Reklama

Najlepsze mecze w karierze Claudio Tafferela

redakcja

Autor:redakcja

08 maja 2017, 08:37 • 3 min czytania 5 komentarzy

Bramkarzy zapamiętujemy zwykle z wybronionych spotkań. Oczywiście takich, które miały jakąś poważną stawkę, bo o nocie 10 w spotkaniu przeciwko Wiśle Płock czy Arce Gdynia zapominamy za dwa dni. Tak się złożyło, że 8 maja swoją rocznicę urodzin obchodzi Claudio Taffarel, bezdyskusyjna legenda reprezentacji Brazylii. Z tej też okazji przypomnimy trzy najlepsze występy byłego golkipera m.in. Parmy, Atlético Mineiro i Galatasaray.

Najlepsze mecze w karierze Claudio Tafferela

 1. „Bitwa o Kopenhagę”

Jeśli Arsene Wenger kiedyś wyjął ze swojej szafki probierzową butelkę whisky, to zgadujemy, że było to spotkanie z Galatą w finale Pucharu UEFA z 2000 roku. Nie tylko dlatego, że jego zespół miał ogromną przewagę w czystych sytuacjach, nie tylko dlatego, że wpuszczenie w 115. minucie Davora Sukera na boisku okazało się najgorszą decyzją w życiu, ale wyłącznie dlatego, że turecki zespół miał na bramce Claudio Taffarela. Brazylijczyk wyprawiał nieprawdopodobne rzeczy. Najpierw w pierwszej połowie, gdy Marc Overmars strzelił wydawałoby się idealnie przy słupku, to dla Claudio była to jedynie przystawka przed głównym daniem. W dogrywce, gdy Thierry Henry wjechał w obronę Galaty jak czołg w średniej jakości budynek, Taffarel wyjął najpierw torpedę Francuza, a potem dobitkę. To nadal nic. Po czerwonej kartce Gheorghe Hagiego (naprawdę idiotyczne zachowanie, jak na Rumuna), Arsenal przycisnął. Gdy już wydawało się, że Henry w końcu wpakuję futbolówkę do siatki po genialnej wrzutce Raya Parloura, to ni stąd, ni zowąd, jak tygrys wyskoczył do piki Claudio i wyjął w świetnym stylu główkę francuskiego napastnika. Potem w rzutach karnych Vieira i Suker poobijali poprzeczki i słupki, więc Galata wzniosła puchar. MVP finału został Taffarel.

Reklama

2. Taffarel wprowadza Brazylię do finału mundialu 1998

Tamto spotkanie na MŚ to była przystawka dla Bergkampa i Overmarsa przed tym, co miało nadejść za dwa lata w meczu, o którym pisaliśmy akapit wyżej. Może sam dzisiejszy jubilat nie dał tylu parad w meczu, ale w karnych załatwił awans dla zawodników z kraju kawy. Brazylia prowadziła po bramce Ronaldo aż do 87. minuty, gdy to świetnym strzałem z główki popisał się Patrick Kluivert. Po bezbramkowej dogrywce czekały na nas karne. Dwie pierwsze serie poszły jak po maśle grajkom z obu ekip. Jednak w trzeciej z nich Taffarel zaczął „show”. Najpierw wyjął uderzenie Phillippa Cocu, a następnie Ronalda De Boera i skończył ten długi półfinał. W meczu o złoty medal wpuścił jednak trzy bramki, a Brazylia skompromitowała się w starciu z Francuzami, którzy zdemolowali cały turniej.

3. Najważniejsza obrona życia

Mimo wszystko żaden z powyżej opisanych sukcesów Taffarela nie umywa się nawet do finału mundialu z 1994 roku. Grały wtedy dwie niesamowicie mocne ekipy – Włosi na czele z Baresim, Baggio, czy Maldinim, a Brazylijczycy z Romario, Dungą czy właśnie z Claudio. Spotkały się zarazem dwie obrony, praktycznie nie do zdarcia. Nic dziwnego więc, że przez cały mecz nie obejrzeliśmy ani jednego trafienia. 95 tysięcy ludzi w Pasadenie czekali na emocje związane z serią jedenastek. Zaczęli zawodnicy z półwyspu apenińskiego. Baresi nie trafił, a jego śladami poszedł Marcio Santos. Następnie cztery strzały, wszystkie w sieci. W czwartej serii wydarzyło się jednak coś, co psychicznie zdemolowało Włochów. Uderzenie Massaro wybronił Taffarel, a Dunga wyprowadził Brazylijczyków na prowadzenie. Następnie pamiętny karny Roberto Baggio i jubilat wraz ze swoimi kolegami wzniósł trofeum.

Reklama

Sto lat, Claudio!

Najnowsze

Komentarze

5 komentarzy

Loading...