Reklama

Weterani odkładają koniec kariery na później. I całe szczęście!

redakcja

Autor:redakcja

12 maja 2017, 16:18 • 4 min czytania 7 komentarzy

Dobre wieści napłynęły do nas dziś z Krakowa i Szczecina – dwójka ligowych weteranów nie zamierza jeszcze zjeżdżać do boksów i dalej będzie dawać korki z futbolu młodszym pokoleniom. Najpierw swoją umowę przedłużył ten pan…

Weterani odkładają koniec kariery na później. I całe szczęście!

…a później dostaliśmy informację o prolongacie kontraktu tego pana.

Reklama

 

Co tu dużo mówić – gratulujemy decyzji i cieszymy się, bo – jakkolwiek świadczy to o naszej lidze – obaj weterani to wciąż ścisła czołówka na swoich pozycjach i absolutnie nie jest tak, że dostali do podpisania nowe umowy za ładne oczy czy zasługi. Obaj panowie są dla obu ekip niezbędni – i w szatni, i na boisku.

Arkadiusz Głowacki to dyrygent defensywy piątego klubu Ekstraklasy i naprawdę trudno oprzeć się wrażeniu, że gość jest niezniszczalny. Wystarczy zresztą popatrzeć na jego średnie not z poprzednich lat.

2016/17 – 5,36
2015/16 – 5,00
2014/15 – 5,12
2013/14 – 5,46

Reklama

Stały, wysoki poziom, a przecież obecny sezon jest szczególny i przez organizacyjną zawieruchę powstałą w Wiśle po przyjściu sprzedawcy pieczarek należy wziąć na tę notę poprawkę i przymknąć oko na gorsze występy z początku rundy. Głowacki świetnie wypada także w raporcie InStat za rundę zasadniczą. Po zliczeniu wszystkich wskaźników InStata, w klasyfikacji wszystkich piłkarzy wiślak plasuje się na osiemnastym miejscu. Ograniczając to grono tylko do stoperów – wyprzedzają go wyłącznie Maciej Dąbrowski i Jan Bednarek. Przełożenie na to miały wysokie współczynniki m. in. w skuteczności pojedynków w defensywie (76%), pojedynków powietrznych (79%), przechwytów (71%). Żadne liczby nie przebiją jednak tego, co jest największym sukcesem „Głowy” w ostatnich latach – wreszcie przestał odnosić urazy, co było jego bolączką przez całą karierę. Całkiem niedawno na naszych łamach wyznawał zresztą, że czuje się jak Benjamin Button.

Kojarzysz na czym polega przypadek Benjamina Buttona? Wiesz, do czego…

Wiem. Czuję się jak on, jak Benjamin Button. Właśnie jestem w swoim najlepszym wieku.

Wcześniej co chwilę borykałeś się z kontuzjami, gdy już jesteś doświadczonym zawodnikiem – broń Boże nie chcę wypominać ci wieku – wydajesz się być nie do zajechania.

Akurat zanim przyjechałeś to rozmawialiśmy z Mikołajem, że wszystko mnie dziś boli i nie mogę chodzić. Nie najlepszy dzień wybrałeś na to pytanie. Ale cóż, skoro trzeba, to się odniosę. Uważam, że nie ma czegoś takiego jak podatność na kontuzje. Zawodnik podatny na urazy – jak zwykło się o mnie mówić – nie istnieje. Istnieje natomiast taki, który źle się prowadzi, źle odżywia, źle trenuje, źle odpoczywa. To są przyczyny kontuzji. Do trzydziestki musiałem mocno „eksperymentować”, bo z jednej kontuzji wchodziłem w drugą. Wydawało mi się, że wszystko robię tak jak należy – przychodziłem na zajęcia i robiłem swoje – ale po każdej kontuzji nie byłem przygotowany do wejścia w normalny trening czy mecz. Można dbać o zdrowie każdego dnia, wystarczy trochę więcej nad sobą popracować, trochę więcej odpoczywać i trochę lepiej się odżywiać. Wielkiej filozofii tu nie ma, ale dowiedziałem się tego dopiero po latach. Nie jest to jakaś wielka tajemnica długowieczności.

W kontekście Rafała Murawskiego moglibyśmy napisać w zasadzie to samo – niezmiennie wysoki poziom. O ile większość zawodników z wiekiem raczej nabiera zadań defensywnych, o tyle „Muraś” stał się w ostatnich latach motorem napędowym ataków swojej drużyny, co musi przekładać się na to, że na boisku zostawia jeszcze więcej zdrowia, lecz po nim kompletnie tego nie widać. Rzućmy okiem na jego noty i liczby w poprzednich latach:

2016/17 – 5,46 (5 bramek, asysta, 2 kluczowe podania)
2015/16 – 5,81 (7 bramek, 8 asyst, 5 kluczowych podań)
2014/15 – 5,42 (3 bramki, 8 asyst, kluczowe podanie)
2013/14 – 5,10 (2 bramki, 3 asysty, kluczowe podanie)

Wysoko. Lata mijają, a Murawski to wciąż kluczowy zawodnik dla Pogoni zarówno z przodu, jak i w tyłach. Liczby InStat sugerują, że w tym sezonie radzi sobie jeszcze lepiej niż wiślak – można uznać go obecnie za szóstego piłkarza w lidze. Wśród defensywnych pomocników uplasował się na trzeciej pozycji – wyżej niż reprezentanci Góralski, Dąbrowski oraz Mączyński, ustępując tylko Trałce i Moulinowi. Przełożyły się na to otwierające 33 podania, z których stworzyła się sytuacja (na 66 prób, 50% skuteczności), całkiem niezły wskaźnik skuteczności odbiorów (56%), pojedynków (54%) i dryblingów (72%).

Dopóki obaj panowie będą prezentowali taki poziom – mamy nadzieję oglądać ich w lidze jak najdłużej. Gratulujemy decyzji i życzymy zdrówka.

Najnowsze

Komentarze

7 komentarzy

Loading...