym sezonie będzie miała mniejszy komfort w końcówce. Bo wiecie, wcale nie tak łatwo zmienić stare przyzwyczajenia, a takie punktowanie w kwietniu czy w maju to dość prosta droga w niebezpieczne rejony tabeli.
Wracając do meczu, z jednej strony dla wielu wiek kilku Portowców może być wymówką kończącą całą dyskusję. Z drugiej – wciąż słyszymy Rafała Murawskiego, który na gorąco w przerwie nie bawił się w konwenanse.
@ZelekZyzynski Jak ktoś nie widział to służę. Szalejący reporter vs zajeżony kapitan. @ZelekZyzynskipic.twitter.com/ntx4ALklvh
— Andrzej Twarowski (@TwaroTwaro) 20 May 2017
Mówiąc o cyrku, kapitan Portowców miał na myśli z pewnością łatwość, z którą ogrywani byli jego koledzy z zespołu. Zapewne również krycie na radar, bo ono aż biło po oczach. Dalej: problemy z komunikacją, bardzo głupie straty, no i po prostu kompromitujące wpadki jak ta, którą zaliczył Henger przy drugim golu dla Wisły. To wszystko powodowało, że w 35. minucie na tablicy widniał wynik 4-0, który trzeba było uznawać za najniższy wymiar kary, bo Henger jednak coś obronił, a gdy znów zawiódł, uratował go sędzia, chyba zbyt pochopnie odgwizdując faul.
A Wisła się bawiła, w wielu momentach to była wspomniana profesura. Najwidoczniejsza przy czwartym golu u Krzysztofa Mączyńskiego, bo podanie do Brożka, który obsłużył Boguskiego – palce lizać. I tylko jedna rzecz nas zastanawia – czy to piłkarze Białej Gwiazdy w drugiej połowie wrzucili na luz, czy to Portowcy przypomnieli sobie, jak brzmią te słynne męskie słowa i trochę się ogarnęli. Bo gra się wyrównała Pogoń zaczęła dochodzić sytuacji i chyba nawet była bliżej bramki honorowej niż gospodarze kolejnych.
Jeśli krakowianie odpuścili, to trochę szkoda, bo młodzież ze Szczecina miała dziś od kogo się uczyć.
Fot. FotoPyK