To właśnie Celta miała być ostatnią deską ratunku Barcelony w walce o tytuł mistrza Hiszpanii. Nie można powiedzieć, że piłkarze Berizzo nie postawili się dzisiaj Królewskim. Bo to zrobili, ale zabrakło wszystkiego po trochu – zaczynając od szczęścia a kończąc na Cristiano Ronaldo.
Lepszego scenariusza na ten mecz Zinedine Zidane nie mógł sobie wymarzyć. Właściwie to nie było żadnego momentu, gdzie Francuz mógłby mieć przyspieszone tempo. Nim mecz rozkręcił się na dobre było już 0:1 za sprawą Cristiano Ronaldo. Dopadł do piłki, zastanowił się chwile, wybrał miejsce i kropnął jak zwykle. Co ciekawe była to jego dopiero trzecia bramka w sezonie ligowym po strzale zza szesnastego metra.
Po tej bramce Real poczuł się spokojny, co mogła wykorzystać Celta, ale zawsze czegoś brakowało. Trochę szczęścia, trochę precyzji Aspasa, trochę zdecydowania Sisto, trochę większej dokładności przy rozegraniu.
Coś nam się jednak wydaje, że Cristiano w przerwie uznał, że ta Celta co prawda bije głową w mur, ale coś im może wpaść, toteż po koronkowej kontrze załadował na 0:2. Po chwili drugą żółtą kartką ujrzał jeszcze Aspas. Oczywiście jak to bywa w Hiszpanii, niesłusznie, bo zamiast czerwonej kartki powinien dostać rzut karny. Zawodnik Celty ewidentnie był faulowany przez Ramosa, ale Miguel Martinez utrzymał żenujący poziom reszty swoich kolegów i zobaczył tam nurkowanie. Cóż do tego typu sędziowania w La Liga chyba każdy już się przyzwyczaił. Tam to chyba nawet system VAR nie pomoże.
Po zejściu Aspasa powinno być już pozamiatane, ale z dystansu huknął Guidetti, a piłka odbiła się jeszcze od Ramosa i powędrowała do bramki strzeżonej przez Navasa. Emocje na nowo? No nie do końca, bo po minucie Benzema w stylu Filippo Inzaghiego załadował do pustej bramki z metra. Po tym ciosie nie było już mowy o jakimkolwiek powrocie z zaświatów. Pod koniec Celtę dobił jeszcze Toni Kroos i zwycięstwo stało się bardziej okazałe niż wskazywała na to gra Królewskich.
Wygrana z Celtą przybliżyła Real Madryt do mistrzostwa na tak blisko, że już chyba tylko katastrofa może im odebrać tytuł. Mecz z Malagą powinien być spacerkiem biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności.
- Realowi wystarczy remis.
- Malaga nie ma już o co grać, a przegrana zapewni im milion euro ze względu na zapisy w umowie Isco.
Szampany mogą się już mrozić.