Siedem meczów i wielkie emocje w zasadzie do końca. Washington Wizards na awans do finału Konferencji Wschodniej czekają od prawie 40 lat. Teraz było blisko, ale w decydującym meczu lepsi okazali się Boston Celtics. Marcin Gortat ma więc już sezon z głowy. Tyle złych wiadomości. Dobra jest taka, że w jego trakcie zarobił 12 milionów dolarów. Mamy kilka propozycji, jak może je teraz wydać.
No dobra, tak naprawdę rozmowa o hajsie wcale nie jest taka przyjemna, bo praktycznie połowa tej kwoty poszła na podatki, ubezpieczenia i inne mało wesołe, choć konieczne wydatki. Tak czy inaczej, zostało około 6 milionów dolarów. A za taką kwotę można już nieźle poszaleć! Sprawdziliśmy, co mógłby sobie kupić Marcin Gortat.
Wszystkie karnety na Widzewa
Ostatnio głośno było o sprzedaży karnetów na mecze Widzewa Łódź. Błyskawicznie udało się sprzedać 15 tysięcy sztuk, co przyniosło klubowi ponad 2 miliony złotych.
Marcin Gortat urodził się w Łodzi, ale jest zdeklarowanym kibicem ŁKS, więc takie wiadomości pewnie mu nie w smak. Roczną pensję mógłby więc wydać na karnet. A dokładniej mówiąc: wszystkie karnety na mecze Widzewa na najbliższych kilka lat. Po co? Ano po to, żeby zapewnić lokalnemu rywalowi grę przy pustych trybunach mniej więcej do 2023 roku…
Stadion we Wrocławiu
Nasz rodzynek w NBA mógłby także postanowić zorganizować huczną imprezę, powiedzmy urodziny i zaprosić tysiące gości. Gdzie? Na przykład na stadion we Wrocławiu, na którym Adamek dostawał lanie od Kliczki, a nasi piłkarze od Czechów na EURO.
Koszt wynajmu na trzydniową imprezę to około pół miliona złotych, czyli za 6 milionów dolarów (prawie 23 mln zł) Marcin Gortat mógłby przejąć obiekt na 46 dni, a po zniżce długoterminowej spokojnie na dwa miesiące. To by dopiero była zabawa!
Szopę dla Janowicza
Jerzy Janowicz kiedyś narzekał, że przez słabą infrastrukturę musiał trenować w szopach. Gortat też jest z Łodzi, więc mógłby wykazać się lokalnym patriotyzmem i pomóc wracającemu po kontuzji tenisiście. Wynajem całej hali z trzema kortami (żeby Jurkowi nikt nie przeszkadzał) to koszt około 200 złotych za godzinę. 8 godzin dziennie to roczny koszt nieco ponad pół miliona.
Czyli Marcin lekką ręką mógłby Jurkowi wynająć halę na jakieś 40 lat. W sam raz, żeby jego kariera odpowiednio się rozwinęła…
Testy F1 dla Kubicy
Robert Kubica nie miał ostatnio szczęścia. Miał jeździć w serii WEC, ale jego zespół okazał się kompletną katastrofą. W czasie dwudniowych testów bolid ByKolles pokonał tylko sześć okrążeń. Polski kierowca w ostatniej chwili wycofał się z firmowania tej parodii swoim nazwiskiem. Co dalej z jego karierą? Trudno powiedzieć. Może pomógłby test w Formule 1?
Za stosunkowo niewielkie dla Gortata pieniądze można by coś takiego zorganizować. Kilka lat temu japoński kierowca Kimiya Sato zapłacił będącemu w kryzysie teamowi Sauber około 320 tysięcy za trzydniowe testy. Team Kubica-Gortat pewnie mógłby liczyć na nawet lepszą cenę.
Sensowną walkę dla Szpilki
Artur Szpilka od prawie półtora roku czeka na kolejną walkę. Od przegranego pojedynku o mistrzostwo świata z Deontayem Wilderem zajmuje się tylko treningami, wychowywaniem psów i aktywnością w mediach społecznościowych. Kolejne walki z różnych przyczyn są odwoływane.
Skoro ustaliliśmy już, że Gortat prawie na dwa miesiące wynajmuje stadion we Wrocławiu, to może niech zorganizuje tam powrót Szpilki? Przyzwoitego rywala można ściągnąć za kilkaset tysięcy dolarów, gaża Polaka także nie zrujnuje naszego koszykarza. A może jeszcze by się udało coś zarobić na biletach?
Nową reprezentację w ręczną
Polscy piłkarze ręczni kiedyś stanowili postrach najmocniejszych ekip na świecie. Dziś w dwumeczu z cieniutką Białorusią wyszarpali jeden remis, od innych dostają bolesne bęcki.
A przecież dwa lata temu zajmowali trzecie miejsce na mistrzostwach świata, przegrywając piekielnie zacięty półfinał w Katarem. Właśnie – tamta drużyna składała się głównie z naturalizowanych zawodników, którzy za grę dla szejków kasowali spore sumy – podobno najlepsi po milion dolarów za dwa lata gry. Inaczej mówiąc: sześć baniek od Gortata powinno wystarczyć na zbudowanie solidnej ekipy.
Oczywiście, może też kupić na przykład 90 kawalerek w Warszawie, 42 najnowsze modele BMW serii 7 w najbardziej wypasionej wersji, a jeśli woli pójść na ilość, to na przykład 550 sztuk Skody Fabii w wersji podstawowej. Inny pomysł to dwutygodniowe wakacje all-inclusive dla ponad pięciu tysięcy osób, albo dziesięć luksusowych katamaranów Lagoon 450. Albo zaszaleć po całości i kupić najdroższy model Maybacha Exelero za ponad 6 milionów dolarów. Ech, trudny wybór…