Wszystko w tych Kielcach dzieje się ostatnio na opak. I choć jeszcze tydzień temu o tej samej porze wydawało się, że ostatnie mecze tego sezonu przebiegną w spokojnej atmosferze, a całkiem udane spotkania z czołówką będą fajnie rokowały na kolejny rok, to minęło raptem kilka dni i prawdę powiedziawszy to nie widzimy żadnego sensu w tym, by piłkarze Korony mieli się w ogóle starać na finiszu.
Szalone tygodnie w klubie z Kolporter Arena. Najpierw mecz o życie z Bruk-Betem, który – choć rozegrany w fatalnym stylu – to koniec końców z efektem w postaci awansu do górnej “ósemki”. Potem, gdy wydawało się, że Korona będzie chłopcem do bicia dla drużyn walczących o mistrzostwo kraju, najpierw minimalnie przegrane starcie w Poznaniu, a potem świetny występ i wyrwane punkty Jagiellonii Białystok. I to nawet w momencie, gdy zespół zdziesiątkowany był urazami, a trener Maciej Bartoszek musiał łatać luki rezerwowymi. I gdy wszystko szło w dobrym kierunku… absurdalne decyzje góry i poinformowanie szkoleniowca że nawet gdyby jeszcze zdołał ugrać mistrza, to i tak robotę by stracił.
Nie wiemy nawet, jak może do kolejnych meczów podchodzić trener Bartoszek i jego zawodnicy. No bo co – w normalnych warunkach mógłby na przykład wystawiać młodzież i szukać potencjalnych wzmocnień zespołu na kolejny sezon. O, albo mógłby próbować różne dziwne warianty taktyczne na które nie było miejsca w trakcie rywalizacji o miejsce w grupie mistrzowskiej, a które teraz można by było wypróbować na materiale z czołowej “ósemki”. I generalnie mogliby na przykład wykazać się piłkarze rezerwowi, by wyrobić sobie w zespole nieco lepszą pozycję. A tak? Pięć meczów do końca i cokolwiek się nie wydarzy, to i tak każdy ma świadomość, że lada moment przyjdzie nowy trener, każdy będzie miał czystą kartę i znów będzie trzeba budować od zera. Kompletny nonsens.
Zdumieni są oczywiście wszyscy – od kibiców, przez trenera, aż po piłkarzy. Parę dni temu na przykład Radek Dejmek tak oceniał decyzję władz w wywiadzie z nami:
Trochę szok. Byłem akurat w Czechach i w niedzielę dostałem takie telefony, że trenera po sezonie już nie będzie. Chodziły słuchy, że może tak być, ale chodziły też takie, że pracujemy razem normalnie w przyszłym sezonie. Z tego co wiem, to trener też był zszokowany. Ale przychodzi nowy właściciel i ma takie prawo. Trzeba będzie latem pracować od nowa, choć teraz rodziło się tutaj coś fajnego. Nasza gra wyglądała dobrze, na wyjazdach słabiej, ale mecze na Legii i na Lechu pokazały, że to idzie w dobrym kierunku. Jak to mawia Zbychu Małkowski – piłka nożna jest brutalna.
I pewnie naturalną koleją rzeczy byłoby wytypowanie dziś pewnego zwycięstwa Lechii. Gęsta atmosfera w klubie, fatalny bilans wyjazdowy (2-2-12, bramki – 12:42), stojący pod dużym znakiem zapytania występ Jacka Kiełba… Ale że w Kielcach logiki w ostatnich tygodniach trudno uświadczyć, to nie zdziwi nas chyba, jeśli Maciej Bartoszek wykręci dziś przełożonym niezłego psikusa. Zresztą – kolejnego już w tym sezonie.
fot. FotoPyk